Jesień 2024, nr 3

Zamów

Rodzinna więź. Kościół katolicki o Żydach i judaizmie

Cyprian Kamil Norwid, „Jezus Chrystus nauczający”

Znaczna część duchowego dziedzictwa chrześcijan i Żydów jest wspólna. Mamy te same korzenie, ale często wzajemnie się nie znamy.

„Zgłębiając własną tajemnicę, Kościół pamięta o więzi, jaką został duchowo złączony lud Nowego Przymierza z potomstwem Abrahama”. To stwierdzenie II Soboru Watykańskiego niesie przesłanie wielkiej wagi: więź chrześcijan z Żydami jest wpisana w tajemnicę Kościoła, to znaczy leży „we wnętrzu” Kościoła, jest istotną częścią jego tożsamości.

Wspólne korzenie

Przecież „początki wiary i wybrania” Kościoła „znajdują się już u patriarchów, Mojżesza i proroków” – przypomina sobór. Słychać tu echo słów apostoła Pawła z Listu do Rzymian, gdzie mowa jest o „dzikich gałązkach oliwnych” (poganie), które zostały „wszczepione w szlachetną oliwkę” (Żydzi w przymierzu z Bogiem) i „czerpią pokarm z jej korzenia”.

Tę myśl rozwinął Jan Paweł II, gdy w czasie wizyty w rzymskiej synagodze powiedział: „Religia żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”. Do tej „rodzinnej więzi” i wspólnego dziedzictwa nawiązywał też Benedykt XVI, nazywając Żydów „ojcami w wierze”.

Niestety, setki lat wzajemnej niechęci i ignorancji, a także kościelnego „nauczania pogardy” o Żydach zatarły świadomość tej więzi. „Znaczna część duchowego dziedzictwa chrześcijan i Żydów jest wspólna, modlą się oni do tego samego Pana, mają te same korzenie, ale często wzajemnie się nie znają” – stwierdził Benedykt XVI, odwiedzając rzymską synagogę.

Jezus, Maryja, apostołowie – czyli Żydzi

„Z pomocą Boga, przede wszystkim począwszy od Soboru Watykańskiego II, odkryliśmy na nowo, że naród żydowski jest dla nas wciąż świętym korzeniem, z którego wyrósł Jezus” – przypomina papież Franciszek. „Jezus jest Żydem, jest nim na zawsze” – głosi nauczanie Kościoła.

Katechizm Kościoła katolickiego precyzuje: „Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem (…) jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem. (…) W tym celu Bóg odwiecznie wybrał na Matkę swego Syna córkę Izraela, młodą Żydówkę z Nazaretu w Galilei”, Maryję, Dziewicę zaślubioną Józefowi z rodu Dawida.

Jezus rodzi się pośród ludu Izraela, wzrasta w jego kulturze i religii, myśli i mówi po aramejsku, zachowuje zwyczaje swego środowiska, jest dziedzicem Przymierza i temu dziedzictwu dochowuje wierności. Na swoich uczniów wybiera Żydów – synów swego narodu. Ogłoszenie prawdy o swej misji Mesjasza Jezus chce włączyć w kontekst kultu synagogi. Przede wszystkim jednak chce zrealizować najwyższą możliwą ofiarę: akt złożenia w darze samego siebie w ramach obchodu żydowskich świąt paschalnych.

Pozbawienie Jezusa więzi z judaizmem, byłoby ogołoceniem Jego tajemnicy z wszelkiego sensu

Pozbawienie Jezusa więzi z judaizmem, a co za tym idzie ze Starym Testamentem, byłoby oderwaniem Go od korzeni i ogołoceniem Jego tajemnicy z wszelkiego sensu. „Chrystus jawiłby się niczym meteor, który przypadkiem trafił na ziemię, pozbawiony wszelkich więzi z ludzką historią” – stwierdził papież Jan Paweł II. Byłoby to błędne rozumienie sensu historii zbawienia i podważenie istoty prawdy o wcieleniu. „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm” – dodaje papież Polak.

„Nie można zrozumieć nauczania Jezusa lub Jego uczniów, jeśli nie umiejscawia się go w perspektywie żydowskiej w kontekście żywej tradycji Izraela” – podkreśla watykańska Komisja ds. Relacji Religijnych z Judaizmem – „pierwsi chrześcijanie byli Żydami i oczywiście gromadzili się w ramach wspólnoty w synagodze, przestrzegali zasad koszerności, szabatu, wymogu obrzezania, wyznając równocześnie, że Jezus jest Chrystusem, Mesjaszem posłanym przez Boga dla zbawienia Izraela i całego rodzaju ludzkiego”.

Odrzucenie Izraela

„Żydzi za własne grzechy i niewierność odrzuceni zostali przez Boga i poddani w wieczną niewolę” – nauczano z kościelnych ambon przez ponad półtora tysiąca lat. Ten fragment z tekstów siedemnastowiecznego Synodu Chełmskiego w Polsce nie różnił się niczym od treści głoszonych w kościołach całej Europy. Dopiero powrót do źródeł i teologiczna refleksja nad tajemnicą trwania Izraela podjęta w XX wieku – także w kontekście straszliwej tragedii Szoah (Zagłady), jaka dokonała się w Europie – zaowocowały nowym nauczaniem Kościoła o Żydach i judaizmie.

Dziś Kościół katolicki stwierdza jednoznacznie: Żydzi są nadal umiłowani przez Boga, który powołał ich nieodwołalnym powołaniem. Bóg bowiem, wierny swym obietnicom, nie odwołał Pierwszego Przymierza. „Bezpodstawna staje się teologia zastępstwa czy zastąpienia, przeciwstawiająca sobie (…) Kościół pogan i odrzuconą synagogę, której miejsce zajmuje”. Izrael pozostaje nadal narodem wybranym, „dobrą oliwką”, „w którą wszczepione zostały gałązki dziczki oliwnej narodów”.

W żadnym więc razie nie można przedstawiać Żydów jako odrzuconych, ukaranych czy przeklętych przez Boga, co rzekomo wynika z Pisma Świętego. Ponadto trwanie Izraela (tam, gdzie tyle starożytnych narodów zniknęło bez śladu) nie jest zwykłym faktem naturalnym czy kulturowym. Jest faktem nadprzyrodzonym. „Ten lud trwa na przekór i wbrew wszystkiemu dlatego, że jest ludem Przymierza”.

Oskarżenia o bogobójstwo

„Nie ma wsi i miasta, gdzie by się nie zakorzenili już Żydzi, ten plugawy kąkol, to ciernie, które dojęło do żywego samemu Bogu Wcielonemu” – pisał w XVIII w. w liście pasterskim do swych diecezjan biskup diecezji łuckiej. Wśród wielu oskarżeń, które wraz z niewyszukanymi epitetami przez wieki padały pod adresem Żydów, oskarżenie o bogobójstwo było najcięższym. W powszechnym przeświadczeniu Żydzi byli postrzegani nie tylko jako wrogowie chrześcijan, ale przede wszystkim jako wrogowie i mordercy Jezusa Chrystusa.

Przeświadczenie to było straszliwe w skutkach. Prowadziło do konkluzji: każdy, kto nienawidzi Żyda – mordercy Zbawiciela – staje niejako w obronie samego Jezusa, ujmuje się za Nim, chce Go pomścić w słusznym gniewie. Poglądy takie umacniała jeszcze powszechna antyżydowska interpretacja niektórych fragmentów Ewangelii mówiących o przeciwnikach Jezusa i opisujących Jego mękę. Czy trudno przewidzieć, jakie konsekwencje musiała przynieść w praktyce taka „teologia”?

Stając w 2000 r. przy ścianie Muru Zachodniego świątyni jerozolimskiej, Jan Paweł II wypowiedział słowa poruszającej modlitwy: „Boże naszych ojców, który wybrałeś Abrahama i jego potomstwo, aby Twoje Imię zostało zaniesione narodom: bolejemy głęboko nad postępowaniem tych, którzy w ciągu dziejów przysporzyli cierpień tym Twoim synom, a prosząc Cię o przebaczenie, pragniemy tworzyć trwałą więź prawdziwego braterstwa z Narodem Przymierza”. „Kościół wyraził ubolewanie z powodu błędów swoich synów i córek i prosił o przebaczenie tego wszystkiego, co w jakiś sposób mogło ułatwić rozprzestrzenienie się plagi antysemityzmu i antyjudaizmu” – stwierdził dziesięć lat później Benedykt XVI w rzymskiej synagodze.

„Tym, co wydarzyło się w czasie męki Chrystusa, nie można obciążać ani wszystkich bez różnicy Żydów, którzy wówczas żyli, ani Żydów dzisiejszych” – mówi Sobór Watykański II. Chrystus swoją mękę i śmierć podjął dobrowolnie z miłości, za grzechy wszystkich ludzi. Żydom więc jako narodowi nie można przypisywać żadnej dziedzicznej ani zbiorowej winy za to, co popełniono w czasie męki Jezusa.

Misja wobec Żydów

Dla Żydów to sprawa niezwykle delikatna i wrażliwa, ponieważ wiąże się ona – z ich perspektywy – wręcz z kwestią istnienia narodu żydowskiego. Dla chrześcijan to pytanie niewygodne, ponieważ wiara w Jezusa jako Zbawiciela wszystkich ludzi i związana z nią powszechna misja Kościoła ma dla uczniów Chrystusa znaczenie fundamentalne.

„Kościół musi zatem postrzegać ewangelizację Żydów, którzy wierzą w jednego Boga, w sposób odmienny od ewangelizacji skierowanej do ludzi innych religii i światopoglądów. W praktyce oznacza to, że Kościół katolicki nie prowadzi ani nie popiera żadnej konkretnej pracy misyjnej skierowanej ku Żydom” – głosi dokument watykańskiej Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem z grudnia 2015 r. Chrześcijanie wezwani są do dawania świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa wobec wszystkich, ale wobec Żydów „powinni to czynić w sposób pokorny i wrażliwy, przyznając, że Żydzi są depozytariuszami Słowa Bożego, zwłaszcza pamiętając o wielkiej tragedii Szoah”.

Odnaleźć to, co nas łączy

1. Cześć dla Słowa Bożego

O znaczeniu Słowa Bożego dla Żydów i dla chrześcijan mówił Jan Paweł II: „Słowo Boże jest lampą i światłem na naszej ścieżce; zachowuje nas przy życiu i daje nam nowe życie. Słowo to zostało dane naszym żydowskim braciom i siostrom szczególnie w księgach Tory. Dla chrześcijan Słowo Boże wypełnia się w osobie Jezusa Chrystusa”.

„Poszukując właściwej postawy wobec Boga, chrześcijanie zwracają się do Chrystusa jako źródła nowego życia, zaś Żydzi do nauki Tory” – dodaje papież Franciszek. „Choć różnie pojmujemy i interpretujemy to duchowe dziedzictwo, to jednak czujemy się zobowiązani do składania wspólnego świadectwa o ojcostwie Boga i Jego miłości do stworzeń”.

W świecie nierzadko odrzucającym Boga, cierpiącym z powodu egoizmu i przemocy Żydzi i chrześcijanie mają być stróżami i świadkami życia i etyki określonej przez Słowo Boże.

2. Kult, modlitwa, liturgia

„Tak jak Jezus, którego Łukasz przedstawia nam, gdy w nazaretańskiej synagodze otwiera zwój proroka Izajasza, podobnie i Kościół korzysta z liturgicznego bogactwa narodu żydowskiego. Kościół układa Liturgię Godzin, liturgię Słowa, a nawet strukturę modlitw eucharystycznych zgodnie z wzorami tradycji żydowskiej. Niektóre wielkie święta, jak Pascha i Pięćdziesiątnica, nawiązują wprost do żydowskiego roku liturgicznego” – mówił Jan Paweł II.

Głoszenie w liturgii słowa Bożego, odpowiedź na to słowo, modlitwa uwielbienia i modlitwa wstawiennicza za żywych i umarłych, wzywanie miłosierdzia Bożego, wiele formuł modlitewnych – to wszystko odnaleźć możemy, poznając życie religijne narodu żydowskiego nie tylko w czasach biblijnego Izraela, ale także współcześnie.

Szczególną „pamiątką” przekazaną nam przez tradycję żydowską jest Pascha: „Pascha historyczna, skierowana w przyszłość, dla Żydów; Pascha urzeczywistniona w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, dla chrześcijan, nawet jeśli oczekują oni jeszcze ostatecznego spełnienia” (watykańskie wskazówki katechetyczne). To właśnie dynamika Paschy leży u fundamentów chrześcijańskiej Eucharystii, w której aktualizują się zbawcze wydarzenia historii, a zarazem wyrażana jest pełna tęsknoty nadzieja na chwalebne przyjście Pana.

3. Nadzieja przyszłości

„Gdy lud Boży Starego i Nowego Przymierza rozważa przyszłość, zmierza on – nawet jeśli wychodzi z dwóch różnych punktów widzenia – ku analogicznym celom: przybyciu lub powrotowi Mesjasza” – czytamy we wspomnianych watykańskich wskazówkach katechetycznych z roku 1985. Uświadamiamy sobie coraz wyraźniej, „że osoba Mesjasza, co do której lud Boży jest podzielony, stanowi dla tego ludu punkt zbieżny”.

Wesprzyj Więź

Można powiedzieć, że Żydzi i chrześcijanie spotykają się tu w podobnym doświadczeniu, opierającym się na tej samej obietnicy danej Abrahamowi.

Żydzi i chrześcijanie mają więc wziąć na siebie odpowiedzialność za przygotowanie świata na przyjście Mesjasza. Z nadzieją, że – jak mówił Jan Paweł II w 1982 r. –  „różnymi, ale w końcu zbieżnymi drogami dojdziemy – z pomocą Boga, który nigdy nie przestał miłować swego ludu – do prawdziwego braterstwa w pojednaniu, poszanowaniu i w pełnej realizacji planu Bożego w historii”.

Watykańska Komisja ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem podsumowuje: „Z teologicznego punktu widzenia nie ma żadnych wątpliwości, że Żydzi są uczestnikami Bożego zbawienia, ale jak to może być możliwe bez wyraźnego wyznawania Chrystusa – jest i pozostanie niezgłębioną tajemnicą Bożą”.

Podziel się

Wiadomość