Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Abp Gądecki: Używanie krzyża i podnoszenie przy tym haseł antychrześcijańskich jest niedopuszczalne

Abp Stanisław Gądecki podczas pielgrzymki duchowieństwa polskiego do KL Dachau 2015 r. Fot. Eliza Bartkiewicz / BP KEP

Marsze i zgromadzenia pragnące uważać się za chrześcijańskie winny być zgodne z dokumentem KEP o patriotyzmie – mówi przewodniczący episkopatu.

W opublikowanej 2 maja późnym wieczorem wypowiedzi dla Katolickiej Agencji Informacyjnej przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki przestrzega przed nadużywaniem symboliki religijnej.

Przekazujemy poniżej pełną treść depeszy KAI: 

Używanie symboli chrześcijańskich, w tym krzyża, i podnoszenie przy tym haseł antychrześcijańskich jest niedopuszczalne – przypomniał dziś w rozmowie z KAI przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Obecna sytuacja społeczno-polityczna w Polsce była jednym z tematów obrad Rady Stałej KEP na Jasnej Górze.

Nawiązując do opublikowanego w piątek dokumentu KEP pt. „Chrześcijańskie oblicze patriotyzmu”, metropolita poznański wskazał, że marsze i zgromadzenia pragnące uważać się za chrześcijańskie winny być zgodne z tym tekstem.

Jednocześnie przypomniał, że w dokumencie KEP jest wiele wskazań dotyczących pozytywnego przeżywania patriotyzmu, właściwej edukacji patriotycznej oraz działań mających na celu dobro ojczyzny. „Natomiast szerzenie nienawiści w żaden sposób nie ma związku z patriotyzmem. Podobnie jak i manipulowanie Kościołem czy jego liturgią dla swoich własnych celów partyjnych”.

Odnosząc się do dyskutowanego dziś przez Radę Stałą dokumentu o duszpasterstwie małżeństwa i rodziny, abp Gądecki poinformował, że opracowanie to będzie nosiło miano „Wytycznych”, nie zaś instrukcji czy vademecum, jak wcześniej zakładano. „Instrukcja zakładałaby obligatoryjność, a vademecum – pewną dowolność” – wyjaśnił przewodniczący KEP. Jak zaznaczył, przygotowywany dokument nie będzie „interpretowaniem” papieża i jego nauczania wyłożonego w adhortacji „Amoris laetitia”, ale materiałem, który ma być użyteczny dla kapłanów i wiernych.

Wiadomo już, że kilkudziesięciostronicowy dokument będzie złożony z trzech części poświęconych kolejno: przygotowaniom do małżeństwa, duszpasterstwu rodzin oraz związkom niesakramentalnym.

Obecnie trwają prace nad ostateczną redakcją dokumentu. Jest on konsultowany w szerszym gronie teologów i moralistów. W połowie maja projekt dokumentu będzie dyskutowany na ogólnopolskim spotkaniu diecezjalnych duszpasterzy rodzin i doradców życia rodzinnego. Następnie zostanie rozesłany biskupom z myślą o dalszej dyskusji na czerwcowym zebraniu plenarnym KEP w Zakopanem.

Wesprzyj Więź

Abp Gądecki zapowiedział, że opracowanie przypomina m.in. nauczanie Chrystusa o cudzołóstwie, podtrzymuje tradycyjne stanowisko Kościoła dotyczące dopuszczenia do Komunii św. tych, którzy zobowiązują się żyć w „białym” małżeństwie. Uwzględnia też, zgodnie z „Amoris laetitia”, zmianę nastawienia samych księży i małżeństw niesakramentalnych, które to nastawienie miałoby zmierzać do – w miarę możliwej – ich integracji na różnych polach duszpasterskiego działania Kościoła.

„Myślę, że największa zmiana, jaka w odniesieniu do tych osób mogłaby się dokonać dotyczy zmiany klimatu i integracji w różne wymiary duszpasterskiej aktywności Kościoła” – stwierdził przewodniczący KEP.

tk, KAI / Częstochowa

Podziel się

Wiadomość

Podoba mi się zapowiedź szerszych niż zazwyczaj dotychczas konsultacji dokumentu kościelnego. Niech ostatecznie biskupi zrobią co chcą, ale o opinię powinni pytać. By nie było tak, jak z pojednaniem z Cerkwią rosyjską w 2012 roku, że biskupi zaskoczyli wszystkich poważnym dokumentem, który dwa lata później okazał się świstkiem papieru i teraz, gdyby w jakiejś perspektywie pojawiły się warunki dla zbliżenia polsko-rosyjskiego po takim blamażu Kościół polski już nie będzie mógł wystąpić z podobnym listem jak do Niemców. Gdyby wtedy biskupi zapytali o opinię świeckich, może by im ktoś podpowiedział, że to ryzykowne tak bardzo dać się ponieść zaufaniu do Putina (bo przecież nie do Cyryla).