Wypowiedzi z konferencji „Uchodźcy – pytanie o fundamenty Europy” zorganizowanej przez Fundację Służby Rzeczypospolitej 8 czerwca.
Maciej Zięba OP (Fundacja Służby Rzeczypospolitej):
W myśleniu o kwestii uchodźców najbardziej boli mnie to, że narzucono nam język socjologii i polityki. Bardzo mało słychać natomiast języka etyki, języka humanitarnego, języka Ewangelii. Brakuje zdecydowanego, dobrego głosu w sprawie uchodźców, brakuje go także ze strony Kościoła. Zorganizowaliśmy tę konferencję właśnie w celu przywrócenia obiektywnego, humanitarnego i ewangelicznego języka w dyskusji na temat uchodźców.
Prof. Adam Daniel Rotfeld:
Problem uchodźców w Polsce nie jest problemem nowym. Jeszcze w latach 90. przyjęliśmy do Polski blisko sto tysięcy uchodźców z Czeczenii. Nie pamiętam żadnej większej publicznej debaty, sporów, ani zamachów dokonanych przez Czeczenów, którzy przecież cechują się silnym temperamentem.
W dzisiejszej sytuacji moim zdaniem największym problemem jest to, że sprawa uchodźców stała się w Polsce kwestią bieżącej polityki wewnętrznej. Choć na problem uchodźczy można spojrzeć z wielu praktycznych perspektyw, np. z perspektywy ekonomicznej, zdrowotnej, bezpieczeństwa, to według mnie najistotniejszy jest wymiar etyczno-moralny, który znajduje się jednak pod silną presją narracji upolitycznionej.
Chciałbym podziękować Kościołowi w Polsce za to, że w kwietniowym dokumencie „Chrześcijański kształt patriotyzmu” postawił w centrum aspekt etyczno-moralny. Najpilniejszą kwestią w problemie uchodźczym jest odpolitycznienie go, uczynienie z niego sprawy wspólnej dla całego narodu. Obecna droga prowadzi donikąd.
W Europie w ostatnim czasie wydano 17,5 miliarda euro na uszczelnienie granic. Gdyby zamiast tego wydano te pieniądze na utrzymanie rodzin uchodźców, które potrzebują pomocy, bardzo wiele problemów zostałoby prawdopodobnie rozwiązanych.
Trzeba sobie jednak uczciwie powiedzieć, że nie ma jednego klucza do rozwiązania kryzysu uchodźczego. Między innymi dlatego, że będzie się on przeciągał na kilka najbliższych pokoleń, nie tylko z powodów wojen, ale także zmian klimatycznych. Jednym z rozwiązań mógłby być nowy „plan Marshalla”, który przecież po II wojnie światowej nie tylko wydatnie pomógł Europie, ale ostatecznie pomógł także samej Ameryce. O ile Syria, Irak i Libia potrzebują pomocy natychmiastowej, o tyle pomoc Afryce wymaga myślenia w dalszej perspektywie czasowej.
Bp Krzysztof Zadarko (Konferencja Episkopatu Polski):
Nauczanie Kościoła Katolickiego na temat uchodźców jest znane od czasu zakończenia II wojny światowej. Ma ono wyraźną wymowę: wobec uchodźców, niezależnie od ich pochodzenia i religii, każdy chrześcijanin powinien okazać miłość bliźniego. Mówi o tym 25. rozdział Ewangelii wg św. Mateusza, który wyraźnie wskazuje, że postawa wobec przybysza, obcego, ma rozstrzygające znaczenie w kwestii życia wiecznego.
Kościół definiuje jednak swoje nauczanie uwzględniając także współczesną wiedzę naukową. Ostatni dokument kościelny z 2013 r. mówi o obowiązku przyjęcia uchodźców, o otwarciu się na drugiego człowieka. Odwołując się do regulacji UNHCR (United Nations High Commissioner for Refugees – Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców), proponuje tryby opieki nad uchodźcą.
Kościół nie mówi o bezwarunkowości pomocy dla każdego przybysza, tj. niekoniecznie trzeba pomagać zawsze i wszystkim. Nie ma sporu co do tego, że trzeba pomóc zawsze wszystkim tym, których życie jest zagrożone. Ale co z tymi, którzy są migrantami i ich życie nie jest bezpośrednio zagrożone? Kościół uczy, że ci, których przyjmujemy, mają także pewne powinności wobec kraju, który ich gości. Tylko jak skutecznie i mądrze egzekwować to, by przybysz szanował nasz porządek prawny i nauczył się naszego języka?
Należy także przypomnieć o tym, że Kościół ma swoje miejsce w hierarchii pomocy. Najpierw na kryzys odpowiada państwo, potem samorządy, a następnie organizacje społeczeństwa obywatelskiego, w tym Kościół. Myślę, to że dobry i obowiązujący schemat dla wszystkich krajów Europy: tak się dzieje w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Nie możemy go naruszać, bo moglibyśmy tym zaszkodzić.
Problem w tym, że w 2015 roku zmieniło nam się państwo, zmieniły nam się władze. Jeśli dziś służby mówią, że nie są w stanie kontrolować tego, kto przyjeżdża do Polski w ramach systemu przyjmowania uchodźców, to nic nie możemy z tym zrobić. Jeżeli mamy odpowiedzieć na kryzys uchodźczy, możemy to zrobić w ramach możliwości, które istnieją. I taką odpowiedzą jest program Caritas Polska „Rodzina rodzinie”.
dr Massimiliano Signifredi (Wspólnota Sant’Egidio):
Wspólnota Sant’Egidio wraz z włoskimi Kościołami ewangelickimi zaproponowała program korytarzy humanitarnych jako odpowiedź na kryzys uchodźczy na Bliskim Wschodzie. Jest to recepta na wskroś włoska, przykład awangardy solidarności, będący w zgodzie z zasadami konstytucji włoskiej.
Korytarze są jednak także wzorem dla Europy, kontynentu, który z trudem stara się pogodzić swoje tradycje i korzenie z wymogami bezpieczeństwa i prawa. Drogą tą poszła także Francja, gdzie zaadaptowano ideę korytarzy humanitarnych. We Włoszech udało się uzgodnić utworzenie kolejnego korytarza, tym razem dla uchodźców z Etiopii, w tej sprawie trwają rozmowy także w Hiszpanii. Jak wiemy, również polski Episkopat proponował projekt korytarzy humanitarnych polskiemu rządowi, ale jak na razie nie udało się go zrealizować.
We Włoszech w 17 regionach udało się przyjąć ok. 800 osób z Syrii. Uchodźcy asymilują się, zaczynając od nauki języka. Do kraju dostają się samolotem rejsowym, zamiast w łodzi przemytników. Tragedia wielu innych każe nam pamiętać, że w ostatnich latach Morze Śródziemne, które pochłania kobiety, dzieci i mężczyzn, stało się naturalnym murem z wody. Jest dziś ono uważane za najbardziej niebezpieczną granicę państwową na świecie. Tylko w zeszłym roku zginęło w nim ponad 5500 osób, co oznacza przyrost o 1300 ofiar w porównaniu z rokiem ubiegłym.
„Imigranci nie są liczbami, mają twarze, imiona, historie” – powiedział Franciszek na Lesbos. Jednak liczby, w naszym przypadku liczby ofiar, również skłaniają do refleksji. Wolfgang Bauer, niemiecki reporter i dziennikarz, porównał Morze Śródziemne z murem berlińskim. „W ciągu 30 lat istnienia muru berlińskiego zostało zabitych 125 osób, z tego względu stał się on symbolem nieludzkiego okrucieństwa”. Jak reagować na nieporównywalnie większe cierpienia osób na Morzu Śródziemnym? Mare Nostrum dzieli ludzi na tych, którzy mają wszystko i tych, którzy nie mają nic.
Jak Włoch i Europejczyk, chciałbym zadać pytanie: co Polska zrobiła z dziedzictwem Solidarności i swojego wielkiego rodaka Jana Pawła II? „Jego spuścizna to obalenie murów między narodami i wewnątrz narodów” – słyszeliśmy dwa tygodnie temu w słowach Andrei Riccardiego, założyciela Wspólnoty Sant’Egidio, który gościł w Warszawie.
kard. Kazimierz Nycz (metropolita warszawski):
Niedawno uczestniczyłem w pewnej konferencji w środowisku kościelnym, na którym miała miejsce dyskusja o liczbie uchodźców, których należałoby przyjąć. Prowadziło to do poważnych sporów: przyjmować 7, 8 czy 9 tysięcy?
Ktoś jednak przytomnie zauważył bezsens takich dyskusji. Jeśli Europa z różnych względów, także przez swoje przewinienia, stoi przed wyzwaniem przyjęcia 300 milionów imigrantów w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat, to rozmawianie o tak małych liczbach jest śmieszne. Ten problem jest wśród nas, ale także przed nami. Trzeba wrócić do tego, co umownie nazywamy myśleniem o Polsce i Europie w kategoriach „Polski jagiellońskiej”.
Ciągle czekamy na drugą stronę [państwową – dop. red.], która jest do tego konieczna, aby otworzyć przynajmniej korytarze humanitarne. Ale pytanie: jak długo można czekać na polityków?
Mamy ogromny potencjał w samorządach, który chcemy wykorzystać. Możemy się nigdy nie doczekać na otwartość ze strony państwa, dlatego chcemy jeszcze w czerwcu w samorządach i parafiach archidiecezji warszawskiej zorganizować spotkania dotyczące możliwości współpracy w zakresie pomocy uchodźcom.
Powyższe wypowiedzi są fragmentami wystąpień prelegentów podczas konferencji „Uchodźcy – pytanie o fundamenty Europy”, zorganizowanej przez Fundację Służby Rzeczypospolitej na Uniwersytecie Warszawskim 8 czerwca 2017 r.
Kogo chcecie sciagnac do Polski? Czy jestescie slepi co sie dzieje w Niemczech, we Francji, w UK, w Szwecji? To sa niby uchodzcy a ile Europejek zostalo juz zgwalconych, ile osob zostalo zabitych, ponad 90 tys.dzieci uchodzcow zagienla do marca tego roku, macie pojecie gdzie sa? to jest polowa tego co dotarla do Europy. Zachwalacie Czeczencow? Przeciez zdecydowana wiekszosc wyjechala z Polski, bo w Niemczech wygodnie sie zyje. Ilu z nich zasililo ISIS? Co wyprawiaja w osrodku dla uchodzcow pod Warszawa? Macie pojecie jak wasza slepota dazy do zaglady Europy i sciagniecia na nasz kraj poteznych klopotow? Ja sie boje wieczorem wyjsc z domu, bo ci niby uchodzcy, atakuja ludzi mlotkami, maczetami, dzgaja nozami. Codziennie! slysze o napadach i kradziezach tylko w swojej oikolicy! Czy macie pojecie czym jest islam? Kard. Nycz chce sie popisac swoim milosierdziem to niech jedzie z misja do Afryki.
To co hierarchowie kościoła zrobili dla umacniania wiary w starej unii widać po frekwencji w kościołach na mszach ,więc tacy „duszpasterze a raczej nadzorcy masy upadłościowej chcą nam wskazywać drogę !! do czego? Sobieski pod Wiedniem zdaniem tych „mędrców” przelewał krew w obronie krzyża czy zaprzedał się diabłu ? Co wy Kardynałowie Biskupi (nie do wszystkich to)zrobiliście dla szerzenia wiary katolickiej ? nic !!!! raczej robicie wiele by ją kompletnie zmarginalizować ,komu wy służycie Pieronki Sowy i inni ?
Póki co,nasz Rząd zachowuje się racjonalnie,dbając o NASZE BEZPIECZEŃSTWO !!! I tak niech zostanie,AMEN !
Tylko ludzie małej wiary boja się obcego i obcych. Ataki terrorystyczne robią Panowie Wojny. Historia ze zgwałconymi Europejczykami w Kolonii okazała się kwestią wewnętrzną Niemiec, nacjonalizmu. 120 000 Polaków, w tym kobiet i dzieci uciekało z Syberii do Polski albo do Europy. Co by było z tymi ludżmi, gdyby Iran i Palestyna stawiały mury? Ocknijciue się ksenofobiczni komentatorzy ….bo zostanie nam zaścianek polski …i wstyd!