Najlepszym podsumowaniem spotkania papieża Franciszka i patriarchy Cyryla na lotnisku w Hawanie wydają mi się słowa wypowiedziane przez zwierzchnika prawosławnych Rosjan: „Teraz będzie łatwiej”. Być może rozumiem sens tych słów nieco inaczej niż patriarcha Moskwy i Wszechrusi, ale po tym spotkaniu na pewno będzie łatwiej. I dlatego uważam to wydarzenie za niezwykle istotne.
Przed spotkaniem oczywiste było, że odmienne są cele, jakie chcą osiągnąć papież i patriarcha. Franciszkowi chodziło o otworzenie ostatniej brakującej furtki na drodze do przyszłej kościelnej jedności między katolikami a prawosławnymi. Realizuje on proroczą wizję swego poprzednika, św. Jana Pawła II, który głosił, że trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa będzie okresem powrotu do pełnej jedności, jaka istniała w tysiącleciu pierwszym, a została rozbita w drugim. W tym celu niezbędne jest nawiązanie bliskich relacji ze zwierzchnikiem największego Kościoła prawosławnego.
Dla patriarchy te kwestie zapewne też są istotne, ale ważniejsze wydawały się cele krótkofalowe – zwłaszcza wzmocnienie swojej pozycji przed zapowiedzianym na czerwiec br. soborem wszechprawosławnym. To się Cyrylowi udało. Choć bowiem od ponad pół wieku kolejni papieże regularnie spotykają się z kolejnymi patriarchami Konstantynopola (sprawującymi honorowy prymat w świecie prawosławnym), media na całym świecie okrzyknęły, że spotkanie w Hawanie jest pierwszym tego rodzaju od tysiąca lat… Umocniony wizerunkowo patriarcha będzie więc mógł kontynuować wewnątrzprawosławny spór między Trzecim Rzymem (Moskwą) a Drugim Rzymem (Konstantynopolem).
Całe szczęście, swoje dalekosiężne cele osiągnął także papież. Choć niektórzy przewidywali, że słowo „jedność” nie pojawi się w tekście wspólnej deklaracji – jest ono tam kilkakrotnie wyraźnie obecne jako cel wspólnej drogi obu siostrzanych Kościołów. Co równie ważne, jeden z punktów deklaracji potwierdza prawo Kościoła greckokatolickiego do istnienia i działania. Czytamy nawet: „Prawosławni i grekokatolicy potrzebują pojednania oraz znalezienia wzajemnie akceptowalnych form współżycia”. Konsekwentnie prawosławni wierni Cyrylowi powinni teraz odłożyć na bok swoje historyczne uprzedzenia wobec unitów.
Można by mnożyć przykłady na tezę, że w spotkaniu dwóch wytrawnych kościelnych dyplomacji – watykańskiej i moskiewskiej – obie wykazały się skutecznością. Ale warto dostrzec więcej: że gdy jest trudno i różnice wydają się nieprzezwyciężalne, najważniejsze jest – co uparcie powtarza Franciszek – spotkanie człowieka z człowiekiem. Później będzie już tylko łatwiej.
Komentarz opublikowany w poznańskim „Przewodniku Katolickim” nr 8/2016.