Bardzo mylą się ci, którzy, jak Artur Sandauer, chcieli w Leśmianie widzieć „bezbożnego humanistę”, ateistę bądź agnostyka. Nie był nikim takim, choć nie był też w prosty sposób teistą – przynajmniej nie w sensie, w jakim do teizmu odnoszą się współczesne słownikowe definicje. Wierzę, że Bóg w wierszach Leśmianach nie jest ornamentem, a poeta starał się powiedzieć w swej twórczości coś bardzo ważnego na temat zbawienia. Coś, co mocno występuje przeciw bezpiecznej teologicznej profilaktyce.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku „Więź” lato 2017 (dostępnym także jako e-book).