Jesień 2024, nr 3

Zamów

Brexit uskrzydli populistów

Brexit to słowo, które znajdzie się na ciemnych kartach historii Europy.

1.

Premier David Cameron, podając się do dymisji, powiedział: – Zrobiłem wszystko, co mogłem…

Niezłe sformułowanie, nie powiem. Czarny humor, jak z Monty Pythona. Okazał się najbardziej nieudolnym premierem Wielkiej Brytanii minionego ćwierćwiecza. Z nostalgią dziś myślę o Margaret Thatcher. Koledzy, młodzi socjaliści, nie lubią jej. Ach, co to za wstrętna kapitalistka była: związki zawodowe górników pokonała, nierentowne kopalnie zamykała. Owszem, ale była jednym z ostatnich polityków wielkiego formatu na Wyspach i w Europie. Prawdziwy mąż stanu. A ci premierzy po niej: Major, Blair, chwilowy Brown i ten nieszczęsny Cameron – nie wytrzymują porównania z tą kobietą, wielką pod każdym względem. Nie wyobrażam sobie brexitu pod jej rządami.

2.

Konsekwencje? Pierwszą może być rozpad Wielkiej Brytanii. Szkocja opowiedziała się za Unią Europejską; Irlandia Północna tak samo.

Szkocka Partia Narodowa (SNP) prawdopodobnie będzie domagać się rozpisania nowego referendum ws. niepodległości – zapowiedział w piątek rano były przewodniczący SNP Alex Salmond. Przypomniał, że Szkoci w referendum głosowali za pozostaniem w Unii. Poprzednio się nie udało, teraz musi się udać, w końcu Szkoci inaczej wyobrażają sobie przyszłość niż Anglicy.

– Racjonalnym wyjściem dla Szkocji byłoby nigdy nie opuszczać Unii Europejskiej – mówił Salmond. Jego zdaniem przywódczyni SNP Nicola Sturgeon będzie dążyć do ogłoszenia nowego referendum ws. niepodległości.

Takie same odgłosy dochodzą z Irlandii Północnej, łącznie z sugestiami przyłączenia do Irlandii. W końcu Dublin to jedyna stolica na Wyspach, która pozostaje w Unii.

A Gibraltar (ponad 90 proc. głosujących było za UE) może stanie się w końcu częścią Hiszpanii.

Cameron ma rzeczywiście ogromne szanse, żeby przejść do historii Zjednoczonego Królestwa. Pozostanie na jej kartach na zawsze.

3.

Okazuje się, że integracja europejska przestała być nieodwracalna, a to pachnie efektem domina – pisze Tomasz Bielecki na stronach „Wyborczej”. Brexit uskrzydli populistów z innych krajów UE. A nastraszeni ich siłą politycy głównego nurtu będą ustępować. Gdyby wybory w Austrii odbyły się w tę niedzielę, a nie kilka tygodni temu, uskrzydlony neofaszysta na pewno zostałby prezydentem, a nie „zielony”. Zresztą jeszcze nic nie wiadomo, bo sprawa jest w Sądzie Konstytucyjnym. We Francji będzie rosła w siłę Marine Le Pen. W Hiszpanii za chwilę kolejne wybory; główne partie: i socjaliści, i konserwatyści dołują w sondażach. Holandia przebąkuje coś o jakimś referendum, choć ich premier na razie dystansuje się. Co stanie się w Niemczech, które jak na razie wydają się najbardziej stabilne? Jak na razie.

4.

Polska na drugim planie, kraj drugiej kategorii, na własne życzenie. Sami sobie „zgotowaliśmy” ten los. Kraj zajmujący się sobą, ekshumacjami, Smoleńskiem, tylko nie tym, co wokół nas. Przy tym rządzie trudno mieć nadzieję. Czasami ma się wrażenie, że niektórych polityków cieszy to, co dzieje się w Europie. Będą zapewne coś mówili, że ukarana została buta Brukseli, co jest analizą bardzo – delikatnie mówiąc –uproszczoną. Niektórzy na prawicy już przebąkują, że za brexit odpowiadają: Tusk, Merkel, Schultz i Juncker. Na lewicy fejsbukowej zaczyna się ostra jazda na neoliberalizm. Jacy oni wszyscy przewidywalni! Żadnej refleksji, polskie piekiełko i podsycanie nastrojów antyeuropejskich – oto, co nas czeka. Czy można bardziej szkodzić Polsce?

Niestety, nie ukształtowała się zjednoczona opozycja – i na dodatek nie ma ona charyzmatycznego lidera, który zaprezentowałby jasną wizję przyszłości. Czas nagli.

Przychodzą też inne myśli. Wydawało się, że wszystko jest poukładane w Europie i w Polsce. Wielka Brytania pokazuje swoim brexitem, jak zmieniają się granice państw. Czy jedność Polski i niezmienność jej granic jest zagwarantowana? Wcale tak nie myślę.

5.

Brexit musi być bodźcem dla szerszych reform w UE – oświadczył premier Holandii Mark Rutte. Wyraził „głębokie ubolewanie” z powodu decyzji Brytyjczyków w czwartkowym referendum, ale podkreślił, że europejska współpraca musi być kontynuowana.

Holandia przewodniczy obecnie Radzie UE. Szef holenderskiego rządu wskazał, że decyzja o brexicie wydaje się nieodwracalna, ale proces ten może potrwać długo. Rutte dodał, że proces ten może rozpocząć się nie wcześniej niż po wyborach parlamentarnych w Niemczech zaplanowanych na jesień przyszłego roku.

Aha, czyli czekamy na wybory w Niemczech. Co do tego czasu zdarzy się w Europie i na świecie? Na przykład w USA będą wybory prezydenckie.

6.

Wesprzyj Więź

A może pojawi się silny człowiek, który „ogarnie” Europę? Jakaś powtórka 1933 roku. Że kraczę? Jeszcze przedwczoraj też bym powiedział, że to krakanie.

7.

Szampany strzelają na Kremlu. Tak myślę.

8.

PS. Ojciec Wiesław Dawidowski napisał przed chwilą: „W sumie Europa bez wojen żyć nie potrafi”.

Podziel się

Wiadomość

Autor twierdzi, że i lewica i prawica jest bezrefleksyjna, ale jaka jest niby wartość dodana tego artykułu poza bliżej nieuzasadnionymi afirmacjami o groźbie powrotu faszyzmu do Europy? Koniec końców i prawica i lewica mają w tej sprawie rację. Slusznie prawica zwraca uwagę, że wypowiedzi Junckera o tym, że „nie będzie się obchodził w UK w rękawiczkach” były niesłychanie żenujące. Z lewicą mówiąca o neoliberalizmie też trudno się zgodzić. Największymi beneficjentami swobody gospodarczej w UE byli i są najbogatsi. Biedny prekariat przemieszczający się między różnymi krajami, niszczący wywalczone przez narodowe związki zawodowe przywileje, nigdy nie interesował Brukseli. UE aspirowała do stworzenia „przestrzeni dobrobytu”, a tak naprawdę tylko petryfikowała zastane niesprawiedliwości społeczne. Do tego dochodzi kolosalny deficyt demokracji w UE. Zjednoczonej Europy nie można budować kosztem wartości demokratycznych.
Jeśli ktoś się dziś boi efektu domina, to tylko potwierdza jak szalenie nieudolnym bytem stała się UE. Mówiąc tego nie mam złośliwej prawicowej satysfakcji. Ale trzeba się zmierzyć z faktami, UE potrzebuje daleko idących reform i uelastyczniania swojej formuły przy jednoczesnym zwiększeniu roli mechanizmów demokratycznych.