Miałem dziś obejrzeć „Rejs” po raz kolejny i przypomnieć sobie to szyderstwo z PRL-u, z ogłupienia, z ogólnego bełkotu, nowomowy i zidiocenia. Ale przedtem zerknąłem na ekran telewizyjny. I odechciało mi się.
„Obywatelu! Czarna flaga w dniu dzisiejszym oznacza całkowity zakaz kąpieli… Na wypadek nagłego skurczu stosuj przepisy pierwszej pomocy… Nie walcz z prądem… Zachowaj siły i spokój… Staraj się utrzymać na powierzchni… Zawiadom ratownika w czepku z literą B. Nie kąp się na plaży niestrzeżonej – nikt nie zauważy twojego utonięcia. Uwaga, uwaga! Woda to żywioł niebezpieczny. Ratownik Karaś Kazimierz zgłosi się natychmiast na stanowisko… Powtarzam…”.
Komunikat powyższy, czytany znudzonym głosem przez Jerzego Karaszkiewicza, rozpoczyna film „Rejs” Marka Piwowskiego. Warto czasami przypomnieć sobie to szyderstwo z PRL-u, z ogłupienia, z ogólnego bełkotu, nowomowy i zidiocenia.
Już miałem obejrzeć „Rejs” po raz kolejny, ale przedtem zerknąłem na ekran telewizyjny. Jest 23 marca 2017 roku. Ogarnęły mnie nagle nostalgiczne refleksje. To znaczy, one tylko na początku były nostalgiczne.
W Polsce jest paradnie, pozornie śmiesznie, ale jednocześnie jakiś zaduch… Mdli mnie czasami, a niekiedy pragnienie się wzmaga, potrzebny napój – co najmniej woda niegazowana.
Dzisiaj furorę robi cytat z wypowiedzi pewnego pana w mundurze leśnika, który przyjechał pod Sejm, żeby zademonstrować swoje poparcie dla polityki przyrodniczej rządu. Powiedział on: „Minister Szyszko ukierunkował Polskę w należytym kierunku po to, aby Polska trwała dalej”.
Myślę, że ta wypowiedź nas ubogaciła i ubłogosławiła, jest bowiem ona darmowym znakiem manifestującym naszą wspólnotę narodową i mobilizuje nas do dawania świadectwa pod ściętą, polską wierzbą, na którą wskakują niemieckie, rewanżystowskie „kozy” (pozwalam sobie użyć nomenklatury pewnego polityka mieszkającego na warszawskim Żoliborzu). Świadectwa o tym, co polskie, co nasze, co narodowe, co centralne, co wyklęte, co przegrane – czyli zwycięskie – o tym wszystkim, gdzie wyczuwalna jest owa niezniszczalna nuta polska, którą chcą sfałszować siły minionego reżimu, co przez osiem lat pochylał te wierzby.
Wyprostujmy zatem nasze symboliczne wierzby, brzozy, sosny, jałowce i inne polskie drzewa, ukierunkujmy je „w należytym kierunku”, aby Polska „trwała dalej”. Wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc. A najlepiej wytnijmy te drzewa i będzie spokój. Narodowy spokój. Na ich miejscu uczciwi deweloperzy wybudują piękne, biało – czerwone, narodowe apartamentowce. Szczęść Boże wszystkim, dobrego wieczoru, dobrej nocy… To było kazanie, poproszę o wieczorną medytację.
„Rejsu” dzisiaj nie będę oglądał, straciłem ochotę.