Połowa Wielkiego Wtorku, cała Wielka Środa i jeszcze kawałek Wielkiego Czwartku w szpitalu.
Kontakt z chorobą daje pewną wizję człowieka: to homo viator, wiecznie w drodze, istota wciąż formująca się, wychylona w przyszłość, niegotowa, niepewna. Tylko On był gotowy, ale nawet On – jak usłyszymy w Wielki Piątek – wypowie zdanie; „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Jednak w tym niespełnieniu kryje się nadzieja. Możliwość absolutnego spełnienia to cywilizacyjny mit. Zawsze jednak pozostanie tęsknota za czymś nieosiągalnym, niespełnianym, tęsknota połączona z nadzieją, która jakoś napędza nasze życie, mobilizuje do walki z dolegliwościami mniejszymi lub większymi.
W południe usypiają mnie. Po godzinie krótkie słowa do półprzytomnego, przed chwilą ocuconego: „Już po wszystkim”. Wracam na oddział, a raczej przewożą mnie na łóżku, windą, z trzeciego na piąte piętro. Na korytarzu ciągle przebywa rodzina mężczyzny, który umiera; od rana trwa walka, żeby przeżył. Twarze przerażone, bezradne, zbuntowane, pozornie obojętne. W innej sali mężczyzna z bardzo długą brodą, przywieziony wczoraj w nocy, do tej pory nie odzyskał przytomności. Przed salą siedzi jego żona, wzrok skierowany w jeden punkt, jakby wyłączona z rzeczywistości. Telewizory tu i ówdzie włączone, relacje z Brukseli. W sali na końcu korytarza atmosfera raczej rozrywkowa, młodzi mężczyźni grają w karty, głośny śmiech. Woła mnie pani profesor. Są wstępne wyniki, takie tam stany zapalne, będzie dobrze, przegonimy to, najważniejsze, że – mówi do mnie z szerokim uśmiechem – raka nie ma, żadnych guzków ani torbieli. To jest, myślę sobie, jakaś wiadomość przed czwartkowym dniem księdza. Potem msza w kaplicy.
We wtorek wieczorem rozpoznałem go na korytarzu. Podchodzę bliżej, tak – to B. Leży w sali naprzeciwko. Jaki ten świat mały. B. jest jednym z najbardziej utalentowanych reżyserów młodego pokolenia, chociaż taki młody nie jest. Podobnie jak ja, przyjęty do szpitala na czas badań. Planuje swój kolejny film fabularny, nasycony mocną religijnością. Mamy dużo czasu, więc gadamy o tym scenariuszu, na końcu rozmowy o mały włos a ustalilibyśmy obsadę i niemal do tego doszło. Dzisiaj wieczorem obejrzymy razem Polska – Serbia w piłce nożnej, trzeba będzie tylko nie zwracać uwagi na prawy górny róg ekranu z logo stacji. Chory ratowany od rana został właśnie przewieziony na oddział kardiologii, rodzina przeniosła się z nim na inne piętro. Ciągle nieprzytomny. Taka Wielka Środa. Życie jakby w pigułce. Rekolekcje.
PS. Informacja z 20.05. Chory przewieziony na kardiologię kilka minut temu umarł.