Gdy otwieramy się na możliwość dialogu, dzieje się coś świętego.
Tekst wystąpienia podczas otwarcia międzyreligijnego spotkania „Pragnienie pokoju”, zorganizowanego przez Wspólnotę Sant’Egidio, Asyż, 19 września 2016 r.
Po niedawnym trzęsieniu ziemi w środkowych Włoszech byliśmy świadkiem szczerego pragnienia uzdrowienia naszej społeczności i planety. Cały świat opłakiwał utratę życia i piękna, które kwitło na tej ziemi. To znak, że doceniamy pokój jako dar i zarazem cel, który przekracza nasze rozumienie. Pragniemy go z całą mocą i oczekujemy w bolesnym napięciu. Można go osiągnąć jedynie poprzez bezwarunkowy dialog i troskę o wszystkie Boże stworzenia. Pokój to kultura, której trzeba się uczyć i którą się nabywa.
Spójrzmy sobie w oczy
Jako młody chłopiec widziałem Patriarchę Atenagorasa, niezwykłego przywódcę o ekumenicznej wrażliwości. Był wysokim mężczyzną o przeszywającym wzroku i długiej brodzie. Znany był z tego, że rozwiązywał konflikty, zapraszając zwaśnione strony na spotkanie i mówiąc im: „Spójrzmy sobie w oczy i zobaczmy, co mamy sobie do powiedzenia”. Doskonale rozumiał, że pokój wymaga osobistego zaangażowania!
Spojrzenie na drugą osobą ze szczerością, w celu zrozumienia jej i nawiązania współpracy, z pewnością jest kluczowe dla rozwoju idei dialogu kultur i religii na rzecz tolerancji i pokoju na świecie. W ostatnich latach byliśmy świadkami konstruktywnych i twórczych zmian we współczesnym społeczeństwie, jeżeli chodzi o otwartość i włączenie innych religii czy wspólnot mniejszościowych. Jednocześnie widzimy wokół destrukcyjne i wykluczające zachowania świata w stosunku do migrantów i uchodźców. Jeżeli naprawdę pragniemy pokoju, to musimy pracować dla pokoju. To dlatego Wielki i Święty Sobór Cerkwi Prawosławnej podkreśla w swoim ostatecznym przesłaniu: „Trzeźwy dialog międzyreligijny znacząco przyczynia się do promowania wzajemnego zaufania, pokoju i pojednania”.
Pokój jest nie tylko kwestią osobistego zaangażowania, ale także kwestią ekologii
U podłoża otwartości i dialogu leży zasada, że wszyscy ludzie stoją przed takimi samymi wyzwaniami. Dialog wyciąga zatem ludzi rożnych środowisk religijnych i kulturowych z izolacji oraz przygotowuje ich na wymianę, będącą wyrazem wzajemnego szacunku i pragnienia współistnienia. Niektórzy ludzie mają oczywiście niezwykle mocne – można wręcz powiedzieć: fundamentalistyczne – przekonania, że raczej oddaliby życie, niż zmieniliby poglądy. Inni są gotowi zniszczyć życie niewinnych ofiar w imię obrony swoich poglądów. Tym bardziej zobowiązani jesteśmy do tego, aby słuchać uważnie i patrzeć sobie w oczy z miłością i współczuciem. W ostatecznym rozrachunku jesteśmy przecież bliżej niż dalej jedni drugich.
Oczywiście nie należy być naiwnym i twierdzić, że dialog przychodzi bez ryzyka czy też bez kosztów. Kiedy podchodzimy do drugiej osoby, człowieka innej kultury lub innej wiary, nigdy nie jesteśmy pewni ostatecznego rezultatu. Jednak niezależnie od wszystkiego, gdy otwieramy się na możliwość dialogu, dzieje się coś świętego. Przez naszą gotowość przyjęcia drugiego, ponad nasz lęk czy uprzedzenie, przebłyskuje rzeczywistość czegoś lub Kogoś o wiele większego od nas samych. I wtedy widzimy, że korzyści z dialogu przewyższają jakiekolwiek zagrożenia.
Środowisko a pokój
Często podkreślam znaczenie rozumienia świata jako naszego domu (oikos) i związanych z tym pojęć ekonomii (oikonomia) i ekologii (oikologia). Ekologia to troska o nasz dom, a ekonomia – zarządzanie domem. To dlatego Patriarchat Ekumeniczny skupia swoją uwagę na zachowaniu środowiska naturalnego i kieruje ku niemu swą duszpasterską troskę. Ta planeta istotnie jest naszym domem; należy do wszystkich, do każdego zwierzęcia i każdego żywego stworzenia powołanego do istnienia przez Boga. Co więcej, to dom młodszych pokoleń, w tym tych, które dopiero nadejdą. Niestety globalna ekonomia na tyle się rozrasta, że nasza planeta nie jest w stanie jej podołać.
Nie chodzi więc tylko o naszą zdolność do życia w zrównoważony sposób, ale o samo nasze przetrwanie i przetrwanie planety. Oznacza to, że pokój jest nie tylko kwestią osobistego zaangażowania, jak już mówiliśmy, ale także kwestią ekologii. Dotyka każdego aspektu i szczegółu życia w naszym świecie. Rzeczywistość przypomina nam o tym, gdy patrzymy na przykład na miasto Amatrice, które jest dzisiaj w całkowitej ruinie.
Teologia prawosławna idzie o krok dalej i uznaje, że każde ludzkie działanie odciska trwały ślad na ubogich tej ziemi. Ludzkie postawy wobec stworzenia bezpośrednio wpływają na postawy wobec drugiego człowieka. To dlatego najbardziej dotknięci globalnym ociepleniem będą ci, których najmniej stać na radzenie sobie z nim.
Problem zanieczyszczenia jest bezpośrednio związany z ubóstwem. Dlatego działalność ekologiczną trzeba ostatecznie widzieć i oceniać pod kątem jej wpływu na najbiedniejszych (tak jak czytamy w Ewangelii św. Mateusza w rozdziale 25). Zacytujmy to Encyklikę Świętego i Wielkiego Soboru: „Chrześcijańskie potraktowanie tego problemu wymaga pokajania się za nadużycia, wymaga wstrzemięźliwości i ascetycznego etosu, które stanowią antidotum na nadmierną konsumpcję, a jednocześnie pielęgnowania w człowieku świadomości, że jest «zarządcą», a nie posiadaczem stworzenia”.
Kultura a pokój
Wieki temu pewien mistyk chrześcijański oświadczył: „Zdobądź pokój wewnętrzny, a tysiące ludzi wokół ciebie odnajdzie w sobie pokój”. W pewien sposób dialog na rzecz pokoju zaczyna się od wewnątrz. To z kolei pozwala dotknąć wymiaru religijnego, którego nie można oddzielić od prawdziwego pokoju, zarówno wymiarze lokalnym, jak i globalnym. Społeczności religijne i ich przywódcy zobowiązani są stale przypominać ludziom o obowiązku i odpowiedzialności dokonywania wyboru pokoju na drodze dialogu.
Droga dialogu i pokoju wymaga całkowitego odwrócenia tego, co jest dla świata zwykłą drogą postępowania. Potrzebna jest zmiana wartości głęboko zakorzenionych w sercach i społeczeństwie. Przemiana duchowa jest naszą jedyną nadzieją na przełamanie cyklu przemocy i niesprawiedliwości. Wojna i pokój to bowiem ostatecznie wybór, jakiego dokonuje sam człowiek.
W pewien sposób dialog na rzecz pokoju zaczyna się od wewnątrz
Oznacza to, że pokój jest nie tylko kwestią indywidualną i instytucjonalną, lecz wymaga także zmiany na poziomie jednostki i instytucji. Rozpoczyna się wewnątrz i rozszerza na zewnątrz – najpierw do tego, co lokalne, i dalej: do tego, co globalne. Zatem potrzebne jest podjęcie wewnętrznego nawrócenia (metanoi) – zmiany w politykach i praktykach. Budowanie pokoju wymaga zaangażowania, odwagi i poświęcenia. Konieczne jest pragnienie stania się człowiekiem dialogu i kultury przemiany.
Dlatego tak ważne jest, że wspólnoty miłości i solidarności, takie jak Sant’Egidio, zbierają przywódców religijnych i politycznych, a także przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego i organizacji społecznych, aby podejmowali współpracę na rzecz świata, który „pragnie pokoju”. Jakże słuszne jest, że trzy główne Kościoły chrześcijańskie, tak jak i trzy wspólnoty religii abrahamowych, idą wspólną drogą i współpracują na rzecz jednego celu: uwolnienia od cierpienia wszystkich ludzi i budowania dialogu dla pokoju.
Ziarno pokoju
Spróbowałem tu przedstawić najgłębsze i najbardziej konieczne wymiary pokoju: osobisty, ekologiczny i kulturowy. Oznacza to, że nasze bycie społecznością lub też kulturą dialogu religijnego, świadomości ekologicznej i pokojowego współistnienia jest zawsze wyborem sposobu, w jaki chcemy budować relacje z drugim człowiekiem, ze środowiskiem i ze światem.
Pokój jest wydarzeniem społecznym i wspólnym dziełem. Odpowiedzialność rozumiana w sposób ekumeniczny musi także przynieść odpowiedź w wymiarze ekumenicznym. Jedynie poprzez kulturę dialogu uda nam się utrzymać pokój i zachować naszą planetę.
Jedyne pytanie, na którego jesteśmy wezwani dać odpowiedź, to: „Czy chcesz stać się zdrowym?” (J 5,6). Jeżeli nie, to pozostaniemy sparaliżowani i niezdolni do odpowiedzi na obezwładniające cierpienie wokół nas. Jeżeli jednak chcemy, to możemy mieć pewność, że nawet najmniejsze ziarno pokoju może mieć przemożny wpływ na świat. Takie jest bowiem królestwo niebieskie (por. Mt 13,31-32).
Tłum. Magdalena Macińska
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” nr 4/2016
Przeczytaj też: Morze Śródziemne stało się murem, najniebezpieczniejszą granicą na świecie