W ciągu trwającej kilkadziesiąt lat znajomości i współpracy Jerzy Giedroyc i Juliusz Mieroszewski napisali do siebie w sumie 3374 listy, z czego ponad dwa tysiące w latach 1957–1975.
Rafał Habielski, który z owego stosu papieru wyselekcjonował i opracował do druku 636 listów, całkiem słusznie ocenia korespondencję obu panów jako „jeden z najważniejszych porządków epistolograficznych w dziejach polskiej kultury”. I oczywiście nie tylko z racji obszerności – Giedroyc i Mieroszewski to przecież postacie, bez uwzględnienia których niemożliwy jest jakikolwiek opis powojennych dziejów polskiej myśli.
Ta wymiana listów miała – jak zauważa we wstępie Habielski – „charakter wymiany permanentnej, list za list. Dłuższe przerwy w odpowiedzi wywoływały niepokój i zdziwienie któregoś z respondentów”. Intensywna, podszyta nerwem narracja ujawnia pyszne portrety psychologiczne. Oto widzimy dwóch dżentelmenów, z których każdy świadom jest własnej wartości, jak również wartości swojego partnera. Obaj panowie traktują się z wielkim szacunkiem, czasem nawet z pewną minoderią. Nie przeszkadza im to w nieustannym, wzajemnym wylewaniu żalów i pretensji.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku „Więź” lato 2017 (dostępnym także jako e-book).