Wiosna 2025, nr 1

Zamów

Halík i Duka: jedna drużyna?

Tomáš Halík, fot. Vít Luštinec, Wikipedia

Spór kardynała Duki z księdzem Halíkiem i niejasna postawa czeskiego episkopatu wobec kryzysu uchodźczego mogą zaszkodzić tamtejszemu Kościołowi. A mowa o kraju, w którym postawy ksenofobiczne są jeszcze powszechniejsze niż w Polsce.

Kościół rzymskokatolicki w Czechach przeżywa w ostatnim czasie trudne chwile, a problemy z którymi się boryka, mogą mieć długofalowe konsekwencje.

Nie chodzi nawet o kłopot z szerzącym się ateizmem (czy – jak wolą badacze czeskiej religijności – „religijnym analfabetyzmem”) i postępującą laicyzacją społeczeństwa. Ten problem jest znany i rozpoznany. Bardziej chyba niepokojąca jest niejasna, klucząca postawa Konferencji Episkopatu Czech wobec kryzysu uchodźczego. A dzieje się to w kraju, w którym postawy ksenofobiczne są nawet powszechniejsze niż w Polsce.

Na tym jednak nie koniec. Martwić może obecne polityczne zaangażowanie się metropolity praskiego, kardynała Dominika Duki, któremu zdarza się wspierać politykę populistycznego i kontrowersyjnego prezydenta kraju, Miloša Zemana, zwolennika związania kraju z Rosją i Chinami.

Ostatnio kard. Duka popadł dodatkowo w medialny spór z najbardziej cenioną w świecie postacią czeskiego chrześcijaństwa, księdzem Tomášem Halíkiem. Waśń ma charakter polityczny i jest niebezpiecznym znakiem braku jedności wewnątrz tego, niewielkiego przecież, Kościoła. Spierają się dwa istotne autorytety moralne, za którymi stoi dysydencka historia z czasów komunizmu. Mandat Halíka wynika dziś bardziej z wybitnych dokonań teologicznych, za Duką stoi autorytet urzędu biskupiego.

Trudna dekonspiracja

Nie po raz pierwszy ks. Halík mierzy się z niechęcią czeskiego duchowieństwa. Zaczęło się na przełomie lat 80. i 90., gdy Halík zaczął zabierać głos w debacie publicznej jako przedstawiciel Kościoła.

Czeski Kościół w okresie komunizmu był narażony na znacznie większe szykany niż polski. Wielu księżom nie udzielano tzw. państwowego pozwolenia, które umożliwiało pracę duszpasterską. Dlatego wielu duchownych po święceniach funkcjonowało w podziemiu (m.in. młody Duka), a inni nawet do samych święceń przystępowali w konspiracji (to już casus samego Halíka). Kiedy ci wychodzący z podziemia ujawniali się i zaczynali sprawować kluczowe funkcje w Kościele po roku 1989, spotykali się często z niechęcią ze strony tych, którzy od lat prowadzili posługę duszpasterską w skrajnie trudnych warunkach.

W latach 90. wiele kontrowersji wywołał spór o kształt Wydziału Teologicznego na praskim Uniwersytecie Karola. Dziekan Václav Wolf ostatecznie wyrzucił z niego Tomáša Halíka, po czym jakiś czas później… sam został pozbawiony stanowiska przez ówczesnego metropolitę praskiego, kard. Miloslava Vlka.

Polityka, która dzieli

Obecny spór ma jednak inny charakter – coraz więcej wskazuje na to, że polityczny. Od kiedy prezydentem Czech – w pierwszych prezydenckich wyborach powszechnych w historii kraju w 2013 roku – został Miloš Zeman, można zauważyć, że drogi Halíka i Duki zaczęły się rozchodzić. Obaj byli niegdyś blisko związani z Václavem Havlem: pierwszy był w gronie jego najbliższych współpracowników, drugi natomiast zaprzyjaźnił się z nim jeszcze w komunistycznym więzieniu. Zeman jest przeciwieństwem Havla – grubiańskim, populistycznym i antyintelektualnym politykiem, który łączy w sobie jednak dwie naprawdę cenione przez Czechów cechy: program socjalny oraz swoisty izolacjonizm międzynarodowy, połączony z nieufnością wobec Zachodu. Niespodziewanie znalazł on z kardynałem Duką wspólny język, szczególnie w kwestiach polityki międzynarodowej i kryzysu uchodźczego. Ks. Halík, który w międzyczasie został wyróżniony Nagrodą Templetona (swoisty Nobel w dziedzinie duchowości i budowania pomostów między wiarą a nauką), dystansuje się od tego populistycznego kursu.

Prezydent Zeman łączy program socjalny z izolacjonizmem międzynarodowym

Różnice między duchownymi wyszły na jaw po raz pierwszy w minionym roku, gdy parafia akademicka w Pradze (której proboszczem jest ks. Halík) organizowała spotkanie na temat prześladowania w Kościele z kontrowersyjną amerykańską zakonnicą, Jeannine Gramick, zajmującą się od lat sytuacją osób LGBT w Kościele. Zbiegło się to w czasie z festiwalem LGBT, Prague Pride. Chociaż od lat ks. Halík publicznie dystansuje się od homoseksualnych festiwali, kardynał Duka postanowił zakazać organizacji spotkania z Gramick. Obaj później zaprzeczali, jakoby się mieli w tej sprawie istotnie poróżnić, w gruncie rzeczy podkreślając swoje podobne opinie w sprawie sytuacji homoseksualistów w Kościele.

Spór się jednak rozwinął, gdy w ciągu kolejnych miesięcy praski kardynał raz po raz wyrażał swoją sympatię wobec prezydenta Zemana. Widać to było zwłaszcza w mediach, gdy obaj zgadzali się w kwestii restytucji kościelnego majątku, odebranego przez komunistów po 1948 roku. Przy okazji: swoim postępowaniem kardynał Duka podważa własne słowa np. z wywiadu-rzeki „Tradycja jest wyzwaniem”, wydanego w Polsce w 2012 roku  przez wydawnictwo W drodze. Krytykował w nim Kościół w Czechach za zbytnie angażowanie się w kwestie administracyjne i restytucyjne kosztem aktywności ewangelizacyjnej i duszpasterskiej. Dziś sam często wkłada w nie wiele wysiłek. Z drugiej strony trudno mu się dziwić – szuka długofalowych rozwiązań finansowych dla stosunkowego biednego czeskiego Kościoła.

Duka i Zeman podobne zdanie przejawiali również odnośnie kryzysu uchodźczego. Zdecydowanie dystansują się od polityki Unii Europejskiej i krytykują Angelę Merkel. Zeman jednocześnie przybrał wyraźny kurs na zbliżenie z Rosją i Chinami, rzekomo w celu wsparcia czeskiego eksportu (w rzeczywistości przyniesie on korzyści prawdopodobnie jedynie wielkim firmom i ich właścicielom, natomiast nie wpłynie na kondycję ekonomiczną kraju). Gdy wyszło na jaw, że praski metropolita weźmie udział w oficjalnej kolacji urządzonej przez Zemana dla chińskiego prezydenta, Halík zorganizował mszę za ofiary komunistycznego reżimu w tym kraju.

Po spotkaniu Duka tłumaczył, że okazji do dialogu trzeba szukać zawsze. Podkreślał, że tak rozumie przesłanie papieża Franciszka, któremu zresztą szczególnie zależy na uregulowaniu sytuacji chińskiego Kościoła, działającego w znacznej mierze w podziemiu (podobnie jak to było w komunistycznej Czechosłowacji).

Kard. Duka zaproponował odprawienie mszy świętej intencji Zemana w Lánach, wypoczynkowej posiadłości prezydenckiej (Zeman deklaruje się jako ateista). Przypomnijmy, że praski metropolita nie odprawiał tam mszy w intencji prezydenta od 1921 roku.

Różnie o uchodźcach

Ale eskalacja napięć miała dopiero nadejść. Po wizycie papieża Franciszka i patriarchy Bartłomieja w obozie dla uchodźców na wyspie Lesbos Konferencja Episkopatu Czech wydała – mocno spóźniony – komunikat na temat kryzysu uchodźczego. Opóźnienie było ewidentne, zwłaszcza że od miesięcy w Czechach szalała ksenofobiczna propaganda (osłabiła ona zresztą proczeski afekt liberalnych polskich mediów, do tej pory zapatrzonych w ten świecki kraj). Czesi w swoich postawach są znacznie bardziej ksenofobiczni od Polaków. Największym problemem stanowiska KECz jest jednak jego treść – bardzo sucha i nie przekazująca żadnej propozycji czeskich biskupów dla lokalnego społeczeństwa w kwestii uchodźców.

Na początku komunikat streszcza deklarację Franciszka i Bartłomieja z Lesbos (w tej części znajduje się jedyne odwołanie do Ewangelii w całej treści dokumentu). Dalej biskupi dość wybiórczo przypominają kilka argumentów z dyskusji na temat uchodźców. Wreszcie przywołują kilka truizmów (np. o tym, że Bliski Wschód w dawnym rozumieniu tego terminu przestał istnieć) i konstatują, że „w imię dialogu i politycznej poprawności debaty nasza dyskusja [na temat uchodźców – BB] staje się niepłodna i powierzchowna, a bojąc się zająć jasne stanowisko, krążymy jedynie wokół problemów”. Biskupi w ten sposób niechcący skwitowali własną postawę…

„Ci, którzy nie odróżniają islamu od islamizmu, wspierają propagandę radykalnych islamistów”

Ks. Halík zaproponował w wywiadzie dla Telewizji Czeskiej znacznie bardziej rozbudowaną odpowiedź na kryzys migracyjny. Nie odnosząc się bezpośrednio do stanowiska czeskich biskupów, wskazał na złożoność problemu imigracji. Podkreślił też, że w ciągu kilku miesięcy 2015 roku, w których przebywał naukowo poza krajem, wiele się zmieniło, a niegdysiejsi marginalni radykałowie weszli do głównego nurtu debaty publicznej. Skrytykował populizm i ignorancję prezydenta Zemana (mówiącego wprost: „Jedynym sposobem rozwiązania kryzysu migracyjnego jest deportacja”), zwrócił uwagę na potrzebę odróżnienia islamu i islamizmu, czyli ideologii wykorzystującej islam do agresywnych politycznych celów. Zdaniem Halíka, „ci, którzy nie są tego w stanie odróżnić, wspierają propagandę radykalnych islamistów, stają się ich sojusznikami”.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Laureat Nagrody Templetona stwierdził, że słuszne jest oczekiwanie, aby imigranci przyswajali sobie wartości europejskiej kultury. Zwrócił jednak uwagę, że nie będzie to możliwe, dopóki sami tych wartości nie znamy i nie respektujemy: „Dobrze się dzieje, gdy ludzie oburzają się na seksualne napaści podczas Sylwestra w Kolonii. Dlaczego jednak nikt nie mówi na głos, że w 30 proc. czeskich gospodarstw domowych dochodzi do przemocy wobec kobiet?”. Halík przestrzegł też przed ideologizacją chrześcijaństwa i wprzęgnięciem go w nacjonalizm (jako szczególnie tym zagrożoną wymienia Polskę), przez co religia może stać się przykrywką dla nienawiści wobec muzułmanów i mniejszości seksualnych.

Kardynał Duka zareagował niespodziewanie i inwazyjnie. Jeszcze w dniu audycji zainicjował komunikat biura prasowego KECz, wprost odcinający się od słów ks. Halíka. Myśl tę rozwinął nieco później w wywiadzie dla „Lidových novin, w którym skrytykował proboszcza praskiej parafii akademickiej za poglądy sprzeczne z komunikatem biskupów.

Źle by się stało, gdyby ten konflikt dalej eskalował. Kościół w Czechach potrzebuje bowiem zarówno Tomáša Halíka, jak i Dominika Duki. Niekoniecznie mówiących tym samym głosem, ale na pewno nie pogrążonych w medialnym sporze. Do tej pory zresztą – choć obaj cieszą się uznaniem wśród różnych środowisk – było ewidentne, że grają w jednej drużynie. Oby nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Podziel się

Wiadomość

„A mowa o kraju, w którym postawy ksenofobiczne są jeszcze powszechniejsze niż w Polsce.” – autor przykleja nam łatkę ksenofobów z tego tylko powodu, że nie jesteśmy entuzjastami politycznych pomysłów pani Merkel? Czy jest może jednak w stanie podać jakiś inny przykład tej polskiej „ksenofobii”?

Panie Piotrze, nie pisałem nic o stosunku do polityki kanclerz Merkel. Postawy ksenofobiczne to zmierzalna wartość, którą w swoich raportach opisuje np. Centrum Badań nad Uprzedzeniami przy Wydziale Psychologii UW. Oczywiście, są różne inne wskaźniki, jak na przykład bardzo liczne przypadki pobić osób o innym kolorze skóry. Ale naukowa analiza jest najbardziej istotna.