Jesień 2024, nr 3

Zamów

Postawić świat na nogi

Jean Vanier odbierający Nagrodę Templetona w 2015 r. Fot. Mazur/catholicnews.org.uk

Aby żyć wspólnie z tymi, którzy zostali upokorzeni i zranieni, musimy odnaleźć duchowość miłości i szacunku dla każdego człowieka, duchowość, która płynie z serca Boga poprzez nasze Kościoły, religie i ludzką mądrość.

Wspólnoty „Arki” istnieją, i to w wielu krajach, z powodu słów św. Pawła: „Bóg wybrał właśnie to, co dla świata jest głupie, aby zawstydzić mądrych, i to, co słabe w oczach świata, aby zawstydzić mocnych” (1 Kor 1,27).

Parker Palmer uważa, że zagrożeniem dla naszego społeczeństwa jest postrzeganie ludzi, a zwłaszcza dzieci, jako pustki, którą trzeba wypełnić. A przecież ziarna mądrości ukryte są w każdym. Palmer mówi, że jesteśmy wezwani do tego, by pokornie słuchać i przyjmować.

Zainicjowałem „Arkę” jako dzieło sprawiedliwości i prawdy w imię Jezusa, aby ocalić dwóch mężczyzn od przemocy instytucjonalnej. Mieszkając tu przez prawie 50 lat, odkryłem mądrość miłości i czułości, mądrość prostoty, mądrość dobroci i radości ukrytej w ludziach słabych i kruchych. Oni nauczyli mnie dużo więcej niż jakakolwiek książka. Pokazali mi moją własną słabość i pomogli ją zaakceptować.

Przyjaźń z nimi odmieniła mnie. Dzięki nim odkryłem, że nasze społeczeństwa są przewrócone do góry nogami. Tak wiele osób wspina się po drabinie sukcesu, szukając zwycięstwa, często uzależniając się od przemocy, zamiast żyć w relacjach czułości z ludźmi słabymi i potrzebującymi.

Jezus wzywa nas do życia cudownym błogosławieństwem. To błogosławieństwo jedzenia posiłków nie z członkami naszych grup czy klanów, którzy dają nam poczucie bezpieczeństwa i wygody, lecz z biednymi, ułomnymi, niepełnosprawnymi i niewidomymi, osobami z marginesu społeczeństwa. W języku biblijnym jedzenie przy wspólnym stole oznacza nawiązywanie przyjaźni.

Pokój przychodzi nie wtedy, kiedy twierdzimy albo tylko uważamy, że każdy człowiek w wielkiej rodzinie ludzkiej jest cenny i ważny, lecz kiedy zaczynamy porzucać bezpieczeństwo i wygodę naszej własnej grupy, aby spotkać tych, którzy są inni, którzy należą do innego klanu, innej grupy czy innej kultury – i zaprzyjaźnić się z nimi.

Słabi i ubodzy wzywają nas do tego, byśmy razem byli znakiem pokoju

Kilka lat temu byłem w Chile. W drodze z lotniska mój kierowca w pewnym momencie powiedział: „Po lewej stronie tej drogi są tylko slumsy Santiago, a po prawej stronie same domy bogatych, chronione przez policję i wojsko”. I dodał: „Nikt nie przekracza tej drogi. Wszyscy się boją”. Przekroczyć tę drogę – po to, aby spotkać ludzi, którzy są inni, którzy należą do innej kultury, oraz zaprzyjaźnić się z nimi – to znaczy podjąć ryzyko, ryzyko pokoju.

W moim życiu podjąłem to ryzyko porzucenia utartej i powszechnie przyjętej drogi, kiedy zachęcony przez pewnego świętego księdza, rozpocząłem tworzenie „Arki”. Nie miałem planu. Moim pomysłem było po prostu wspólne życie: by wspólnie jeść, wspólnie pracować, wspólnie się bawić i wspólnie się modlić.

Przez te wszystkie lata „Arka” była prowadzona piękną, czułą i delikatną ręką Boga. Tak wielu wspaniałych ludzi różnych kultur, Kościołów i religii (a także wiele osób niereligijnych), poszukujących nowych dróg pokoju, przybyło tu, aby dzielić swoje życie ze słabymi i kruchymi – i zostało przez nich przemienionych. Odkryli mądrość ukrytą w sercach tych, którzy są słabi. Dzięki temu sami wzrastali w miłości i mądrości.

To dzięki temu dzisiaj nasza wspólnota w Belfaście jest znakiem jedności między dwoma kulturami Irlandii Północnej. Dzięki temu nasze wspólnoty w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i wszędzie indziej są znakiem jedności między ludźmi z różnych Kościołów chrześcijańskich. A nasza mała wspólnota w Betlejem jest znakiem jedności między chrześcijanami i muzułmanami, którzy tam wiodą wspólne życie. Wszystkie nasze wspólnoty są znakiem jedności rodziny ludzkiej. To słabi i ubodzy wzywają nas do tego, byśmy razem byli znakiem pokoju.

To prawda, że aby żyć wspólnie z tymi, którzy zostali upokorzeni i zranieni, żeby wzrastać w miłości określanej przez św. Pawła jako cierpliwa, gotowa do służby, miłości, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma – musimy odnaleźć duchowość miłości i szacunku dla każdego człowieka, duchowość, która płynie z serca Boga poprzez nasze Kościoły, religie i ludzką mądrość. To jest przesłanie Jezusa, przesłanie Mahatmy Gandhiego i wielu innych, którzy wzywają nas do pracy na rzecz jedności i pokoju.

Wiele osób, którym przyznano tę nagrodę przede mną, można nazwać bohaterami działającymi na rzecz pokoju. Niektórzy za swoją odwagę i determinację w dążeniu do pokoju byli wtrącani do więzień, niektórzy za swe działania zostali zabici. Dlaczego tym razem zwróciliście się do nas? My, mieszkańcy „Arki”, jesteśmy przecież doprawdy dziwną i dość szaloną gromadą…

Chcemy żyć tak, jak uczył nas Jezus: umywać sobie nawzajem stopy

Droga pokoju, której nauczyliśmy się w „Arce”, jest bardzo prosta. Jak widać, nie jesteśmy szczególnie surowi czy zestresowani, nie dążymy do bycia bohaterami. Cudownie jemy, radośnie pijemy – oczywiście Coca-Colę, sok pomarańczowy i od czasu do czasu (z umiarkowaniem) wino i piwo. Śpiewamy głośno i często niezbyt czysto, tańczymy dość dziko i bawimy się, ile się da. Święta i urodziny są dla nas zawsze okazją do zabawy. Modlimy się całym sercem, ale nie całymi godzinami. Pokładamy ufność w Bogu, który czuwa nad nami. Oczywiście pracujemy w naszych warsztatach, a i terapia bywa niekiedy ciężką pracą. Każdy z nas jest wezwany do dojrzewania w wewnętrznym pokoju i w mądrości. Rośniemy też oczywiście ku starości, gdy na to przyjdzie czas. Zdarzają się trudne dni, kiedy wiatr mocno wieje i czujemy się, jakbyśmy się chwiali, ale w ostatniej chwili delikatna ręka Boga nas ocala.

Istotą „Arki” jest radość i świętowanie jedności. Chcielibyśmy być małymi znakami królestwa Bożego, królestwa miłości. Aby tak mogło być, musimy stać się jak dzieci. Może to jest nasza tajemnica.

Wesprzyj Więź

Naszą tajemnicą jest również to, że chcemy żyć tak, jak uczył nas Jezus: umywać sobie nawzajem stopy, tak jak On to zrobił w noc przed śmiercią.

Tłum. Agnieszka Nosowska

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” nr 3/2013.

Podziel się

Wiadomość