Czy najważniejsza jest linijka – uniwersalny wzorzec, do którego wszyscy powinni się dopasować? Czy raczej kłaść akcent na duszpasterstwo z kompasem, które będzie uczyło samodzielnego poruszania się po meandrach życia?
Podróże kształcą. Warto było pojechać do Londynu, by osobiście poznać tam wspólnotę polskich katolików gromadzącą się wokół kaplicy Little Brompton Oratory w dzielnicy South Kensington. Jest to oczywiście parafia personalna – właściwie nikt z parafian nie mieszka w pobliżu. Do kościoła trzeba odbyć długą drogę.
Jeszcze niedawno tej polskiej parafii groziło zamknięcie. Niewiele było osób chcących się tu modlić. Dziś to już przeszłość. Przybywa ludzi gotowych i do modlitwy, i do zaangażowania. Przybywa też inicjatyw. Ożywił tę wspólnotę młody proboszcz ks. Bartosz Rajewski, pochodzący z archidiecezji gnieźnieńskiej. Z koncertami zaprasza i Panny Wyklęte, i chór TGD. Umywa nogi w Wielki Czwartek kobietom i mężczyznom, ale odprawia Msze także po łacinie. Specjalną premierę miał tu i film o rotmistrzu Pileckim, i książki Szymona Hołowni. Właśnie przyjechały do kaplicy relikwie św. Charbela, a wkrótce parafia otrzyma jako patrona św. Wojciecha.
W sali parafialnej miałem przyjemność zagajać wieczorne spotkanie poświęcone papieskiej adhortacji Amoris laetitia. Dokument jest obszerny, więc i tematów do rozmowy było dużo. Tu wspomnę tylko jeden. Z pasją dyskutowaliśmy o tym, jaki model duszpasterstwa należy obecnie przyjąć. Ten, w którym najważniejsza jest linijka – uniwersalny wzorzec, do którego wszyscy powinni się dopasować? Czy raczej kłaść akcent na duszpasterstwo z kompasem, które będzie uczyło samodzielnego poruszania się po meandrach życia?
Posługiwanie się linijką jest niewątpliwie łatwiejsze i wygodniejsze dla duszpasterza. Nie wszystko jednak da się dopasować do sztywnych formuł. Wtedy niezbędne są kompasy. Oczywiście duszpasterstwo z kompasem to model dużo bardziej wymagający od duszpasterza – zamiast jednego uniwersalnego wzorca potrzeba przecież wielu kompasów. Bardzo wielu – bo każdy potrzebuje swojej zindywidualizowanej busoli, który by go prowadziła. Kompasy muszą też być dobrze wyskalowane, żeby nie gubiły kierunków świata.
W londyńskiej parafii byli oczywiście i zwolennicy duszpasterstwa z linijką, i duszpasterstwa z kompasem. Ci pierwsi obawiali się, żeby indywidualne kompasy nie wyprowadziły poszczególnych osób na manowce. Ci drudzy wierzyli, że ludzie nie chcą gubić się na bezdrożach, choć czasem im się to zdarza. Jasna była jednak dla wszystkich wskazówka papieża Franciszka: „Rozumiem tych, którzy wolą duszpasterstwo bardziej rygorystyczne, nie pozostawiające miejsca na żadne zamieszanie. Szczerze jednak wierzę, że Jezus Chrystus pragnie Kościoła zwracającego uwagę na dobro, jakie Duch Święty szerzy pośród słabości” (AL 308).
Jak więc postępować wobec tych, którzy już w swoim życiu pobłądzili, zwłaszcza tych, których sakramentalne małżeństwa rozpadły się – teraz zaś żyją oni w nowych związkach i pragną odnowienia swojej więzi z Bogiem i Kościołem? Obecnie w Little Brompton osoby w takiej sytuacji zaproszone są do zaangażowania w życia parafii, a podczas liturgii podchodzą do Komunii, krzyżując dłonie na piersiach – otrzymują wtedy błogosławieństwo Ciałem Pańskim. Widać w ich oczach wzruszenie i tęsknotę.
Czy możliwe są w tej dziedzinie inne rozwiązania dyscyplinarne (bo nie doktrynalne)? Papieską adhortację starałem się interpretować zgodnie z komentarzami, jakie opublikowaliśmy w letnim numerze kwartalnika WIĘŹ. Ich autorzy to dwaj jezuici: Antonio Spadaro, redaktor naczelny czasopisma „La Civiltà Cattolica” i bliski współpracownik papieża Franciszka, oraz amerykański pisarz religijny James Martin, a także polski teolog ks. Damian Wąsek. Londyńskich słuchaczy szczególnie zainteresowała teza Spadaro o wyraźnej ciągłości między nauczaniem Jana Pawła II i Franciszka na ten temat.
Całe spotkanie przebiegało w duchu „toastu za sumienie” wzniesionego ongiś przez kard. Johna Henry’ego Newmana (jego pomnik stoi zresztą tuż obok londyńskiego kościoła). Wszak papież twierdzi w Amoris laetitia: „Jesteśmy powołani do kształtowania sumień, nie zaś domagania się, by je zastępować” (AL 37). W moim przekonaniu zresztą Amoris laetitia wyraźnie pokazuje dalekosiężne cele Franciszkowego duszpasterstwa w Kościele. Są to: odrodzenie sakramentu pokuty, ożywienie kierownictwa duchowego i odnowione formowanie sumień wiernych do dojrzałej samodzielności. Gdyby się to udało, byłyby to bezcenne osiągnięcia tego pontyfikatu.
Jestem bardzo ciekawy skąd takie wnioski? Uczestniczę w życiu duszpasterstwa od kilkunastu lat i trudno zauważyć mi zmiany na lepsze. Dotychczas w duszpasterstwo angażowały się osoby bardzo otwarte na nowe formy i zawsze mile widziane były osoby nowe a od momentu kiedy pojawił się ks. Bartek „młody duszpasterz” to wszystko się zmieniło na „lepsze”: niemalże każdego tygodnia odwoływanie są Msze św. a ilość uczestniczących w niedzielnych Eucharystiach spadła przynajmniej o 30% tylko kiedy są specjalne akcje przyjeżdżają osoby z różnych części Londynu i wtedy robi się akcję propagandową. Aby wyrażać takie opinie to trzeba tu mieszkać i zobaczyć jak wygląda prawdziwe duszpasterstwo w wydaniu młodego księdza.
Moje opinie biorą się nie tylko z opowieści ks. Rajewskiego, lecz odzwierciedlają także przekonania innych poważnych osób z „polskiego” Londynu. Różnice opinii co do poziomu duszpasterstwa pojawiają się wszędzie. Myślę, że w tym przypadku mogą być tylko motywujące do dalszej pracy – nie odwrotnie.
Cieszę się, że pan redaktor mógł gościć w kaplicy Little Brompton Oratory .Jestem w parafii już ponad 20 lat i nie wiem z kim Pan rozmawiał ale widać, że z osobami, które są tutaj krótko. Nigdy nie słyszałem żeby parafii groziło zamknięcie. Druga nieścisłośc dotyczy modlitwy w tej parafii. Obecnie w ciągu tygodnia przychodzi 2 lub 3 osoby -ciągle te same, a przedtem bywało dużo więcej. Na pewno nie można powiedzieć, że przybywa ludzi gotowych do modlitwy jak ich nie ma.
Jestem członkinią tej parafii od niedawna, to prawda, ale z podziwem patrzę na dokonania wspólnoty, której przewodniczy ks Bartek Rajewski. Głęboka duchowość ludzi gromadzących się na niedzielnej eucharystii budzi mój wielki szacunek i uznanie. Podobnie jak liczne dokonania jej proboszcza, na długo zanim udało mu się sprowadzić do parafii relikwie św. Charbela. To niewątpliwie największy z dotychczasowych sukcesów, jednak widząc entuzjazm i chęć wspólnego działanie naszej wspólnoty wierzę, że nie ostatni. Ten podziw nie pozostaje bez echa, wielu moich znajomych pod wpływem moich relacji zdecydowało się odwiedzić Little Brompton Oratory i z zachwytem odkryło, że chcą tu pozostać i być członkami tej parafii. W miarę możliwości staram się także uczestniczyć w popołudniowych nabożeństwach odprawianych w kaplicy Maria Assumpta, gdzie frekwencja siłą rzeczy nie może dorównywać niedzielnej. Dziękuję Bogu za to, że postawił na mojej drodze księdza Bartka, wspaniałego przewodnika duchowego, człowieka nieskończenie mądrego i przy tym bardzo skromnego. Przynależność do tej wspólnoty uważam za największą wartość mojego londyńskiego życia, o której być może nigdy nie zdecydowałabym się publicznie wspominać, jednak skłoniły mnie do tego krzywdzące komentarze starszych stażem parafian.
Parafia Little Brompton Oratory to miejsce niezwykle! Tu kazdy znajdzie swoje miejsce, niezależnie od wieku. Od momentu objęcia funkcji proboszcza przez Ks Bartka Rajewskiego parafia która miała ogromne problemy finansowe i groziło jej bankructwo odżyła. Liczne konferencje, spotkania z wybitnymi postaciami to pokarm dla duszy i rozwoju duchowego członków parafii. Do momentu „przyjścia” Ks Bartka do LBO bylo to miejsce dyskusji politycznych. Zwolennicy takiego modelu parafii usilnie próbowali narzucać polityczny kierunek i charakter parafii. Zapewne dlatego kolejni proboszczowie poddawali sie po zaledwie pol rocznym pobycie na stanowisku proboszcza.
Od ponad roku widoczny jest napływ nowych parafian- młodych, z odległych miejsc Londynu. Tutaj bowiem, kazdy zostaje wysłuchany, ma szanse rozwoju duchowego oraz pomocy przy ciągłej rozbudowie parafii.
Jestem członkiem Parafii Little Brompton Oratory od ponad roku czasu i widzę jak ta parafia prawdziwie rozkwita pod przewodnictwem Ks. Bartka. Niesamowita atmosfera odnowienia ducha i budowania wspólnoty w zasadzie 'od zera’ są możliwe tylko dzięki takiemu zaangażowaniu duszpasterza. Miałem okazję poznać wiele innych parafii polskich na emigracji, m.in w Paryżu, Strasburgu, Chicago i również w Londynie. Parafia LBO, już niedługo pod wezwaniem Św. Wojciecha, jest prawdziwym klejnotem na ich tle.
Jestem parafianka od prawie poltorej roku, mozna by powiedziec ze trafilam do Little Brompton Oratory przez przypadek jednak w zamiarach Boga nie ma przypadkow i wiem ze taki byl Bozy plan z czego ogromnie sie ciesze.
Tu w Little Brompton czuje ze przynaleze do wspolnoty, nie jest to tylko odbebnienie niedzielnej mszy i powrot do domu ale wspolne spedzenie czasu z reszta wspolnoty. Nigdy sie nie zastanawialam ile ktos musi poswiecic swojego czasu zeby przygotowac wszystko do Eucharystii a tu w Little Brompton kazdy kto moze to pomoze, wielu parafian dojezdza ponad godzine ale uwazam ze warto i nie chodzi tu tylko o owocne spotkania i konferencje czy koncerty ktore sie tu odbywaja dosyc czesto ale o sama atmosfere Mszy ktora prowadzi nasz Ks. Proboszcz. Pan Piotr twierdzi ze nalezy do parafii od kilkunastu lat i nie widzi zmian na lepsze a ja uwazam ze po poltorej roku widze ogromne zmiany ale moze pan Piotr tak naprawde nigdy sie nie angazowal w zycie parafii? Wielu moich znajomych tez przyjezdza z daleka zeby uczestniczych w tej niezwyklej Eucharystii i spotkac Jezusa. Pamietam kiedy pierwszy raz bylam na mszy i Ks Proboszcz Bartek zaprosil wszystkich do uczestniczenia w Komunii a tym, ktorzy nie mogli przyjac Pana Jezusa dawal blogoslawienstwo, bylo to dla mnie ogromne przezycie jako, ze od kilku lat nie przystepuje do Komunii. Tylko tu w Little Brompton spotkalam sie z taka tradycja i wiem ze, dla wielu z nas ma to bardzo duze znaczenie..
Niech Pan Bog Blogoslawi Ks Proboszczowi za ogrom pracy jaki wklada w zycie parafii. Bogu dziekuje za to ze, spotkalam na swojej drodze tylu dobrych ludzi, ktorzy sa fundamentem tej parafii.
Dolacze do komentarzy moja opinie jako ze w Brompton Oratory jestem od 13 lat.Przez wiele lat ksieza zmieniali sie co roku, obecnie ksiadz Bartek jest drugim ktory zagoscil tu na dluzej. Obecnie coraz mniej osob mieszka w poblizu jako ze ta czesc Londynu najlezyjednej z najdrozszych. Rowniez zauwazylam ze wielu parafian odeszlo przenoszac sie w inne czesci Londynu, umarlo lub wyjechalo do kraju. Parafia jest w centrum,trzeba stracic pol niedzieli zeby tu dojechac z odleglych stref ,nie mowic o kosztach.
Mimo to wielu ludzi przyjezdza tu nadal,poswieca swoj czas aby parafia funkcjonowala. Trzeba ich podziwiac i dziekowac Bogu ze chca.
Nasz nowy ksiadz rowniez bardzo ciezko pracuje aby przyciagnac nowych ludzi do wspiolnoty. Czuje sie gospodarzem tego miejsca.Jako pierwszy z dotychczasowych ksiezy nawiazal wspolprace z angielskimi ksiezmi z Brompton Oratory ktorzy sa tak naprawde wlascicielami tego miejsca.
Pozwolili nam po wielu latach staran korzystac z sali Sw.Jozefa po popoludniowej mszy. Ludzie moga wreszcie sie spotkac. Mozna tam przygotowywac dzieci do pierwszej komunii czy zrobic warsztaty wielkanocne. Wiele osob nie wie, ze my tam jestesmy tylko goscmi, ze wspolnota musi zaplacic czynsz za kaplice. To takie bardzo przyziemne sprawy.
Dzieki tym spektakularnym akcjom wiele osob po raz pierwszy pojawia sie w naszej kaplicy, po raz pierwszy o niej uslyszalo, wielu rowniez zostalo, bo miejsce jest jedyne w swoim rodzaju.W ciagu ostniego roku wydarzylo sie wiele wspanialych rzeczy i mysle, ze kazdy kto bywa tam regularnie, moze to na wlasne oczy zobaczyc
Jestem w LBO ponad 30 lat i spotkałam różnych księży, którzy byli tutaj proboszczami. Skarbnikiem tej parafii byłam ponad 15 lat i wiem jak wyglądały finanse parafii. Pragnę się odnieść do komentarza Agnieszki, która podaję FAŁSZYWE INFORMACJE o stanie finansowym parafii do czasu objęcia jej przez ks. Rajewskiego jak również o dyskusjach politycznych, które się tutaj odbywały. Może Agnieszka nie była na spotkaniu z ks. Rektorem Wyleżkiem i ks. Rajewskim. Wtedy ks. Wylezek przedstawił, że stan konta parafii wynosi około £10, 000 – czy ten stan pokazuje PROBLEMY FINANSOWE I GROZI BANKRUCTWO parafii – jak sugeruje Agnieszka? Chyba nie, natomiast stan konta parafii w ciągu następnych 3 miesięcy miażdżąco zmalał. Może ten komentarz Agnieszki odnosi się do TEGO OKRESU? Stan finansowy parafii jest dostępny i łatwo go sprawdzić. „Dyskusje polityczne” – jak znowu Agnieszka sugeruje, odbywały się i były prowadzone m.in.przez :kard. Rubina , biskupów: Gulbinowicza, Zycinskiego,Nowaka, Nossola, Muszynskiego, Goclowskiego , ksiezy: Pawlukiewicza, Orzechowskiego, o. Sieranskiego, o. Szustaka, o. Cydzika , o. Króla, Pasierba oraz Pulikowskiego, Guzewicza, Paula, prof. Pietrkiewicza i Paszkiewicza.
Agnieszko, na jakiej podstawie sądzisz, że parafii groziło bankructwo i były dyskusje polityczne jak jesteś w parafii od niecałych dwóch lat. Wypada podkreślić , że parafia istnieje od 1942 r. A nie od przyjścia ks. Rajewskiego.
Szanowna Pani,
Szkoda, że nie poznaliśmy się w Londynie. Potwierdzam moje wrażenia i opinie pochodzące także od osób spoza parafii.
Proponuję jednak przerwać tę dyskusję w tym miejscu. Serwis publicystyczny Laboratorium WiĘZI nie może roztrząsać bez końca wewnętrznych problemów jednej parafii. Jak pisałem wyżej, różnica opinii może być ożywcza. Ale może też być destrukcyjna. Oby w przypadku LBO była ożywcza.
Bardzo dziękuję za interesującą rozmowę z Pana udziałem w parafii przy Little Brompton Oratory. Zarówno to, jak i inne spotkania czy wydarzenia organizowane tu przez ks.Bartka są wyjątkowe. To dla mnie zaszczyt móc być częścią wspólnoty prowadzonej i rozwijanej przez tak przedsiębiorczego, otwartego na ludzi i do ludzi księdza. Piękne miejsce, piękni ludzie..modlitwa tu ma wyjątkowy klimat..zbliża do Boga.
Pozdrawiam serdecznie!
Zajelo Panu trochę czasu aby się odnieść do wpisow-tylko do mojego. Czyzby wcześniejsze wpisy wydawaly się Panu zgodne z logika i Prawda? Ta sama linia myslenia?
Nie bardzo rozumiem, o co Pani chodzi. Odpowiedziałem przecież już 22 czerwca. Powtarzam po raz trzeci, że opinie mogą być różne. Nie znam parafii ,w której wszyscy parafianie mieliby jednakową opinię o działalności wspólnoty i stylu duszpasterstwa.
Witam! Jestem w parafii od momentu kiedy ks.Bartek zaczynal swa misje od kilku dopiero miesiecy…trafilam na jedna z mszy z przypadku choc wiem ze to nie byl zwykly „przypadek”.Mialam duza polska parafie „pod nosem” spacerkiem 20 min od domu…Dlaczego wole dojezdzac czasami 1,5 godziny do Little Brompton Oratory ? Bo to tam miedzy innymi wlasnie moge otrzymac blogoslawienstwo na kazdy nadchodzacy tydzien…mysle, ze dla takich osob, ktore z wielu roznych powodow nie moga przyjmowac Sakramentu Komunii, „blogoslawienstwo” otrzymane przy oltarzu ma olbrzymie znaczenie.Choc dla jednych to moze niewiele ale dla innych az tyle!