Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Słowa Franciszka są sprawdzianem dla władz Polski

Papież Franciszek wraz z prezydentem Andrzejem Dudą na Wawelu 27 lipca. Fot. Mazur/episkopat.pl

Papież Franciszek – który przyjechał nad Wisłę spotkać się z młodzieżą z całego świata – swoje pierwsze słowa skierował prosto do Polaków. Czy słuchającym papieża prezydentowi, premier i połowie rządu zrzedła wtedy mina?

1.

W wyważonej i doskonale skonstruowanej przemowie na Wawelu Franciszek odwoływał się do polskiej historii, doświadczeń oraz problemów, którym Polacy „muszą stawić czoło”. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zaczął mówić o pomocy uchodźcom. 

W tej kwestii partia rządząca drastycznie mija się z nauczaniem Kościoła, choć odwołuje się do wartości katolickich. Zamiast uchodźcom pomagać i – jak by chciał papież Franciszek – traktować ich jako dar, widzieć w ich twarzach Boga, zrobiła z nich kozła ofiarnego, którym się straszy społeczeństwo. Pierwszy lepszy przykład: kilka godzin przed wylądowaniem papieskiego samolotu wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki nazwał uchodźców w Radiu RDC „islamską zarazą”. Przypomnijmy, że pasożytami lub chorobą, którą trzeba zwalczać, władze określały w Europie Żydów w latach 30., a w latach 90. Tutsi w Rwandzie.

Warto właśnie w tym kontekście odczytywać słowa papieża Franciszka. Temat uchodźców okazuje się sprawdzianem dla środowiska narodowo-katolickiego zgrupowanego wokół Prawa i Sprawiedliwości.

2.

Co powiedział na Wawelu papież Franciszek? „Trzeba zidentyfikować przyczyny migracji z Polski, ułatwiając powrót osobom, które chcą wrócić. Jednocześnie potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu. Solidarność z osobami pozbawionymi swoich praw podstawowych, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary. (…)

Chodzi zatem o uczynienie tego, co w naszej mocy, by ulżyć ich cierpieniom, niestrudzenie, inteligentnie i stale działać na rzecz pokoju i sprawiedliwości, świadcząc konkretnymi faktami o wartościach humanistycznych i chrześcijańskich” (pełna treść przemówienia).

Mocne słowa. Papież zestawia polskich migrantów ekonomicznych z uciekającymi przed wojną i głodem (!) uchodźcami. Użycie w tym przypadku jednego mianownika w sposób niesłychany wzmacnia papieski przekaz o uchodźcach. 

3.

Jak zareagowała władza? Wicepremier Jarosław Gowin krótko po słowach papieża wyszedł do dziennikarzy i pewnym siebie głosem stwierdził, że mimo wszystko przyjęcie kilku tysięcy uchodźców jest niemożliwe z powodów bezpieczeństwa.

Niewątpliwie, w ostatnich latach wraz z narastającym kryzysem migracyjnym jednym z potencjalnych sposobów przedostania się terrorystów do Europy stało się podszywanie pod uchodźców. Jednakże obwinianie za to samych uchodźców (i w konsekwencji ich nieprzyjmowanie) jest tak samo logiczne jak obwinianie wszystkich na świecie pasażerów samolotów o to, że raz na kilka lat w samolocie wybuchnie wniesiona przez terrorystę bomba.

Wypowiedź wicepremiera Gowina pokazuje, że nie ma on wiedzy. Na portalu uchodźcy.info przeczytać można na przykład, że według najnowszych danych wśród uchodźców w Niemczech przebywa obecnie 410 osób, które potencjalnie próbują uzyskać kontakt z terrorystami i mogą stanowić w przyszłości ewentualne zagrożenie terroryzmem. W 60 przypadkach wszczęto już dochodzenie (źródło: Niemiecki Federalny Urząd Kryminalny).

Liczba ta pokazuje, jak błędnym jest utożsamianie zjawisk uchodźstwa i terroryzmu. 410 osób to blisko 0,03 proc. uchodźców w Niemczech – od stycznia 2015 roku zostało w Niemczech zarejestrowanych ponad 1,3 mln imigrantów pragnących starać się o azyl.

Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Berlinie, omawiając kilka miesięcy temu pierwszy oficjalny niemiecki raport dotyczący przestępczości wśród imigrantów (z danymi ze wszystkich 16 niemieckich landów), wyraźnie stwierdziła, że „imigranci nie są bardziej kryminogenni niż Niemcy”. W samym raporcie przeczytać możemy, że mocno poniżej przeciętnej wypadają Syryjczycy, Afgańczycy i Irakijczycy, a wraz z przybyciem nowych uchodźców liczba przestępstw spadła od stycznia do marca 2016 roku o ponad 18 proc.

4.

Oficjalną strategią polskich władz, które chcą pokazać dobrotliwość i zaangażowanie, jest próba wmówienia Polakom, że zamiast przyjmować uchodźców, pomagamy im rozwiązywać problemy u źródeł.

Jest to jednak iluzja, która ma sprawić, że ta bardziej wrażliwa część elektoratu uspokoi swoje sumienie. Znów bowiem twarde dane pokazują coś zupełnie innego. W lutym 2016 roku podczas londyńskiej konferencji „Supporting Syria and the Region” – czyli największej i najważniejszej konferencji poświęconej zbiórce pieniędzy na pomoc uchodźcom od poszczególnych państw – premier Beata Szydło zadeklarowała jeden z najmniejszych udziałów w pomocy (najmniejszy wśród państw Grupy Wyszehradzkiej) ofiarom pozostającym w regionie: zaledwie 4,5 mln euro.

To mniej niż rządy znacznie mniejszych Czech (7 mln euro), Słowacji (4,7 mln euro), czy Węgier (5 mln euro). Wielka Brytania i Norwegia zobowiązały się do przekazania w sumie dodatkowych 2,9 mld euro na pomoc dla Syryjczyków do 2020 roku, a w czasie konferencji zebrano łącznie ponad 9 mld euro.

5.

Na słowa papieża zareagowali także narodowo-katoliccy dziennikarze. Wydawać by się powinno, że w sytuacji rozbieżności między nauczaniem papieża a postępowaniem władz staną oni po stronie Kościoła. Jak jednak zauważył Łukasz Warzecha, „konserwatyści mają z obecnym papieżem problem”.

W swoim tekście opublikowanym w portalu wPolityce.pl zaraz po wylądowaniu papieża na Balicach napisał: „Można spokojnie założyć, że w ciągu tych kilku dni lewicowe media dostaną solidną porcję amunicji, w wielu przypadkach nadinterpretując słowa Ojca Świętego albo wyjmując je z kontekstu. Na pewno będziemy mogli poczytać o tolerancji, konieczności przyjmowania »uchodźców«, ekologii”. Co do tematów poruszanych przez papieża Franciszka za bardzo się nie pomylił, przyjrzyjmy się jednak pokrótce tym najszybszym reakcjom na wypowiedź papieża Franciszka o uchodźcach. Bo są znaczące.

Tomasz Terlikowski (redaktor naczelny Telewizji Republika) w portalu Fronda.pl: „Gościnność zaś i otwarcie powinno dotyczyć nie wszystkich, a tych, którzy uciekają od wojen i głodu, i których prawo do wolności religijnej czy życia jest naruszane. To wezwanie jest więc jasnym przypomnieniem, że mamy być gotowi na przyjęcie rzeczywistych uchodźców, a nie wszystkich uciekinierów, a kryterium ich przyjmowanie ma być zagrożenie życia i wolności religijnej. Pierwszymi ofiarami radykalnego islamizmu są zaś chrześcijanie. I na ich przyjęcie możemy i powinniśmy być otwarci”.

Milena Kindziuk (szefowa warszawskiej edycji tygodnika „Niedziela”) w serwisie wPolityce.pl: „Dobrze też, że papież nawołuje do solidarności z migrantami z innych krajów, dotkniętych wojną. Podobnie, jak w tym samym duchu przypomina prawdy Ewangelii. Nie znaczy to jednak, ze proponuje konkretne rozwiązania rządzącym. To już zostawia ich roztropności”.

Wesprzyj Więź

Wczytując się w te wypowiedzi, można zauważyć, że swoistej nadinterpretacji dokonali raczej pierwsi komentatorzy największych polskich portali konserwatywnych. Tomasz Terlikowski zrobił wszystko, aby wyszło, że Franciszek stawia się bardziej za uchodźcami-chrześcijanami niż jakimikolwiek innymi. Z kolei największy polski portal prawicowy zamienił słowo „przyjęcie” na „solidarność”, przez co łatwiej jest mu zasugerować swoim czytelnikom, że papież pozostawia konkretne rozwiązania naszej „roztropnej” władzy. W dodatku autorka podkreśliła, że papież Franciszek nie zaproponował żadnych konkretnych rozwiązań, podczas gdy powiedział on wyraźnie: „potrzebna jest gotowość przyjęcia”.

6.

Temat uchodźców będzie prawdopodobnie jeszcze powracał w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Stał się on bowiem jednym z najważniejszych elementów pontyfikatu papieża Franciszka, a sam papież wydaje się być dobrze poinformowanym o nastrojach w sprawie uchodźców w Polsce. Kilka dni temu watykańskie biuro prasowe rozpowszechniało relację poświęconą tematyce uchodźczej w Polsce, zredagowaną przez rzecznika polskiego episkopatu ks. Pawła Rytela-Andrianika (autor informował później, że nie jest to jego stanowisko jako rzecznika, ale relacja z publikacji głównych mediów w Polsce). Przeczytać w niej możemy między innymi, że „strach [przed uchodźcami] podsycany jest przez niektóre partie polityczne i nieodpowiednie wypowiedzi polityków. W sposób sztuczny wykreowali oni też strach przed muzułmanami (…)”.

Warto zatem przyglądać się reakcjom polskich władz i usłużnych im dziennikarzy na słowa płynące z instytucji Kościoła i z ust Franciszka. Ich reakcja na franciszkowo-episkopatowy „raban” pozwoli nam zobaczyć, na ile serio traktują oni przesłanie, które obecnie dociera do nas wyjątkowo wyraźnie.

Podziel się

Wiadomość

Powyższy artykuł jest tak samo rzetelny, jak wypowiedzi cytowanych prawicowo-katolickich publicystów. Wybiera tylko to z wypowiedzi papieża, co wygodne, a przemilcza co niewygodne. Przeklejam swój komentarz do przemówienia papieża:
(…) papież m.in. wzywając do kierowania się w działaniach godnością osoby ludzkiej m.in. powiedział o „sposobie zarządzania złożonym zjawiskiem migracyjnym”. Takich słów dotychczas u papieża nie było. Proszę zauważyć, że tym samym uznał za dopuszczalne (nie utrzymuję, że przesądzające) z perspektywy chrześcijańskiej argumenty uzasadniające ostrożność w podejściu do fali uchodźców. Mówiąc o „zarządzaniu” rozwiązywaniem problemu opowiedział się przeciw stanowisku pt. „przyjmijmy wszystkich, a potem jakoś to będzie”, które zdaje się do tej pory przez niedopowiedzenia popierał w ślad za Angelą Merkel i które wydaje się bliskie jest „Więzi”. Nie twierdzę, że papież zmienił zdanie o 180 stopni, ale je więcej niż symbolicznie skorygował. Prawica nadal nie będzie mogła bez nadużycia powoływać się na papieża w sporze o uchodźców, ale druga strona nie może już szantażować przeciwników stanowiskiem papieża, że są niechrześcijańscy

Tymczasem Autor przystępuje do walki na pałki, kto mocniej trzepnie przeciwnika w łeb cytatem z papieża. Gratuluję obu stronom katolickości.

Piotr Ciompa, trochę się zakręciłeś, bo mam wrażenie, że nie zauważyłeś, że autor pisze o uchodźcach, a ty o dużo szerszym problemie, czyli migrantach. Papież mówiąc o zarządzaniu zjawiskiem migracji miał na myśli całość zjawiska i podał kilka postulatów dotyczących migrantów ekonomicznych (Polaków) i uchodźców (uciekających przed glodem czy wojnami). A autor skupia się tylko na uchodźcach, gdzie jednak dość wyraźnie papież wskazał co nalezy robić: przyjmować.

Piotr Ciompa, trochę się zakręciłeś, bo mam wrażenie, że nie zauważyłeś, że autor pisze o uchodźcach, a ty o dużo szerszym problemie, czyli migrantach. Papież mówiąc o zarządzaniu zjawiskiem migracji miał na myśli całość zjawiska i podał kilka postulatów dotyczących migrantów ekonomicznych (Polaków) i uchodźców (uciekających przed glodem czy wojnami). A autor skupia się tylko na uchodźcach, gdzie jednak dość wyraźnie papież wskazał co nalezy robić: przyjmować.

Zastanowiłem się nad Twoją uwagą i jednak pozostaję przy swoim. Zjawisko migracji było wcześniej, chociażby z Ukrainy, i papież w rozmowach z polskimi biskupami w czasie wizyty ad limina Apostolorum go nie poruszał. Nikt w Polsce, nawet ONR, nie czyni z tego problemu. Jeżeli dziś papież porusza temat migracji, to tylko dlatego, że doszło zjawisko uchodźców, więc użyte słowa odnoszę także do tego zjawiska. A wtedy moja argumentacja pozostaje w mocy. Aby podtrzymywać swoją rację, musiałbyś dowieść, że papież miał na myśli migrację z wyłączeniem uchodźców. Wtedy zwróciłbym uwagę, że po raz kolejny papież wypowiada się nieprecyzyjnie, a limit takich wypowiedzi ma już chyba wyczerpany.