„Diagnoza Społeczna” obala mity o umowach śmieciowych, Polsce „B” i ubóstwie rodzin wielodzietnych. Kto jest dziś ubogi?
Wzrasta liczba Polaków, którzy uważają się za szczęśliwych. Rosną nasze dochody i maleją różnice między najbogatszymi a najbiedniejszymi. Odsetek Polaków odczuwających objawy depresji w ciągu ostatniego ćwierćwiecza nie był jeszcze tak niski jak teraz. Żyjemy w coraz mniejszym stresie i coraz częściej – choć nadal rzadko w porównaniu do innych krajów – ufamy innym osobom. Czy zatem nareszcie można powiedzieć, że w Polsce żyje się dobrze? Niestety, nie wszystkie dane są tak pozytywne.
Łatwo stać się nowym ubogim
W grudniu została opublikowana „Diagnoza Społeczna 2015” pod redakcją Janusza Czapińskiego i Tomasza Panka; bardzo precyzyjna – przebadano 11 740 gospodarstw domowych. Wyniki „Diagnozy” wskazują, że nadal niepokojące jest zjawisko ubóstwa. Co więcej, zaczyna ono przyjmować nowe formy.
W dwóch trzecich gospodarstw domowych przy obecnych dochodach trudno związać koniec z końcem. Polacy pytani, w jaki sposób gospodarują dochodami, najczęściej mówią, że „żyją oszczędnie i dzięki temu starcza na wszystko”. Jednocześnie zmiany poziomu zamożności w kraju są szybkie i nie dają się łatwo przewidzieć. Do grupy „nowych ubogich” można trafić szybko. Sytuacja aż 40 procent osób, które jeszcze cztery lata temu były wśród najbogatszych Polaków, przez ten czas znacząco się pogorszyła.
Mity obalone: umowy śmieciowe, Polska „B”, ubóstwo wielodzietnych
Pojęcie „nowych ubogich” zyskało popularność przede wszystkim od rozpoczęcia międzynarodowego kryzysu finansowego w 2007 r. Nowe ubóstwo to przede wszystkim niestabilność zatrudnienia i perspektyw życiowych, szczególnie uciążliwa w perspektywie rosnących cen nieruchomości i coraz wyższych kosztów utrzymania. Kim jest dzisiejszy polski ubogi, wiążący koniec z końcem z wielką trudnością? Najczęściej to osoba bezrobotna lub rencista o niskim wykształceniu. Nowy ubogi często jest rozwiedziony i ma przynajmniej jedno dziecko na utrzymaniu.
Ostatnie lata przynoszą jednak w portrecie ubogiego pewne zmiany. Korzyści materialne z wyższego wykształcenia (tzw. stopa zwrotu z wykształcenia), choć nadal duże, znacząco spadły. Upada także mit „Polski B”, według stereotypów umiejscowionej na wschodzie – do województw, w których jakość życia jest najniższa, należy wprawdzie świętokrzyskie, lecz także łódzkie, zachodniopomorskie i lubuskie. Maleje różnica między miastem a wsią – niższy standard materialny nie dotyczy rolników.
Często jako przykład negatywnego zjawiska na rynku pracy przedstawia się zatrudnianie na umowy o dzieło i zlecenia, zwane umowami śmieciowymi. Jak się jednak okazuje, jedynie 2 procent badanych utrzymuje się przede wszystkim z takich umów. W porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej w Polsce występuje najwyższy odsetek osób pracujących na czas określony (co piąty pracujący Polak). I to jest właśnie najczęstsza niestabilna forma zatrudnienia w Polsce, nie „śmieciówka”.
Według „Diagnozy” rynek pracy można podzielić na dwa segmenty. W „lepszym segmencie” są się osoby o stabilnym i/lub wysokopłatnym zatrudnieniu, w „gorszym” – cała reszta. Niestety ten podział się pogłębia – coraz trudniej wyjść z „gorszego segmentu”, szanse stabilizacji zatrudnienia są dziś niższe niż cztery lata temu.
Kolejny mit, który obala nowa „Diagnoza Społeczna”, to stereotyp ubóstwa w rodzinach wielodzietnych. Badanie wskazuje, że najwyższe ryzyko ubóstwa dotyczy jednoosobowych gospodarstw domowych.
Ubogi to przede wszystkim człowiek osamotniony. W tym kontekście szczególnie niepokoi fakt, że w ciągu ostatnich czterech lat zmniejszyła się przeciętna liczba osób, które badani nazywają przyjaciółmi. Przyjaźń bowiem jest jednym z najważniejszych czynników łagodzących stres – także ten związany z kłopotami materialnymi.