Starszym samotnym osobom łatwiej nieraz poprosić kogoś o zrobienie zakupów, powieszenie firanek lub wkręcenie żarówek niż o dotrzymanie towarzystwa, by ktoś chwilę posiedział obok, wysłuchał.
Akcja „Podaruj wigilię samotnej osobie starszej” zainicjowana przez – wspierające na co dzień osamotnionych seniorów – Stowarzyszenie „mali bracia Ubogich” zwraca uwagę na ważny problem: nie wszyscy mogli przeżyć święta w rodzinnej atmosferze wśród bliskich.
Osamotnienie nie pojawia się jedynie w okolicach 24 grudnia, ale z pewnością czas okołoświąteczny, otoczony familijną aurą, szczególnie boleśnie o tym problemie przypomina. Jedną ze szczególnie podatnych na osamotnienie grup – i to nie tylko w wigilijny wieczór – są seniorzy, zwłaszcza ci najstarsi, o mniej lub bardziej ograniczonej sprawności i mobilności. Wielu z nich utraciło już krąg najbliższych – współmałżonków i przyjaciół.
Liczba osób starszych i najstarszych z roku na rok rośnie. W 2014 roku osoby po 65. roku życia stanowiły 15 proc. społeczeństwa, zaś te po 80. roku życia 4 proc. ( dekadę wcześniej – około 2,5 proc.). Prawie jedna trzecia seniorów żyje samotnie. Choć nie wszyscy pozostają w osamotnieniu, ryzyko jest niemałe. Wielu z nich ma też ograniczone możliwości odwiedzenia krewnych lub przyjaciół czy wzięcia udziału w uroczystościach organizowanych w przestrzeni lokalnej. Część seniorów doświadcza choćby ograniczeń w poruszaniu się.
Problem osamotnienia na starość dotyczy nie tylko wielkich zatomizowanych metropolii
Jak czytamy w raporcie GUS na temat stanu zdrowia osób starszych, „częściej niż co trzecia starsza osoba zgłosiła w wywiadzie, że ma trudności w przejściu 500 m samodzielnie (bez korzystania z pomocy innej osoby czy urządzenia takiego jak laska, kula, balkonik). Problemy z przejściem odległości 500 m dotyczą najczęściej osób 70-letnich i starszych. W grupie 70-79-latków mniejsze lub większe problemy z przemieszczaniem się ma prawie połowa osób, a w grupie najstarszej – prawie trzy czwarte. Kłopoty z samodzielnym wejściem i zejściem ze schodów (na pierwsze piętro i bez żadnej pomocy) deklarowało blisko 30 proc. osób w grupie wiekowej 60-69 lat, ponad połowa z grupy 70-79 lat i prawie 80 proc. osób 80-letnich lub starszych”.
Nawet jednak wśród tych względnie mobilnych, część narażona jest na osamotnienie, z którego nierzadko w ogóle nie zdajemy sobie sprawę. Siedząc w domu, nie zgłaszają swoich potrzeb. Zwłaszcza tych emocjonalnych. Nieraz łatwiej jest poprosić kogoś o zrobienie zakupów, powieszenie firanek lub wkręcenie żarówek niż o dotrzymanie towarzystwa, by ktoś chwilę posiedział obok, wysłuchał.
Problem osamotnienia na starość istnieje nie tylko w wielkich zatomizowanych metropoliach. Dotyka on w niemałym stopniu także prowincji, którą młodsze pokolenia opuszczają w poszukiwaniu perspektyw zawodowych (czemu też trudno się dziwić). Ubocznym efektem tych procesów jest wyludnianie się peryferii, z „pustymi gniazdami”, w których zostają starsze, niekiedy nie w pełni już sprawne, osoby (szerzej o tym problemie piszę na internetowych łamach „Nowych Peryferii” w tekście „Peryferie bez opieki”). Bywa, że ktoś otrzyma wsparcie ze strony parafii, dalszej rodziny czy wspólnoty sąsiedzkiej, ale nie ma co do tego gwarancji. Tych, którzy się na to nie załapią, czeka trudny los.
W dobie kurczenia się i rozluźniania więzi krewniaczych jeszcze większą uwagę powinniśmy poświęcić perspektywom wykorzystania i stymulowania więzi sąsiedzkich i obywatelskich. Zagadnieniu temu przyglądają się autorki i autorzy tegorocznego raportu Instytutu Spraw Publicznych „Jak dobrze mieć sąsiada” pod redakcją Pauliny Sobiesiak-Penszko i Małgorzaty Koziarek. Dowiadujemy się z niego o niektórych lokalnych praktykach wykorzystywania więzi sąsiedzkich w pomocy – i samopomocy – osobom starszym (choć jak na razie nie jest to praktyka powszechna), a także o podejmowanych w poprzedniej kadencji Sejmu próbach włączenia usług sąsiedzkich do systemu pomocy społecznej (ostatecznie proponowane regulacje jednak nie weszły w życie).
Ciekawe, czy nowa władza ten kierunek podtrzyma i doprowadzi do przyjęcia stosownych rozwiązań. Można tu żywić pewną nadzieję, gdyż pomoc społeczna i polityka senioralna podlegają wiceminister Elżbiecie Bojanowskiej – badaczce, której dawne badania dla ISP również pokazały, że istnieje spore oczekiwanie i przyzwolenie na otrzymywanie opieki ze strony sąsiadów w obliczu niesamodzielności na stare lata. A potrzeby rosną i w oparciu o tradycyjne gminne zasoby pomocy społecznej coraz trudniej będzie im sprostać. Autorzy wspomnianego opracowania zastrzegają, że usługi sąsiedzkie warto wykorzystać jako uzupełnienie sprofesjonalizowanych usług publicznych oraz wsparcia ze strony rodziny – bynajmniej nie jako ich wyparcie czy zastąpienie.
A na koniec, gdy już wchodzimy w obszar zależności od opieki, warto wspomnieć jeszcze jeden aspekt, który nieraz nam umyka, gdy myślimy lub mówimy o osamotnieniu. Chodzi o ryzyko osamotnienia, jakie może dotykać także rodziny i opiekunów osób chorych i niesamodzielnych, także tych starszych. Choć nie żyją oni w jednoosobowym gospodarstwie domowym, z doświadczeniem opieki, które na nich spadło i które izoluje ich na co dzień od szerszego otoczenia, również mogą czuć się osamotnieni. Zwłaszcza gdy ich podopieczny traci lub stracił kontakt z otoczeniem, przestaje poznawać bliskich, cierpi, odchodzi. O tych osobach i ich opiekunach też trzeba pamiętać, a czas okołoświąteczny to dobry moment, by o nich przypomnieć i w miarę możliwości wyjść naprzeciw ich potrzebom.