Żeby o środowiskach katolików świeckich w PRL powiedzieć coś nowego, trzeba znaleźć oryginalną perspektywę. Piotrowi H. Kosickiemu się to udało.
Umieszczone na okładce książki twarze Tadeusza Mazowieckiego i Janusza Zabłockiego mogą wywołać skojarzenie, że znowu przyjdzie nam czytać o tym samym. Na półce z książkami na temat formacji ruchu katolików świeckich w PRL z każdym rokiem robi się bowiem coraz mniej miejsca.
W ostatnich latach ukazały się m.in. niezwykle obszerne dzienniki Jerzego Zawieyskiego i Janusza Zabłockiego, wspomnienia Andrzeja Wielowieyskiego, dwie biografie Tadeusza Mazowieckiego (pióra Andrzeja Brzezieckiego i Romana Graczyka), zbiory jego tekstów publicystycznych i wspomnień o nim, monografia Andrzeja Friszkego „Między wojną a więzieniem. Młoda inteligencja katolicka 1945–1953” i Małgorzaty Strzeleckiej „Między minimalizmem a maksymalizmem. Dylematy ideowe Stanisława Stommy i Janusza Zabłockiego”. Do tego dodać by trzeba szereg książek o kręgach „Tygodnika Powszechnego” i „Tygodnika Warszawskiego”, poszczególnych Klubach Inteligencji Katolickiej i różnych wątkach pobocznych. W sumie daje to co najmniej kilkanaście obszernych książek (nie licząc publikacji wydanych przed 2007 r., a było ich może nawet drugie tyle).
W tej sytuacji, żeby o środowiskach katolików świeckich w PRL powiedzieć coś nowego, trzeba znaleźć oryginalną perspektywę, z której czytelnik będzie mógł spojrzeć na opowiadaną mu już wcześniej parokrotnie historię. Po lekturze książki Piotra H. Kosickiego „Personalizm po polsku. Francuskie korzenie polskiej inteligencji katolickiej” mogę z przekonaniem stwierdzić, że autorowi się to udało. W stopniu znacznie większym od innych osadza on ruchy katolików świeckich w kontekście ich przedwojennych i wojennych doświadczeń oraz – co najistotniejsze – w kontekście toczących się na forum międzynarodowym debat dotyczących aktywności społecznej katolików.
Jak wskazuje tytuł książki, szczególną rolę odgrywa tutaj Francja. Kluczową inspirację ideową stanowili tamtejsi personaliści na czele z Jacques’em Maritainem i jego „zbuntowanym uczniem” Emmanuelem Mounierem.
Obaj myśliciele byli zwolennikami filozofii, która w centrum stawia osobę ludzką i jej autonomiczną wartość, tyle że pierwszy opowiadał się za personalizmem tomistycznym, drugi za społeczną, a wręcz lewicującą czy marksizującą odmianą personalizmu. O ile myśl Maritaina była ważna dla ludzi związanych z ruchem katolików świeckich już przed wojną, o tyle poglądy Mouniera trafiały do przedstawicieli młodszego pokolenia, z Mazowieckim i Zabłockim na czele. To im najbliższa była perspektywa łączenia chrześcijaństwa i socjalizmu. To korzeniom ich środowiska Kosicki poświęca najwięcej miejsca.
„Personalizm po polsku” wyróżnia się na tle innych książek o środowiskach katolików świeckich w rządzonej przez komunistów Polsce ramami chronologicznymi. Autor zaczyna swój opis w okresie przedwojennym, a kończy w okresie, w którym wielu autorów piszących na ten temat dopiero zaczynało właściwą narrację – w momencie odwilży po Październiku ’56, który dla środowiska katolików świeckich w Polsce stanowił nowy początek. Dotyczyło to zwłaszcza kręgów Mazowieckiego i Zabłockiego, którym odwilż otworzyła drogę do założenia „Więzi”.
To jest fragment tekstu opublikowanego w kwartalniku „Więź”, lato 2017.