Przywilejem młodości jest otwartość i brak zadawnionych uprzedzeń. Źle by jednak było, gdyby młodzi chcieli budować przyszłość bez mądrości dziadków.
Podczas pielgrzymki do Polski papież Franciszek mówił o nich kilkakrotnie. Bardzo dobrze widać, że kwestia ta leży mu na sercu. Chodzi o nasze babcie i dziadków.
Jest to pokolenie, które – niestety – bywa wykluczane nie tylko ze społeczeństwa, ale także z Kościoła. A duszpasterstwo „trzeciego wieku” jest tak samo potrzebne jak dzieci, młodzieży czy dorosłych. Dziadkowie od zawsze byli naturalnymi przekazicielami wiary. Czy wiara bez ich mądrości i doświadczenia będzie lepsza?
Pierwszy raz o pokoleniu dziadków papież powiedział już na spotkaniu z biskupami w katedrze wawelskiej, gdy abp Marek Jędraszewski zapytał, jakie podjąć działania, aby Kościół w Polsce pozostał wierny chrześcijańskiej tradycji. Franciszek powiedział: „Wy, którzy cierpieliście z powodu komunizmu, ateizmu, o tym wiecie: to dziadkowie, babcie zachowywali i przekazywali wiarę. Dziadkowie mają pamięć ludu, mają pamięć wiary, pamięć Kościoła. Nie można odrzucać dziadków! W obecnej kulturze odrzucenia, która jest głęboko zdechrystianizowana, odrzuca się to, co nie jest potrzebne, co nie działa. Nie! Dziadkowie są pamięcią narodu, są pamięcią wiary. Trzeba łączyć młodzież z dziadkami: także to jest bliskością. Być blisko i tworzyć bliskość”.
Z kolei w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze papież mówił o roli rodziny w transferze wiary. „Także wasza historia, uformowana przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi, była świadkiem pozytywnego wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo dziękować”. Z ojca na syna, z matki na córkę, ale także z dziadka na wnuka i z babci na wnuczkę.
Pamięć to nie to samo, co wspomnienia, muzeum, polityka historyczna czy strategia religijna
I jeszcze jeden fragment papieskiego nauczania. Tym razem ze spotkania z wolontariuszami po zakończeniu ŚDM. Na pytanie, w jaki sposób młodzi ludzi mogą stać się nadzieją przyszłości, papież powiedział, że pierwszym warunkiem jest pamięć (ale – nie muzeum!, jak powiedział przy innej okazji). Franciszek mówił: „Pierwszym warunkiem jest pamiętać; pytanie: skąd pochodzę. Pamięć o moim narodzie, pamięć o mojej rodzinie, pamięć o całej mojej historii. […] Młody człowiek pozbawiony pamięci nie jest nadzieją przyszłości. Rozmawiaj z rodzicami, z osobami starszymi, ale zwłaszcza rozmawiaj z dziadkami. Jasne? Zatem, jeśli chcesz być nadzieją przyszłości, musisz przejąć pochodnię od swojego dziadka i babci. […] Pytajcie ich, bo oni są mądrością narodu”.
Czy historii narodu i wiary Kościoła młodzi ludzie nie mogą nauczyć się od swoich rodziców, a może nawet od swoich rówieśników? Mogą. Mogą także z książek i od nauczycieli. Wiedza, jaką zdobywa się w takim procesie, jest jednak inna niż ta otrzymana od dziadków. Wiedza pamięci, wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie jest wiedzą przeżytą i doświadczoną. Wiara przekazywana pokoleniowo jest wiarą naznaczoną indywidualnie. To wiara, która ma twarz i „rozegrała się” w konkretnym sercu. Św. Paweł pisał do Tymoteusza o wierze, która „zamieszkała pierwej w twojej babce Lois i w twej matce Eunice, a pewien jestem, że [mieszka] i w tobie” (2 Tm 1, 5).
W Liście do osób w podeszłym wieku św. Jan Paweł II pisał: „Ludzie starzy pomagają nam mądrzej patrzeć na ziemskie wydarzenia, ponieważ dzięki życiowym doświadczeniom zyskali wiedzę i dojrzałość. Są strażnikami pamięci zbiorowej, a więc mają szczególny tytuł, aby być wyrazicielami wspólnych ideałów i wartości, które są podstawą i regułą życia społecznego. Wykluczyć ich ze społeczeństwa znaczy w imię nowoczesności pozbawionej pamięci odrzucić przeszłość, w której zakorzeniona jest teraźniejszość. Ludzie starsi dzięki swej dojrzałości i doświadczeniu mogą udzielać młodym rad i cennych pouczeń”.
Cechą młodości jest entuzjazm, gotowość podejmowania ryzyka, śmiałość i odwaga w przekraczaniu granic i odkrywaniu nowych perspektyw. I papież Franciszek też to wie. Podczas nocnego czuwania w Brzegach papież wzywał ludzi młodych, by uczyli dorosłych, w jaki sposób żyć w pokoju we współczesnym świecie: „Życie współczesne mówi nam, że bardzo łatwo skupić uwagę na tym, co nas dzieli, na tym, co nas rozłącza jednych od drugich. Chcieliby, byśmy uwierzyli, że zamknąć się w sobie to najlepszy sposób, by chronić się od tego, co wyrządza nam zło. Dzisiaj my, dorośli, potrzebujemy was, byście nas nauczyli żyć razem w różnorodności, tak jak dzisiaj, w dialogu, w dzieleniu wielokulturowości nie jako zagrożenia, lecz jako szansy: wy jesteście możliwością przyszłości, miejcie odwagę nauczyć nas, że jest łatwiej budować mosty, niż wznosić mury! Mamy potrzebę tego się uczyć. A wszyscy razem prosimy, abyście od nas żądali kroczenia drogami braterstwa. Abyście to wy byli naszymi oskarżycielami, jeśli my wybierzemy budowanie murów, drogę wrogości, drogę wojny”.
Przywilejem młodości jest otwartość i brak zadawnionych uprzedzeń. W tym znaczeniu młodzi są nadzieją przyszłości, gdyż nie wkraczają w nią z balastem przeszłości. Źle by jednak było, gdyby chcieli ją budować sami, bez mądrości dziadków. Czym innym jest bowiem balast przeszłości, a czym innym świadomość i mądrość przeszłości. Bez niej nie da się zbudować przyszłości dającej nadzieję, a jedynie kolejny „nowy wspaniały świat”, który może okazać się gorszy od dopiero co zburzonego.
„To idzie młodość, młodość, młodość / I śpiewa, bo ona odrodzi świat” – śpiewano jeszcze tak niedawno ten socrealistyczny przebój. Dobrze, że ten „odrodzony świat” mamy już za sobą.
I jeszcze jedno. Młodemu człowiekowi trzeba przekazać pamięć, a to nie to samo, co wspomnienia, muzeum czy ta czy inna polityka historyczna czy strategia religijna.