Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował Annuarium statisticum ecclesiae in Polonia zawierający dane za rok 2014 z uwzględnieniem danych z lat minionych, co pozwala na zaobserwowanie pewnych trendów w polskim życiu religijnym. Z tego kościelnego rocznika statystycznego można wyczytać, ile jest w Polsce parafii, ilu księży, alumnów, wiernych, ile udzielono sakramentów, jak wygląda frekwencja na Mszy św., a także – co chyba jest nowością – na ile Kościół cieszy się wolnością religijną.
Ze wszystkich zebranych danych najbardziej interesujące wydają się trzy wskaźniki: dominicantes, communicantes i participantes. Pierwszy (dominicantes) wskazuje na odsetek katolików uczęszczających na niedzielną Eucharystię w odniesieniu do ogólnej liczby zobowiązanych. W roku 2014 wyniósł on 39,1%. Dla porównania, w roku 1980 wynosił on 51%, a najwyższy zanotowano w roku 1982 – 57%. Od roku 2008 utrzymuje się on na mniej więcej stałym poziomie, wahając się od 40,4 do 39,1%. Odsetek przystępujących do Komunii świętej (communicantes) wynosi obecnie 16,3%, gdy w roku 1980 wynosił jedynie 7,8%. Należy też podkreślić, iż taka liczba przystępujących do Komunii utrzymuje się od roku 1998. Trzeci wskaźnik (participantes) oblicza się jako odsetek członkostw w organizacjach parafialnych w stosunku do ogólnej liczby katolików w parafii. Wynosi on obecnie 8,0 %, gdy w roku 1993 wynosił zaledwie nieco ponad 4%.
Co te procenty mówią o naszym katolicyzmie? Najprościej można by powiedzieć, że jest nas mniej, to znaczy mniej nas uczęszcza na Mszę Święta, z czego można wnioskować, że mniej osób wierzy i identyfikuje się z Kościołem, ale za to nasza obecność w Kościele (participantes) i w kościele (communicantes) jest bardziej świadoma i owocna. Jeśli wziąć pod uwagę, że liczba uczęszczających spadła o 1/5, a liczba przystępujących do Komunii się podwoiła, to rzeczywiście można mówić o zmianie jakościowej w odniesieniu do tego aspektu życia religijnego, jakim są praktyki religijne, a dokładnie korzystanie z sakramentu Eucharystii.
Czy należy się z tego cieszyć? I tak, i nie. Samo zjawisko liczniejszego przystępowania do Komunii Świętej należy oczywiście ocenić bardzo pozytywnie. Przecież takie było jedno z założeń reformy soborowej – aby uczestnictwo wiernych we Mszy świętej było bardziej czynne, świadome i owocne, a przystępowanie do Komunii jest chyba najlepszym sposobem uczestnictwa. Wiemy dobrze, że przeszliśmy drogę od katechizmowego sformułowania „Mszy świętej nabożnie wysłuchać” do „we Mszy świętej uczestniczyć” – jak to jest w przykazaniach kościelnych.
Oczywisty niepokój budzi spadek frekwencji na Mszy świętej na przestrzeni lat. Szczegółowe diagnozowanie przyczyn wymaga osobnego studium. Wskazać wszak można na jedną, jaką była pozareligijna motywacja widoczna choćby w latach ’80 ubiegłego stulecia, gdy „chodzenie do kościoła” była także aktem politycznym i patriotycznym. Zapewne coraz rzadziej też mamy do czynienia z uczestnictwem na mocy tradycji, ze względu na oczekiwania społeczne itd. Niektórzy nazywają to „oczyszczeniem” intencji uczestniczenie we Mszy św. Być może tak jest. Trudno jest się z tym jednak tak po prostu zgodzić, ciesząc się jednocześnie, że zostali „lepsi”. Niepokój o zbawienie innych jest zawsze ważniejszy od zadowolenia ze stanu posiadania. Trudno też się cieszyć z tych 8% świadomie „uczestniczących” w życiu parafialnym poprzez przynależność do mniejszej wspólnoty niż parafia. Oczywiście, nigdy takich osób nie będzie zbyt wielu. Oby tylko reszta nie została skazana na swego rodzaju kościelne osamotnienie, gdyż wiara przeżywana samotnie bardziej narażona jest na kryzys niż ta przeżywana we wspólnocie.
Przewodnik Katolicki 3/2016