W polityce, mediach, świecie biznesu brakuje dziś ludzi wychowanych w duchu harcerstwa – nie tylko uczciwych, lecz także dzielnych, pogodnych, gotowych do ofiary, kompetentnych i szukających zgody.
22 lutego to dla mnie ważna data. Tego dnia obchodzimy Dzień Myśli Braterskiej. Harcerski dzień wspólnoty i refleksji nad wspólnotą.
Polskie harcerstwo wyrosło z brytyjskiego i światowego skautingu. Powstawało w czasie przełomu – kończyła się epoka rozbiorów, trwała pierwsza wojna światowa, świtała nadzieją niepodległości. Dlatego harcerstwo wchłonęło idee i kadry takich organizacji jak „Sokół”, „Zarzewie”, POW i „Strzelec”, a do tego rozwijało się w klimacie polskiego katolicyzmu splątanego ściśle z ideami patriotyzmu i pracy u podstaw. Powstał skauting bardzo skautowy, daleki jednak od kolonialno-imperialnych źródeł brytyjskich, w jakimś stopniu oryginalny, z krzyżem harcerskim, rogatywką na głowie, z lilijką na rogatywce.
Lilijka to był międzynarodowy symbol igły busoli, kierunku, którego nie wolno gubić. A litery na polskiej lilijce O–N–C były inicjałami hasła filomatów: Ojczyzna, Nauka, Cnota. Hasło Baden-Powella „Bądź gotowy – be prepared” przetłumaczono na biblijne „Czuwaj”.
Ta organizacja, która uformowała się ostatecznie w rodzącej się II Rzeczpospolitej, potem przez dziesięciolecia była dla kraju szkołą ludzi z charakterem, dzielnych i wiernych. Ja sam byłem w „wieku harcerskiej inicjacji” w złym stalinowskim czasie, kiedy dokonywało się celowe niszczenie idei i kadry. Nowe masowe harcerstwo kontrolowane było przez UB i partię, kierowane przez wytypowanych do roboty z dziećmi zetempowców i zetempówki. Tam wiązało się dzieciakom czerwone chusty. Bez lilijki – symbolu czystości, bez krzyża harcerskiego, symbolu dzielności i wiary. Z organizacją sowieckich pionierów jako wzorem. Z Pietią Morozowem jako wzorem osobowym zamiast Zawiszy Czarnego – a Pietia na swoich rodziców doniósł i w tak stał się bohaterem.
Był potem po pozorach „odwilży politycznej” roku 1956 okres prób powrotu do dawnych odznak, stopni, zasad. Rozwalono to wnet pod pilnym partyjnym nadzorem. Ale krótkie „złapanie oddechu” dało nam przynajmniej tyle, że wiemy, co nam zabrano. I wiemy, jak brak tego dzisiaj. Święty Jan Paweł II przypomniał w przemówieniu w Skoczowie, że „nie minęły czasy wielkiej próby sumienia”. A przecież model harcerskiego wychowania to było budowanie sumienia na najlepszym fundamencie, na takim, który spajał wiarę z dzielnością, braterstwo z nakazem służby, sztukę wspólnotowego bycia ze szkołą posłuszeństwa, uczył radości i optymizmu.
Społeczeństwo podzieliło się, słyszy się utyskiwania dotyczące „hejtu” internetowego, „mowy nienawiści”. Świat polityki używa w walce o władzę coraz mniej eleganckich metod. Gdy więc dziś myśli się o kryzysie i podziale harcerstwa – trzeba myśleć o tym, że w polityce, w mediach, w świecie biznesu brakuje dziś ludzi wychowanych w duchu harcerstwa, a więc nie tylko uczciwych, ale i dzielnych, pogodnych, gotowych do ofiary, kompetentnych i szukających zgody.
Nic z tego, że harcerzami byli przynajmniej trzej ostatni prezydenci – z aktualnie urzędującym
Dzień Myśli Braterskiej wymyśliły jeszcze przed pierwszą wojną światową dziewczyny z amerykańskiego skautingu, od nich, w latach dwudziestych, przejęły ideę polskie harcerki, potem cały Związek Harcerstwa Polskiego. Dziś polskie harcerstwo zostało podzielone, zepchnięte na margines, ośmieszone. Młodzież wie, że to „obciach” – być harcerką, być harcerzem. I nic na to nie pomaga fakt, że harcerzami byli ostatnio przynajmniej trzej prezydenci Rzeczypospolitej – z aktualnie urzędującym.
Podczas wojny i wiele lat po wojnie ci, co byli niechętni polskości, lękający się polskiego czynu i polskiej myśli, dokonywali degradacji harcerstwa metodą zbrodniczych represji.
Potem był czas podziałów, wydzierania sobie schedy, a także wzajemnych oskarżeń, przemilczenia i lekceważenia. To, co zostało z harcerstwa, pokazywane jest jeszcze w mediach przy takich okazjach jak papieskie pielgrzymki, Dni Młodzieży, czy akcje „światełka betlejemskiego”. Jak niedogaszone iskry zarzewia tlą się jeszcze setki zacnych inicjatyw rozsiane po całej Polsce. Dawnej siły nie ma.
Potrzeba nam tej siły. Wszędzie, w gospodarce, na uczelniach i w szkołach, w wojsku, wśród elit kultury, w mediach, w polityce. Nie mieszam się do polityki, tym co wygrali wybory, i tym, co są w opozycji życzę bardzo dobrze – niech uda się im to, co zamierzają dobrego, niech cofną się przed tym, co niemądre i niegodne. Nie mieszam się, ale jak wielu widzę, że jakość ekip po obydwu stronach mogłaby być lepsza. Brak harcerskiego ducha służby.
Ostatni czas, abyśmy spróbowali wykonać testament druha „Orszy”
Pisałem do czterech ośrodków harcerskich w Lublinie, bo rodzinnie z tamtym harcerstwem jestem złączony. Na razie odezwał się tylko ktoś z ZHP. A przecież sprawa pilna, sprawa ważna! Posłałem harcerskie pozdrowienia odradzającemu się środowisko harcerskiemu w Biłgoraju, wszędzie gdzie mogę powtarzam – czas się zebrać, współdziałać. Ostatni czas abyśmy – w harcerską ideę wierzący – spróbowali wykonać testament druha „Orszy”. Stanisław Broniewski, ostatni komendant Szarych Szeregów, zmarł 30 stycznia 2000 roku. Do końca zabiegał o przywrócenie jedności ruchu harcerskiego, o miejsce dla niego w systemie wychowania młodych pokoleń. Może więc jeszcze ci, którzy nie stracili wiary i optymizmu, skrzykną się i spróbują odnowić harcerstwo? Jeszcze są wśród nas ludzie, którzy żyją tradycją harcerską. Są tacy w wielu redakcjach, organizacjach pozarządowych, ruchach katolickich. Jest sieć, ale porwana, jest wspólnota, ale słabnąca. Uwierzmy, że da się radę jeszcze raz powiązać supły, obudzić ducha.
Bo jest pora.
Czas jest sposobny – choćby ze względu na reformę szkolnictwa, na potrzebę dyskusji o tym przemeblowaniu, które dla wielu jest wstrząsem, nadzieją albo zagrożeniem. Wzywam wszystkich, do których myśl braterska dotrze, aby połączyć w jedną strukturę organizacje harcerskie. Ja wiem, że narosły nieufności, były krzywdy, jest teraz strach przed utratą pozycji, czasem etatów. Mimo to trzeba na nowo otworzyć drzwi szkolne harcerzom. Widzę tych, co będą się krzywić – jakie to naiwne, staroświeckie, nie czujące nowoczesności. A ja z uporem powtarzam – źle będzie jeśli nie spróbujemy.
Do nauczycieli trzeba dotrzeć z przesłaniem, że harcerze to bardziej obowiązkowi i posłuszni uczniowie, że ich obecność eliminować będzie ze szkół przemoc i narkotyki. Do lekarzy niech przemówi fakt, że rozwój harcerstwa to mniej dzieci z nadwagą, mniej młodych z depresją i uzależnieniami. Ludziom w mundurach wytłumaczmy, że harcerstwo da ludzi sprawnych, wytrzymałych, zaradnych i lojalnych – młodych tak potrzebnych w sytuacjach wszelkich, nie tylko militarnych zagrożeń. Samorządowcy może zrozumieją, że harcerstwo jest szkołą wolontariatu i patriotyzmu, że wszelkie inicjatywy dla dobra społeczności lokalnych będą mogły liczyć na pomoc harcerek i harcerzy. Leśnikom i ekologom przypomnieć warto, że troska o przyrodę zawarta jest w Przyrzeczeniu Harcerskim, a prawdziwe obozy harcerskie zawsze prześcigały się w ekologicznym biwakowaniu i sprzątały po sobie do ostatniego papierka po cukierku. Biskupów prosić będziemy o więcej świetnych harcerskich kapelanów – ludzie Kościoła wiedzą przecież, ile warte harcerskie wychowanie w trzeźwości i wstrzemięźliwości, harcerskie ideały rycerskości i opiekuńczości. Niech ci wszyscy wiedzą, niech politycy wiedzą też, że harcerstwo nie podniesie się bez ich pomocy. Teraz jest pora!
Niech zuchy działają w podstawówkach – wyżej harcerki i harcerze. Krzyczeć trzeba, że to czas na to. Upominam się o wyobraźnię społeczną, o to, aby uwierzyć, że jeszcze ma siłę przyciągania przygoda, działanie, wspólnota, urok biwaków. Jeszcze można wyprowadzić młodych z przestrzeni pomiędzy ekranami i głośnikami. Jeszcze można ich skłonić do wypuszczenia z rąk smartfonów i tabletów.
Może nauczą się wytrzymywać bez szlagierów, esemesów i niusów w mediach, może usłyszą głosy ptaków, szum potoków, mowę wichrów w koronach drzew. Może uwierzą, że poza wizgiem i migotem imprez jest jeszcze cisza pod żaglami na jeziorze, jest telegraf deszczu na płótnie namiotu, jest ciemność wokół ogniska, za plecami tych, co się w gawędę zasłuchali.
Jak dopracować się zjednoczenia? Nie łudźmy się, nie da się tego zrobić na raz – dwa. Trzeba zaplanować trwającą parę lat serię zlotów i jamboree – spotkań i wspólnych działań na wielu poziomach. Zasady skutecznego dialogu są trzy – budować wspólny język rozmowy, mieć gwarancję, że żadne spotkanie nie jest ostatnie, nie obciążać żadnej ze stron winą za chwilowe porażki.
Proszę – jeśli przeczytacie i pomyślicie – podajcie dalej, niech inni przeczytają i pomyślą. Odezwijcie się też do mnie, choćby, aby wytłumaczyć, jaki jestem naiwny. Jak to wszystko przebrzmiałe i niemożliwe.
Dziękuję za ten tekst – czuję dokładnie to samo! W szybkim tempie harcerstwo gubi swoją wartość! Politycy, a zwłaszcza prezydenci-harcerze – powinni silnie i jawnie wspierać harcerzy, zarówno słownie, jak i sprzętowo, organizacyjnie, logistycznie, itp., powinni próbować je jednoczyć, jednym słowem dokładać wszelkich starań, by ruch ten odrodzić i ponownie uczynić atrakcyjnym dla młodych ludzi.
Przykre jest to, że mimo iż wielu polityków za młodu przez harcerstwo się przewinęło, to obecnie harcerze są im potrzebni tylko do trzymania warty przy pomnikach podczas świąt państwowych.
Od lat obserwuję, jak harcerze, zwłaszcza spoza ZHP, zmagają się z problemem braku harcówek, bo szkoły muszą na siebie zarabiać, więc wolą wynajmować sale za pieniądze niż przeznaczać je na takie cele. Harcerze żebrzą więc u księży o miejsce na organizację zbiórek, często nie mają środków na promowanie swoich drużyn wśród dzieci i młodzieży i całą energię marnują na codzienną walkę o przetrwanie. Drużyny upadają jedna po drugiej, bo brakuje instruktorów, ale świat, społeczeństwo, politycy zdają się tym w ogóle nie przejmować. A przecież mogliby opracować jakiś system wsparcia, np. premiować szkoły, które mają u siebie drużyny harcerskie i je wspierają. Albo stworzyć im warunki do działania poza szkołą. Powinno im przecież zależeć na tym, jakie będą elity naszego społeczeństwa w przyszłości.
Mam nadzieję, że ten artykuł-apel nie pozostanie głosem wołającego na puszczy!
Nawiązuję do trudnej sytuacji braku harcówek. Wczoraj dostałem do córki przedwojennej Naczelniczki Harcerek taką wiadomość: Ostatnio dowiedziałam się, że w naszym Centrum Kultury ma powstać „strefa skautingu”, ale po bliższym zbadaniu okazało się, że to pomieszczenia do wspólnego korzystania przez ZHP i ZHR. Zapytałam też wnuczkę mojej znajomej, bardzo aktywną harcerkę wawerską, czy nie chcieliby połączyć się z ZHR. Bardzo się zdziwiła i zapytała: „Po co? oni mają swoje, my mamy swoje, nie ma między nami konfliktów, ale połączenie byłoby bez sensu. Oni maja podział na męskie i żeńskie drużyny, my mamy koedukację i niech tak zostanie. ”
Tak więc, jak widzisz, Twoja idea połączenia tych dwu organizacji nie znajdzie zrozumienia u młodych.
Odpowiedziałem: Musi być formuła jedności, jaka im odpowiada. Nie chodzi o to, aby wszystkich w jeden mundur i pod jedne dowództwo, ale aby ciągle dochodzić do sytuacji wymiany, współdziałania, poczucia wspólnoty.
Piotr Wojciechowski
Jestem harcerką od 21 lat, instruktorem od 8. Nie przeżyłam represji ani trudnych historycznie momentów… ale boli mnie to, o czym Druh pisze. Boli, bo widzę to samo, obawiam się tego samego… źle pojęte podążanie z duchem czasu wyprowadzilo harcerstwo na manowce nowoczesności. A przecież nie ma postępu bez tradycji, bez ideałów, bez podwalin jakie dali nam wielcy poprzednicy… wciąż wyważamy na nowo otwartego id lat drzwi. Grzebiemy w regulaminach, Statucie, instrukcjach… a przecież dawno ustanowiona metoda harcerska o jej elementy i opracowana metodyka pionów wychowawczych to słuszne narzędzia. Przypomnijmy sobie o podstawach. O tym, że nie jesteśmy tylko dla siebie, o służbie i o Polsce która nas potrzebuje.
Bolejesz nad tym, że harcerstwo źle pojęło nowoczesność? Głowa do góry – przecież nie wiesz, które harcerstwo. U Prezydenta Dudy na Dniu Myśli Braterskiej było 11 różnych skautowych organizacji. – Poszli różnymi drogami, ale ileż rozmaitych doświadczeń zgromadzili! Teraz czas, aby przypominając sobie o podstawach, o wezwaniu do służby – powoli i z optymizmem zbliżać się do siebie. Pozdrawiam
Super teks gratuluję druhowi determinacji w odwagi wypowiedzi .Zgadzam się z wszystkimi przedstawionymi tezami dodał bym jeszcze że ogromną przepaść wykopują „szybcy” młodzi dopuszczeni do władz na wszystkich szczeblach którzy wyeliminowali lub eliminują starszych instruktorów a przecież nie da się zbudować czegokolwiek bez fundamentów wiedzy i doświadczenia.Nie znajdą tego w internecie czy kopiowanych imprezach. To przecież przez całe lata od nas uczyli się inni.z większym lub mniejszym skutkiem.Całe moje życie poświęciłem harcerstwu harcerzom i dzieciom promując wręcz ucząc od podstaw zasady metody i zrozumienie tego co zawarte w Przyrzeczeniu Harcerskim Prawach Zucha czy Harcerza tego czego nauczyli mnie starsi harcerze i instruktorzy.Chętnie włączę się do działania bo wiem na pewno jest bardzo źle z polskim harcerstwem.hm Krzysztof Zbączyniak przyrzeczenie 1958r instruktor 1967 Kawaler Orderu Uśmiechu Czuwaj!
– Hej, nie narzekajmy na „szybkich”, jest miejsce dla starszych instruktorów i dla nowych kadr. Wszelkie dzielenie pozostawmy innym. Zasada – budzę się rano i mówię – nikt nie jest moim wrogiem.
Sam druh zgłasza się do działania. To i dobrze. Jest inicjatywa powołanie BACÓWKI BUSTRYK,
biura dobrych usług dla wszystkich inicjatyw spotkania i współpracy.
Nie wiem, czy to się, uda, ale potrzebne. Czuwaj!
To bardzo ważny temat. Może jeden z najważniejszych, bo całkiem bezpośrednio ilustruje podział obecnego społeczeństwa już na poziomie młodzieży. Harcerstw o rozmaitej nazwie, ale i etosie, jest teraz co najmniej kilka. Rozmawiałem niedawno dłużej z przedstawicielami jednych z nich w czasie ważnej uroczystości patriotycznej. Ci młodzi ludzie – okazuje się – doskonale zdawali sobie sprawę, dlaczego są tego „odłamu” (to ważkie słowo) a nie innego.
I mieli rację, skoro do teraz pozostały z czasów minionych porównywalne problemy u dorosłych, na przykład u twórców literatury albo i rodzaje związków zawodowych. A podział w polskim Kościele ? – Kto jest gdzie, po której stronie, łagiewnicki, czy toruński? A co się stało z Akcją Katolicką? Gdzie jest bohaterska narodową historią Sodalicja? – Moi młodzi rozmówcy od „Zawiszy” o tym krzepiąco szczegółowo wiedzieli. – Ale co sobie myślą harcerze innych tradycji? Czuwaj !
Na podział społeczeństwa na wrogie plemiona nie ma rady. Tak musi zostać. Ale harcerstwo, z ducha przyjaźni, służby, wspólnej zabawy ma czerpać siłę, aby młodych do siebie zbliżać. Wiele organizacji, różne emblematy i mundury, to część harcowania. A ręce wyciągnięte ku sobie, krąg serc wokół obozowego ogniska to prawda wyższego rzędu. I w kręgu spotkamy się, Józku!
W Suwałkach samych harcerzy, zuchów i instruktorów ZHP (nie licząc ZHR) przybyło w ciągu 2 lat z 240 do 300 druhów i druhenek. Mam wrażenie, że ruch odbija się od dna kiepskiej frekwencji i sławy, bo ludzie nadal szukają wartości. Coraz rzadziej odnaleźć je można w szkole, a w harcerstwie są fundamentem działania. Jednak są to raczej dzieci starych harcerzy i na masowy ruch bym tu nie liczył. Po pierwsze – konsumpcyjny styl życia rodziców sprawił, że harcerstwo stało się jedną z „ofert” spędzania wolnego czasu. Po drugie – stowarzyszenie harcerskie w świetle prawa są równe z innymi organizacjami społecznymi i choćby udostępnienie lokali (klas, harcówek itp.) staje się formalnie bardziej rygorystyczne.
Przybyło harcerek i harcerzy? Pysznie! Ale niech nas nie hipnotyzują liczby, one są potrzebne politykom do zabawy w rankingi i liczenie elektorów. Liczy się w harcerstwie jakość ludzi, i siła więzów, którymi się łączą. Nie musi być dużo harcerzy. Muszą być wspaniali, sprawni, dzielni, z charakterem. To się tyle razy sprawdzało, przecież pamiętacie!
Dla mnie ZHP to moje prawie pół życia od 7 roku życia do prawie 20..Lata zabawy, biwakow, pierwszych miłości, konaktu z wspaniałymi ludźmi. Nawet pracę mgr napisałem z ZHP. Dziękuję za piękny tekst.
Od siódmego do dwudziestego i szlus. Zostawisz nas, jak teraz Cię potrzebujemy? Potr, Potr, nie bydźże taki!