Jesień 2024, nr 3

Zamów

Polski patriotyzm lokalny. Nieoczekiwana lekcja z Legionowa

Dziewczynka z polską flagą na warszawskiej Pradze. Fot. Pawel Kabanski/Flickr/CC BY-SA 2.0

Doświadczenie legionowskiego referendum sporo mówi o żywotności i sile polskiego nowoczesnego lokalnego patriotyzmu.

Niemal dokładnie miesiąc po referendum w 50-tysięcznym podwarszawskim Legionowie obóz rządzący zdecydował się wycofać z projektu ustawy narzucającej Warszawie i ponad trzydziestu sąsiadującym z nią gminom wspólny ustrój metropolitalny. W zależności od poglądów politycznych w tym dość nieoczekiwanym zwrocie akcji jedni widzieć będą zapewne przypowieść o rozsądku i społecznej empatii rządzącej Polską władzy, inni odwrotnie – jakieś nawiązanie do biblijnego pojedynku Dawida z Goliatem.

Siła lokalnego społeczeństwa obywatelskiego

Pozostawiając jednak na boku dywagacje czysto polityczne, na to, co stało się w Legionowie warto spojrzeć z nieco szerszej perspektywy. Opadający powoli kurz politycznej bitwy wokół tej sprawy odsłania bowiem ciekawe i warte odnotowania elementy naszego pejzażu społecznego, charakterystyczne chyba nie tylko dla tego szybko rozwijającego się podwarszawskiego miasta.

Po pierwsze zatem, lekcja legionowskiego referendum sporo mówi o żywotności i sile polskiego lokalnego patriotyzmu. O jego znaczeniu mówi się w Polsce od dawna, a jego wartość podkreślają choćby polscy biskupi w swym najnowszym dokumencie „Chrześcijański kształt patriotyzmu”. Piszą tam: „Nasza ojczyzna, jeśli nie ma być tylko kategorią symboliczną czy polityczną, powinna mieć kolor nieba i kształt krajobrazu konkretnego miejsca. A jej oblicze rozpoznajemy w twarzach i losach tych, z którymi wspólnie żyjemy na co dzień. Ważne jest zatem, aby nasza narodowa tożsamość i narodowy patriotyzm były otwarte na różnorodność lokalnych społeczności”.

Nowoczesny patriotyzm lokalny daje poczucie tożsamości i zadomowienia

Mobilizacja i determinacja mieszkańców Legionowa – którzy bez wielkiej długotrwałej akcji propagandowej, przy bardzo wysokiej jak na lokalne referendum frekwencji (46,74%), zaskakująco jednomyślnie (94,27% głosujących) powiedzieli „nie” planom przyłączenia ich miasta do stolicy – pokazuje, że lokalny patriotyzm to silny realny element naszej zbiorowej tożsamości. Jeśli prawie połowa uprawionych do głosowania mieszkańców miasta, które do niedawna uznawane było za jedynie „sypialnię” stolicy, wspólnie jednego dnia występuje w obronie swej lokalnej podmiotowości, to znaczy, że nie do końca jeszcze chyba zrozumieliśmy potencjał lokalnego patriotyzmu i lokalnego społeczeństwa obywatelskiego w Polsce.

Patriotyzm lokalny z wyboru

Rozwój wydarzeń w Legionowie mówi sporo także o jakości naszego lokalnego patriotyzmu. Warto bowiem odnotować, że referendum z 26 marca 2017 r., przynajmniej dla części legionowian, było w jakimś sensie plebiscytem i licytacją między konkretnymi obietnicami ekonomicznymi związanymi z ewentualnym przyłączeniem miasta do Warszawy (np. tańszy bilet), a tym, co pozornie ulotne i iluzoryczne, choć dla mieszkańców okazało się kluczowe. Chodziło im o dumę z własnego miasta, przywiązanie do jego sukcesów, do jego lokalnej odrębności i specyfiki, ale także, co ważne, o obronę własnego podjętego kiedyś życiowego wyboru zamieszkania właśnie w Legionowie, a nie w wielkim mieście, jakim jest Warszawa.

Warto dodać, że Legionowo, jak wiele podobnych miast i miasteczek otaczających wielkie polskie metropolie, jest specyficznym miejscem spotkania lokalnej tradycji i współczesnego procesu społecznych migracji.

Racjonalność polityczna Polaków odbiega od schematów partyjnych

W sensie historycznym ta stosunkowo młoda miejscowość (obok wytykanej jej czasem, umieszczonej tu w PRL, Wyższej Szkoły MSW) ma w swej historii i wspomnienie o legionistach Piłsudskiego, które nosi w swej nazwie, i tragiczną pamięć o elitach Legionowa rozstrzelanych przez Niemców w lutym 1940 roku w Palmirach, i dumę z podjęcia wraz ze stolicą 1 sierpnia 1944 walk Powstania Warszawskiego, i wspomnienie o „Radiu Solidarność”, które dzięki odwadze lokalnych działaczy opozycji nadawało w czasie stanu wojennego także z legionowskich wieżowców.

W sensie zaś współczesnym i społecznym – jak to zazwyczaj jest z miastami wokół wielkich aglomeracji – Legionowo jest dziś w znacznym stopniu miastem napływowym, a więc miastem z wyboru. Wybór ten, co ważne, z roku na rok potwierdza się dla legionowian w dobrej jakości miejskich polityk publicznych, których efektem jest choćby sprawna miejska infrastruktura, imponująca baza sportowo-rekreacyjna czy szeroka oferta kulturalna.

I właśnie to swoiste spotkanie lokalnej dumy z życiowymi wyborami i społeczną satysfakcją tysięcy konkretnych ludzi tworzy ową silną społeczną więź, której niektórzy politycy wyraźnie nie docenili. To fenomen nowoczesnego patriotyzmu lokalnego, który wraz z patriotyzmem narodowym, daje poczucie tożsamości i zadomowienia.

Polityka wielka – inna niż lokalna

Uciekając od ocen i sporów stricte politycznych, nie sposób jednak – po trzecie – nie zauważyć, że legionowska lekcja mówi też coś o złożoności polskich tożsamości politycznych. Bo choć prawdą jest, że w Legionowie relatywnie sporym poparciem mieszkańców cieszą się ugrupowania wobec PiS opozycyjne – co widać choćby w lokalnych wynikach wyborów parlamentarnych (np. w roku w roku 2015 PO zdobyła tu 35,1 % głosów a Nowoczesna 7,41%) – to znaczącą grupę swoich wyborców ma tu też rządzący Polską obóz obecnej władzy, który zaproponował projekt ustawy włączającej Legionowo do Warszawy. W roku 2015 PiS zdobyło tu 34,99 % głosów w wyborach do Sejmu i 45,11% w wyborach do Senatu.

Widać, że chcemy chronić bliskość i autonomię przestrzeni zadomowienia

Pomimo tego wśród głosujących mieszkańców Legionowa krytyka projektu PiS miała charakter niemal jednomyślny, bo tak w realiach politycznych należy odczytać wynik: 94,27% głosów „przeciw” przyłączeniu do Warszawy. Po raz kolejny okazało się, że racjonalność polityczna Polaków jest dość przemyślana i odbiega od schematów, w jakie usiłują ją zaprząc różni liderzy partyjni. Wybierając bowiem z różnych powodów to albo inne ugrupowanie w wyborach ogólnokrajowych, zachowujemy – bardzo słusznie – odrębną perspektywę dla ocen i decyzji lokalnych.

Dzięki temu w wyborach samorządowych stosunkowo często wybieramy polityków i działaczy spoza nurtu wielkich partii czy ruchów politycznych. Dzięki temu nasze samorządy są stosunkowo autonomiczne wobec władz i partii ogólnokrajowych. Dzięki temu wreszcie polityka lokalna bywa często bardziej pragmatyczna i racjonalna od targanej teatralnymi sporami polityki centralnej.

Przestrzeń i polityka

Ostatnia wreszcie lekcja, jaka płynie z legionowskich wydarzeń, dotyczy kształtowania polityki przestrzennej. Mówi się o niej od dawna, choć u nas szczególnie intensywnie w ostatnich lat, czego skutkiem są między innymi rozwijające się w Polsce ruchy miejskie.

Legionowskie referendum potwierdza, że oswojona, bliska, dobrze zorganizowana i przyjazna społeczna przestrzeń zamieszkania staje się coraz istotniejszą wartością we współczesnym, coraz bardziej mobilnym i coraz bardziej wirtualnym świecie. Potwierdza ono jednak także szerszy trend społeczny, polegający na świadomym oddzielaniu i odróżnianiu przestrzeni naszej pracy i życia zawodowego od przestrzeni zadomowienia, rekreacji i spędzania czasu z rodziną. O ile z konieczności godzimy się, by ta pierwsza przestrzeń miała charakter masowy, mobilny i anonimowy, o tyle w przypadku tej drugiej – także w realiach społeczeństwa masowego – chronić chcemy jej bliskość, autonomię, sąsiedzkość i partykularność.

Wesprzyj Więź

Dla organizacji przestrzeni publicznej, zwłaszcza przestrzeni publicznej wielkich miast, oznacza to być może, że w Polsce podobnie jak w innych państwach Europy, model rozwoju wielkich metropolii polegający na administracyjnym „połykaniu” kolejnych okolicznych miejscowości, zastępowany będzie modelem „symbiozy”. W jego ramach i metropolia, i jej okolice będą ze sobą ściśle współdziałać, zachowując jednak autonomię, odmienny charakter, cel i własną logikę budowania publicznej przestrzeni. Ten ostatni zaś, poza niezbędnymi rozwiązaniami infrastrukturalnymi (komunikacja) czy prawnymi (sprawiedliwy system redystrybucji podatków) wymagać będzie zupełnie nowej, lokalnej i centralnej, filozofii politycznej.

*

Przywołując legionowską lekcję nie można oczywiście przesadzać i wyciągać z niej wniosków zbyt ogólnych, przedwczesnych i idących za daleko. Pamiętać trzeba na przykład, że gdy na oczach całej Polski Legionowo i inne podstołeczne miejscowości (które także ogłosiły gotowość przeprowadzenia referendów) przeżywają swój wielki sukces, to z daleka od medialnego zainteresowania i od pozytywnego rozwiązania swoje zmagania o lokalną podmiotowość toczą mieszkańcy innych miejscowości, takich jak choćby Dobrzeń Wielki zob. tutaj). Pamiętać i podkreślać także trzeba, że polityczne dobro wspólne obok wymiar lokalnego ma także swój fundamentalny wymiar ogólnonarodowy i ogólnopaństwowy. Wolno jednak mieć nadzieję, że lekcja ta nie zostanie zapomniana. Ani przez samorządowców, ani lokalne wspólnoty, ani polityków.

Autor od ponad trzydziestu lat jest mieszkańcem Legionowa.

Podziel się

Wiadomość

Dobrze, że PiS został ukarany za arogancję, z jaką forsował konieczną metropolię – może ta nauczka przyda mu się na przyszłość. Ale na głosowanie w Legionowie można spojrzeć jak na wysuwanie egoizmu lokalnego ponad dobro wspólne. Przecież w ten sposób Legionowianie powiedzieli, że nic ich nie obchodzi stanowisko leżącej za Legionowem gminy Wieliszew, która również była uwzględniona w geografii metropolii, a która przy odmowie Legionowa chcąc nie chcą zostaje wyoutowana z metropolii nawet, gdyby tam za metropolią opowiedziało się 100% mieszkańców. Odpowiedzialność obywatelska nakazywałaby przeprowadzić to referendum w skali powiatu, nie gminy. Podobnie jak Ząbki, które kilka lat temu żądając dla siebie wyższych zniżek i odmawiając wejścia do drugiej strefy biletowej aglomeracji warszawskiej na takich samych zasadach jak inne gminy automatycznie wyrzuciło z niej gminy leżące dalej na północ, które chciały wejść do strefy. „A co nas obchodzą nasi sąsiedzi” powiedzieli nam mieszkańcy Legionowa, a autor takiej postawy im nie wytyka. O jakości przemyśleń lokalnych patriotów niech świadczy to, że metropolię za szkodliwą uznaje wiele okolicznych gmin „bo Warszawa wyssie nam pieniądze przeznaczane na nasze lokalne cele” jak i wielu mieszkańców samej Warszawy „bo okoliczne gminy wyssą nam pieniądze przeznaczane na nasze lokalne cele”. Ktoś tu kłamie, ale nikt nie chce dociekać, kto. Bo lokalność owszem, zagrała w tym głosowaniu jakąś rolę, ale obawiam się, że autor przecenia jej wpływ, bo było to w istotnej części bardziej głosowanie na złość PiSowi, jak w sprawie gimnazjów – przed wyborami wyraźna większość w sondażach wypowiadała się za ich likwidacją, a dziś odwrotnie. Przecież nie głęboka refleksja doprowadziła do zmiany stanowiska opinii publicznej. Tym ostrzej trzeba skrytykować PiS, że zdyskredytował ważne dla dobra publicznego rozwiązanie swoją arogancją. A większa odpowiedzialność spoczywa na tych, co mają więcej władzy, więc wychodząc z innych przesłanek zgadzam się z autorem w krytyce PiSu.