Jesień 2024, nr 3

Zamów

Jan Paweł II a starsi bracia w wierze

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

Słyszałem, jak ortodoksyjny rabin w Jerozolimie mówił o Janie Pawle II: „nasz papież”. To symbol znaczenia papieża z Polski dla relacji chrześcijańsko-żydowskich.

Zarówno chrześcijanie, jak i Żydzi zgadzają się, że przez dwa tysiące lat chrześcijaństwa nie było papieża tak bardzo zainteresowanego nawiązywaniem i podtrzymywaniem głębokich więzi z judaizmem jak Jan Paweł II.

Naczelny rabin Polski, Michael Schudrich, wielokrotnie wyjaśniał, ile Żydzi zawdzięczają papieżowi Wojtyle. Sam wygłosił wykład na rzymskim uniwersytecie papieskim Angelicum, w którym opowiadał, czego nauczył się od papieża Polaka. „Jako Żyd i jako rabin pobrałem wiele głębokich nauk u Jana Pawła II. Im bardziej jestem otwarty na inne religie, tym lepszym staję się Żydem i tym lepiej mogę wypełniać nauczanie Talmudu. Co więcej, jeśli zamknę się na zewnętrzny świat, ograniczę swój dostęp do promieni światła, prawdy i mądrości. Ten sposób myślenia jest tak głęboki i tak bardzo zmienił moje spojrzenie na świat, na Boga i na samego siebie, że mogę jedynie powiedzieć: dziękuję Ci, papieżu Janie Pawle II, że nauczyłeś mnie, jak stać się lepszym człowiekiem i lepszym Żydem”[1].

Główny rabin Rzymu, Elio Toaff, który w 1986 r. przyjmował Jana Pawła II w swojej synagodze, powiedział, że za pomocą zdania o starszych braciach papież zamknął definitywnie dwa tysiące lat nieporozumienia

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

W maju 2001 r. – w atmosferze najgorętszych sporów o zbrodnię w Jedwabnem – gościł w Polsce, na zaproszenie „Więzi”, konserwatywny rabin David Novak, profesor Uniwersytetu w Toronto. Powiedział on wówczas o Janie Pawle II, że to papież najbardziej otwarty na judaizm w całej historii papiestwa: „Jako religijny Żyd nie mogę nie stwierdzić, że Bóg zesłał go specjalnie w tym celu”[2]. Stanisław Krajewski, wieloletni żydowski współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, napisał na dwudziestolecie pontyfikatu Jana Pawła II: „Z punktu widzenia polskiego Żyda ten papież jest błogosławieństwem”[3].

Grał na bramce w żydowskiej drużynie

Biografia Karola Wojtyły wyjaśnia jego zaangażowanie w tej dziedzinie. Jak podkreślał Stanisław Krajewski, był on „zapewne pierwszym od niepamiętnych czasów papieżem, dla którego Żydzi nie byli abstrakcją”. W jego rodzinnych Wadowicach Żydzi stanowili znaczącą (ok. 25%) część ludności. Rodzina Wojtyłów mieszkała w domu należącym do Żyda, Chaima Bałamutha. Miał kolegów szkolnych i przyjaciół wśród żydowskich rówieśników. Wspólnie grali w piłkę nożną. Dzielili się na drużyny katolicką i żydowską. Ponieważ w tej drugiej zazwyczaj brakowało zawodników, Karol chętnie się do niej przyłączał, grając na bramce. Ktoś zażartował, że już wtedy bronił Żydów przed katolikami…

Sam papież wspomina w swojej książce „Przekroczyć próg nadziei”: „Mam żywo przed oczyma obraz Żydów podążających w dzień sobotni do synagogi, która znajdowała się na zapleczu naszego gimnazjum. Obie grupy religijne, katolików i Żydów, łączyła, jak przypuszczam, świadomość, że modlą się do tego samego Boga”[4]. Opatrzność sprawiła, że jego żydowski przyjaciel z Wadowic, Jerzy Kluger, po latach tułaczki zamieszkał w Rzymie i gdy „Lolek” został papieżem, ponownie mogli się spotykać.

Również zagłada Żydów nie była abstrakcją dla Jana Pawła II. Sam wspomina, że realizacja niemieckiego planu eksterminacji narodu żydowskiego to „również i moje osobiste doświadczenie, które noszę w sobie do dzisiaj […] Oświęcim mówi, iż antysemityzm jest wielkim grzechem przeciwko ludzkości”[5].

Już nie przewrotni

Gdy 13 kwietnia 1986 r. Jan Paweł II przekroczył próg synagogi, był pierwszym papieżem, który to uczynił od czasów… św. Piotra. „Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”[6]. Te słowa papieża wywołały wówczas burzę oklasków.

Niewykluczone, że inspiracją dla Jana Pawła II był pod tym względem… Adam Mickiewicz. W jego piętnastopunktowym „Składzie zasad” z roku 1848 znajduje się przykazanie szacunku dla Żydów: „Izraelowi, bratu starszemu, uszanowanie, braterstwo, pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo”[7].

Główny rabin Rzymu, Elio Toaff, który w 1986 r. przyjmował Jana Pawła II w swojej synagodze, powiedział, że za pomocą zdania o starszych braciach papież zamknął definitywnie dwa tysiące lat nieporozumienia, braku dialogu i stulecia cierpień oraz zapoczątkował nowe dzieje. Rabin Toaff wydał też książkę pod znaczącym tytułem „Przewrotni Żydzi, starsi bracia”[8]. Pierwsza część tytułu przywołuje określenie używane wobec Żydów w kościelnej modlitwie wielkopiątkowej do roku 1960, druga pokazuje, jak daleką i pozytywną drogę przebyliśmy w ciągu ostatniego półwiecza. Toaffa i papieża połączyły więzy przyjaźni. Koniec końców, naczelny rabin Rzymu wymieniony został nawet w testamencie Jana Pawła II wśród osób wspominanych ze szczególna wdzięcznością…

Wielokrotnie jeszcze papież używał wobec Żydów określenia „starsi bracia w wierze”. Nie nadawał mu precyzyjnego sensu doktrynalnego, w ten sposób uznawał po prostu bliskość ludu Izraela dla chrześcijan i chronologiczne pierwszeństwo w Bożym wybraniu. W Meksyku w 1990 r. papież mówił jednoznacznie: „Możemy i w gruncie rzeczy musimy przyjąć, że Żydzi są «naszymi starszymi braćmi»”[9]. W książce „Przekroczyć próg nadziei” stwierdził zaś, że słowa o starszych braciach w wierze „streszczają wszystko, co powiedział Sobór i co nie może nie być dogłębnym przekonaniem Kościoła”[10]. Do naczelnych rabinów Izraela mówił: „[…] my, chrześcijanie, uważamy żydowskie dziedzictwo religijne za nieodłączną część naszej własnej wiary: «jesteście naszymi starszymi braćmi»”[11].

Więź prawdziwego braterstwa

Wydarzeniem zapamiętanym jeszcze mocniej niż pierwsza wizyta w synagodze była modlitwa Jana Pawła II pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie w roku 2000. Przygotowaniem do tej jubileuszowej pielgrzymki był wcześniejszy rachunek sumienia Kościoła. Papież połączył oba te wydarzenia, wkładając, żydowskim zwyczajem, w szczelinę muru tekst modlitwy wyznającej winy chrześcijan wobec Żydów – ten sam, jakiego użyto wcześniej w Bazylice św. Piotra: „Boże naszych ojców! Ty wybrałeś Abrahama i jego potomstwo, aby Imię Twoje zostało zaniesione narodom. Bolejemy głęboko nad postępowaniem tych, którzy w ciągu dziejów przysporzyli cierpień tym Twoim dzieciom. A prosząc Cię o przebaczenie, pragniemy tworzyć trwałą więź prawdziwego braterstwa z ludem Przymierza”[12].

Czy Żydzi doceniają to wszystko – pytają sceptycy. Tak, bardzo wielu – niektórzy nawet do tego stopnia, że do tej pory mówią o papieżu Polaku z najwyższym uznaniem. Sam słyszałem określenie „nasz papież” wypowiedziane na konferencji w Jerozolimie przez ortodoksyjnego rabina już po śmierci Jana Pawła II… A czy Żydzi odwzajemniają otwarcie ze strony Kościoła? Niektórzy, z pewnością coraz liczniejsi. Widać to i w kolejnych pojawiających się dokumentach teologicznych, i w praktycznych działaniach.

Z polskiej perspektywy ważniejsze jest jednak pytanie, czy polscy katolicy doceniają i naśladują postawę swego wielkiego rodaka wobec Żydów. Niestety, trzeba przyznać, że tylko niektórzy, bardzo nieliczni… W Polsce osoby angażujące się w dialog chrześcijańsko-żydowski nadal mają w Kościele opinię „hobbystów” albo podejrzanych filosemitów, nawet jeśli jedynie naśladują słowa i gesty papieża Polaka. Wciąż trudno nam pogodzić się z tym, że – jak powiedział Jan Paweł II w Moguncji już prawie 40 lat temu – „kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”[13].

Polska, czyli różnorodność

Nauczanie świętego papieża może i powinno być inspiracją dla nas, jego rodaków i współwyznawców, także na płaszczyźnie tożsamości narodowej. Dla Jana Pawła II naród to pojęcie bardzo ważne. Według niego naród to wspólnota nie tyle etniczna, ile kulturowa. Naród jest bowiem zbiorowym wyrazicielem wartości.

Ostatnia książka papieża, „Pamięć i tożsamość”, to w dużej mierze refleksja nad polskością, nad dziejami naszej ojczyzny i nad patriotyzmem. Dzieło to zostało wydane w wielu językach świata, można więc powiedzieć, że żadna inna publikacja o polskości nie była tak powszechnie jak ona czytana na świecie. W książce tej Jan Paweł II zwraca uwagę na charakterystyczny dla Polaków proces kształtowania się świadomości narodowej. Przedstawia dwie tradycje rozumienia polskości – piastowską i jagiellońską – oraz opowiada się zdecydowanie za drugą z nich.

Papież-Polak pisze: „Historycznie polskość ma za sobą bardzo ciekawą ewolucję. Takiej ewolucji nie przeszła prawdopodobnie żadna inna narodowość w Europie. Naprzód, w okresie zrastania się plemion Polan, Wiślan i innych, to polskość piastowska była elementem jednoczącym: rzec by można, była to polskość «czysta». Potem przez pięć wieków była to polskość epoki jagiellońskiej: pozwoliła ona na utworzenie Rzeczypospolitej wielu narodów, wielu kultur, wielu religii. Wszyscy Polacy nosili w sobie tę religijną i narodową różnorodność”[14].

W papieskim rozumieniu nieusuwalnym elementem polskości – obok oczywistych związków z katolicyzmem – jest różnorodność. Jan Paweł II jednoznacznie utożsamiał się z jagiellońską wizją polskości, odnosząc się polemicznie do interpretacji piastowskiej, która opiera się na wspólnocie „czystej” etnicznie. Nasz największy rodak stał po stronie otwartej, gościnnej, wielokulturowej, wielonarodowej i wieloreligijnej Rzeczypospolitej.

Dla Jana Pawła II istotnym elementem polskiej różnorodności byli także żydowscy sąsiedzi: „Niezmiernie ważnym czynnikiem etnicznym w Polsce była także obecność Żydów. Pamiętam, iż co najmniej jedna trzecia moich kolegów z klasy w szkole powszechnej w Wadowicach to byli Żydzi. W gimnazjum było ich trochę mniej. Z niektórymi się przyjaźniłem. A to, co u niektórych z nich mnie uderzało, to był ich polski patriotyzm. A więc polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. Wydaje się jednak, że ten «jagielloński» wymiar polskości, o którym wspomniałem, przestał być, niestety, w naszych czasach czymś oczywisty”[15].

Pamięć, która łączy

Owszem, ta jagiellońsko-wojtyliańska tradycja rozumienia polskości nie jest współcześnie oczywista. Tym większe jest zobowiązanie dla wszystkich Polaków chcących być kontynuatorami pontyfikatu Jana Pawła II, by rozwijali takie właśnie myślenie o tożsamości narodowej. Skoro nie ma już dziś żydowskich wspólnot w polskich miasteczkach, to tym bardziej powinniśmy pielęgnować wszelkie ślady po nich.

Wesprzyj Więź

Wprost zachęcał nas do tego Jan Paweł II w Kaliszu w 1997 r.: „Ludzka przeszłość nie przemija całkowicie. Również dzieje polsko-żydowskie są wciąż bardzo realnie obecne w życiu zarówno Żydów, jak i Polaków. Lud, który żył z nami przez wiele pokoleń, pozostał z nami po tej straszliwej śmierci milionów córek i synów. O tej wspólnej przeszłości mówią również cmentarze żydowskie, których jest wiele na polskiej ziemi. Taki cmentarz jest również tu, w Kaliszu. Są to miejsca o szczególnie głębokiej wymowie duchowej, eschatologicznej i historycznej zarazem.

Niech te miejsca łączą Polaków i Żydów, bo przecież wspólnie czekamy dnia Sądu i Zmartwychwstania”[16].


[1] Rabin Michael Schudrich, Czego nauczyłem się od Jana Pawła II, „Więź” 2010, nr 1.
[2] Zob. depesza KAI z 8 maja 2001 r.: Prof. Novak, współautor „Dabru emet”: co Żydzi zawdzięczają chrześcijanom.
[3] Stanisław Krajewski, Ten papież jest błogosławieństwem, „Więź” 1998, nr 10.
[4] Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 85.
[5] Tamże, s. 86.
[6] Przemówienie w rzymskiej synagodze, 13kwietnia 1986 r., w: Żydzi i judaizm w nauczaniu Jana Pawła II 19782005, opr. ks. Waldemar Chrostowski, Warszawa 2005, s. 109.
[7] Adam Mickiewicz, Trybuna ludów, Warszawa 1956, s. 7.
[8] Elio Toaff, Perfidi giudei, fratelli maggiori, Milano 1990.
[9] Z przemówienia do wspólnoty żydowskiej podczas pielgrzymki do Meksyku, 9 maja 1990 r., w: Żydzi i judaizm w nauczaniu Jana Pawła II, dz. cyt., s. 166.
[10] Przekroczyć próg nadziei, dz. cyt., s. 87.
[11] Z przemówienia na spotkaniu z naczelnymi rabinami Izraela, Jerozolima, 23 marca 2000 r., w: Żydzi i judaizm w nauczaniu Jana Pawła II, dz. cyt., s. 286.
[12] Zob. Żydzi i judaizm w nauczaniu Jana Pawła II, dz. cyt., s. 283, 294.
[13] Z przemówienia do przedstawicieli wspólnoty żydowskiej, Moguncja, 17 listopada 1980 r., w: Żydzi i judaizm w nauczaniu Jana Pawła II, dz. cyt., s. 65.
[14] Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci, Kraków 2005, s. 91–92.
[15] Tamże, s. 92.
[16] Z przemówienia wygłoszonego po Mszy świętej w Kaliszu, 4 czerwca 1997 r., w: Jezus Chrystus wczoraj, dziś i na wieki. Przemówienia z Pielgrzymki Apostolskiej Ojca Świętego do Polski w 1997 roku, Ząbki 1997, s. 88.

Podziel się

2
Wiadomość

Pod równoległym artykułem G.Ignatowskiego już uzupełniałem, że wg. najnowszych badań JPII zaczerpnął „starszych braci w wierze” od Andrzeja Towiańskiego, a nie Mickiewicza, który również z Towiańskiego czerpał. Karol Wojtyła studiując na Uniwersytecie Jagiellońskim, na seminarium profesora Stanisława Pigonia, badacza romantyzmu, w tym towianizmu zapoznał się najprawdopodobniej z pismami Towiańskiego. Warto w osobnym artykule osobno zestawić wypowiedzi Jana Pawła II z niebywałym jak na I połowę XIX w. duchem pism Towiańskiego o Żydach. Ale przy obecnej nagonce na mesjanizm pewnie nie znajdzie się taki odważny.

Zasadniczo chcę się odnieść do żalu Autora, że „W Polsce osoby angażujące się w dialog chrześcijańsko-żydowski nadal mają w Kościele opinię „hobbystów” albo podejrzanych filosemitów, nawet jeśli jedynie naśladują słowa i gesty papieża Polaka”. Jedną z przyczyn jest nierozdzielenie wartości od interesów. Wiadomo, że wiele środowisk żydowskich zgłasza roszczenia materialne do Polski. Nie dyskutuję tu o ich zasadności. Otóż wiele osób ma obawy, że dialog polsko-żydowski może być zinstrumentalizowany przez zgłaszających roszczenia do wzmocnienia podstawy formalnej tych roszczeń, gdyby zostało uznane, że Polska ma przynajmniej częściowy udział w holokauście. Nadto dialog ma to do siebie, że nie ukrywa różnic. Do mnie one nie docierają. Może to jest błąd wizerunkowy osób zaangażowanych w dialog, że je ukrywają by nie zostały z kolei instrumentalnie wykorzystane przeciwko dialogowi przez osoby uprzedzone. Ale brak wiedzy na temat różnic rzuca cień na autentyczność dialogu. Ja rozumiem, że przyjaciele przechodzą do porządku dziennego nad różnicami, ale większość społeczeństwa, która wcale nie musi być uprzedzona, tak nie potrafi. Może Państwo nie potrafią dostosować poziomu komunikacji do stopnia dojrzałości lub nieufności tej większości?

Znamienne, że ja piszę o trudnościach w Kościele dotyczących relacji chrześcijańsko-żydowskich, a Pan w odpowiedzi – o trudnościach w relacjach polsko-żydowskich. Taka karma?
W kwestii różnic nie potrafię Panu odpowiedzieć, bo nie wiem, czy chodzi Panu o różnice między Polakami a Żydami, czy też między chrześcijanami a Żydami.

Tak, właśnie o to mi chodzi, że Państwo (ale prawdopodobnie nie strona żydowska) nie łączycie tych spraw. Rozdzielanie chrześcijańskości od polskości jest sztuczne, w końcu należy Pan do POLSKIEJ rady chrześcijan i Żydów. Należy łączyć te sprawy nie po to, by rzutowało na prawdę, bo w odróżnieniu od interesów tu nie ma kompromisu, ale z uwagi na skuteczność przekonywania do prawdy. Wierzę że to Pana nie zrani, ale to piszę, by spróbować pomóc, że dopóki znaczna część społeczeństwa słusznie lub niesłusznie uważa, że środowiska Kościoła otwartego są gotowe w każdej sprawie przytaknąć stronie żydowskiej, nie będzie was słuchać. Ja jestem tego przykładem – w mojej ocenie Jedwabnego przełomu dokonała publicystyka kojarzonego z prawicowymi mediami Piotra Skwiecińskiego (https://wpolityce.pl/historia/285715-i-markowa-i-niestety-jedwabne-nie-probujmy-walczyc-z-faktami lub jego wywiad z historykiem Krzysztofem Persakiem w tygodniku Sieci), a nie Więzi/TP/Znaku, nie mówiąc o Wyborczej. O przełomie w stosunkach polsko-żydowskich zadecyduje prawa strona polskiego społeczeństwa, na której przekonanie nie macie Państwo pomysłu. W swoim komentarzu podpowiedziałem, że tej kluczowej dla waszej misji części polskiego społeczeństwa nie przekonacie, dopóki nie zajmiecie stanowiska ws. interesów, bo bez tego będziecie się spotykać z nieufnością także odnośnie prawdy w relacjach historycznych i współczesnych między dwoma narodami. A Panu tak łatwo przychodzi uniknięcie zmierzenia się z tym zarzutem. Przecież może to tylko Państwu pomóc w skutecznym dotarciu do tych, do których klucza nie macie. Dodam, że nie mam Pana za osobę bezkrytycznie przyjmującego punkt widzenia strony żydowskiej, jak Pan w powszechnej opinii jest postrzegany. Przeczytałem Pana krytykę książki Grossa zamieszczoną na tym portalu i widzę, że Pan również widzi szkody, oprócz wywołania tematu zbrodni popełnionych przez Polaków, na co nie mieliśmy sami odwagi, jakie w docieraniu do większości Polaków narobiła jego książka. Ale niewielu o tym wie.
Nie oczekuję odpowiedzi, za dużo tu komentuję by Pan się czuł zobowiązany tracić czas. Tym bardziej, że zdaję sobie sprawę, że ma Pan poważne kontrargumenty, które sobie sam rekonstruuję. Przy swoim stanowisku upieram się miękko, może kiedyś przy innej okazji będziemy kontynuować tą rozmowę.