Jesień 2024, nr 3

Zamów

Światowe Dni Młodzieży, czyli charyzmat spotkania

Kardynał Karol Wojtyła wraz z ks. Franciszkiem Blachnickim (z prawej) wychodzą na górę Błyszcz k. Tylmanowej. Za nimi idzie ks. Stanisław Dziwisz. 1972 r. Fot. ks. Józef Grygotowicz / Archiwum Główne Ruchu Światło Życie w Lublinie

Katolickie parafie, od wielkich miast po małe wioski, stały się w ostatnich dniach najbardziej wielokulturowymi i otwartymi miejscami naszej ojczyzny.

Podobno jednym z większych zmartwień organizatorów tegorocznych (a właściwie każdych) Światowych Dni Młodzieży jest obawa przed gwałtownymi opadami deszczu. No cóż, nawet jeśli 30 lipca niebiosa otworzą się nad Brzegami, będzie to po prostu powrót do korzeni ŚDM. Korzenie te, jak wiedzą wszyscy, związane są ze św. Janem Pawłem II, nie wszyscy jednak są świadomi tego, że sięgają one nie Rzymu w 1985 roku, ale Beskidu Sądeckiego w roku 1972.

Beskidzka burza a Kościół powszechny

44 lata temu – 16 sierpnia 1972 roku – kardynał Karol Wojtyła po raz pierwszy uczestniczył w oazowym dniu wspólnoty. Na szczycie góry Błyszcz miały spotkać się wtedy małe grupy uczestniczące w różnych okolicznych miejscowościach w rekolekcjach organizowanych przez twórcę Ruchu Światło-Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. Oddajmy głos świadkowi tych wydarzeń, Janowi Ligasowi:

„Pogoda od rana była przepiękna, niebo bez chmurki. Nawet najprzezorniejsi rezygnowali z zabrania parasola. Rozpoczyna się oczekiwanie na przybycie Ks. Kardynała. Przy kościele w Tylmanowej jest umówiona grupa przewodników, którzy mają go przyprowadzić. Ksiądz kardynał – ze swoim kapelanem ks. Stanisławem Dziwiszem i przewodnikami – w turystycznym stroju wspina się pod górę. Ks. Franciszek Blachnicki, oczekujący na szczycie, wychodzi na spotkanie księdza kardynała i razem pokonują ostatni odcinek drogi. Po homilii i modlitwie wiernych ksiądz kardynał spojrzał wokoło. Nad doliną Tylmanowej, którą płynie Dunajec, pojawiła się biała chmura – to burza gradowa. Po stwierdzeniu, że to szybko przejdzie, kontynuowano liturgię. Potężny śpiew «Pod Twą Obronę» zmieszał się z hukiem gromów. Ulewa towarzyszy całej Mszy świętej“ (za: „Podhalanin“ nr 2/2005).

Idea Światowych Dni Młodzieży ma swe źródło w polskim doświadczeniu ruchu oazowego

Nic dziwnego, że późniejszy papież dobrze zapamiętał ten dzień. Wnioskiem, który z niego wyciągnął, nie było jednak unikanie zwariowanych charyzmatyków, narażających wszystkich na przemoczenie, lecz wprost przeciwnie – próba przeniesienia ich pomysłów, w wielokrotnie większej skali, na poziom Kościoła powszechnego. Jan Paweł II nie ukrywał, że idea Światowych Dni Młodzieży ma swe źródło w doświadczeniu ruchu oazowego. W 1991 roku w Częstochowie powiedział biskupom polskim, że to spotkanie młodzieży jest jednym z najpiękniejszych owoców Ruchu Światło-Życie, a w książce „Wstańcie, chodźmy“ napisał, że ŚDM wyrastają poniekąd z doświadczenia spotkań z młodymi oazowiczami.

Zmiana przez promieniowanie

Rekolekcje oazowe zawsze były dla uczestników (i prowadzących) doświadczeniem wymagającym: piętnaście dni (według tajemnic różańca) wypełnionych godzinami modlitwy wspólnotowej i osobistej, lekturą Pisma Świętego i dyskusjami nad nim. Ksiądz Blachnicki był jednak dobrym pedagogiem, a samemu wychował się w harcerstwie i wiele z jego metod przeniósł do Ruchu Światło-Życie. Dlatego na oazach zawsze był też czas na rozrywkę, wspólne zabawy i wycieczki (choć kto wie, czy najbardziej integrująco nie działało zbiorowe obieranie ziemniaków).

Ruch Światło-Życie opisywano jako ruch odnowy liturgicznej, podkreślano jego charyzmat biblijny i ewangelizacyjny. Sam Blachnicki na pierwszym miejscu stawiał jednak „charyzmat spotkania“. Pisał: „Oaza jest metodą spotkania. Spotkania, które dokonuje się w Duchu Świętym pomiędzy wierzącymi, poprzez wyznanie wiary i świadectwo. Wszystkie elementy oazy rekolekcyjnej służą temu, żeby doprowadzić do pełnego naszego spotkania z Chrystusem w Duchu Świętym i do spotkania we wspólnocie Kościoła obecnego w tej żywej komórce małej wspólnoty oazowej“.

To działało: oazy stwarzały warunki, by osoby wierzące spotkały się i w ten sposób nawzajem umacniały swoją wiarę przez wzajemne świadectwo – nie tylko słowami, ale całym swoim zachowaniem. Z kolei te małe grupki miały promieniować dokoła, zmieniać parafie i cały Kościół.

Wielokulturowe parafie

Czym są z kolei Światowe Dni Młodzieży, jeśli właśnie nie takim wielkim spotkaniem? Na oazowy dzień wspólnoty schodzą się małe grupy rekolekcyjne, które przeżyły już z sobą razem dwanaście dni w pewnym odosobnieniu. I teraz nagle trzynastego dnia (dzień wspólnoty to zawsze trzynasty dzień rekolekcji, czyli dzień trzeciej tajemnicy chwalebnej różańca – Zesłania Ducha Świętego) mają zobaczyć, że nie byli sami, że podobnie ten czas przeżywały setki innych osób; że Kościół to nie mała grupka, ale tysiące rozśpiewanych wierzących.

Wesprzyj Więź

Z kolei na ŚDM zjeżdzają się często małe grupki katolików z różnych krajów. Najczęściej nie są to ludzie przypadkowi, lecz uczestnicy różnych grup formacyjnych, które jednak często liczą po kilka osób. Łatwo w takich warunkach popaść w desperację lub syndrom oblężonej twierdzy, której upadek jest nieuchronny. Tymczasem gdy ci ludzie przyjeżdżają na ŚDM, spotykają tysiące innych młodych, którzy – przy wszystkich różnicach, od Chile po Koreę – przeżywają podobne radości i kłopoty, ale też modlą się tą samą liturgią (choć w różnych językach) i śpiewają czasem te same piosenki.

Ważnymi elementami ŚDM są katechezy, uliczne ewangelizacje, modlitewne czuwania, uroczysta Eucharystia. Ale tym, co najbardziej zapada w pamięć, jest zapewne właśnie spotkanie. Spotkanie z innymi wierzącymi. Z Następcą Piotra. Z biskupami (to zresztą też w dużej mierze efekt pomysłów ks. Blachnickiego, który bardzo starał się przyciągać biskupów na spotkania oazowe, aby Ruch Światło-Życie działał w harmonii z hierarchią – stąd obecność kardynała Wojtyły na Górze Błyszcz). ŚDM to także spotkanie z młodymi ludźmi z innych, często egzotycznych dla nas krajów. I wreszcie – z młodymi rodakami, którzy poświęcają swój czas i energię w wolontariacie.

Dla gości zagranicznych ŚDM to oczywiście spotkanie nie tylko z wierzącymi, lecz ze wszystkimi mieszkańcami danego kraju i jego kulturą. Niewątpliwie jednak to właśnie katolickie parafie, od wielkich miast po małe wioski, stały się przez ostatni tydzień zdecydowanie najbardziej wielokulturowymi i otwartymi miejscami naszej ojczyzny.

Pielgrzymi z Gabonu ŚDM
Pielgrzymi z Gabonu w Kowalewie Pomorskim (diecezja toruńska). Fot. Agnieszka Kotecka, Ewa Wojciechowska, Rafał Kamper.

Podziel się

Wiadomość