Wizyta papieża w synagodze spowszedniała – taki można wyciągnąć wniosek z niewielkiego zainteresowania wydarzeniem z 17 stycznia 2016 r. Choć to dopiero trzeci raz na przestrzeni dwudziestu wieków biskup Rzymu przekroczył próg synagogi mieszczącej się po drugiej stronie Tybru, nie widzimy już w tym fakcie nic nadzwyczajnego.
A przecież jeszcze niedawno było to całkowicie nie do pomyślenia! Odnalezienie zagubionej więzi między wyznawcami obu religii nastąpiło po wielu stuleciach nauczania pogardy i wzajemnej niechęci. Duchowe zbliżenie chrześcijan i Żydów to jedna z najgłębszych przemian w świecie XX wieku. Przed kilkoma tygodniami nawet w ONZ przedstawiano historię dialogu chrześcijańsko-żydowskiego jako dowód, że pojednanie zawsze jest możliwe. „Z nieprzyjaciół i obcych staliśmy się przyjaciółmi i braćmi” – tak w rzymskiej synagodze podsumował ten przełom papież.
Franciszek nawiązywał też do słów św. Jana Pawła II, który w tej samej synagodze „utworzył piękne wyrażenie »starsi bracia«”. Czy jego słowa przekonają całkiem licznych rodaków Karola Wojtyły, którzy uwierzyli w przewrotny argument, iż określanie Żydów jako „starszych braci” może być wątpliwe z katolickiego punktu widzenia?
W Polsce pomimo wielu pięknych inicjatyw dialog wciąż nie zszedł „pod strzechy” naszych parafii. Dostrzegają ten problem biskupi. Słusznie napisali w niedawnym liście pasterskim z okazji 50. rocznicy przełomowej soborowej deklaracji „Nostra aetate”, że „dialog chrześcijańsko-żydowski nie może być nigdy traktowany jako »religijne hobby« nielicznej grupy zapaleńców, lecz powinien coraz bardziej przenikać do głównego nurtu duszpasterstwa, takiego jak katecheza, głoszenie Słowa Bożego, pielgrzymki do Ziemi Świętej”.
Te słowa są wyrazem świadomości, że duchowe spotkanie z Żydami nie jest dla katolika opcją do wyboru czy wariantem z wachlarza wielu możliwych postaw. Dialog (nie tylko z judaizmem) nie może być hobby niektórych, bo jest obowiązkiem każdego. Być otwartym na innych to znaczy być ortodoksyjnym.
„W samej istocie chrześcijaństwa tkwi dialog” – przekonywał tuż po II Soborze Watykańskim abp Karol Wojtyła. „Kto spotyka Jezusa, ten spotyka judaizm” – mówił już jako papież. Warto zastanowić się, dlaczego tak wielu naszych duchownych i świeckich współwyznawców, którzy niewątpliwie spotykają Jezusa – wciąż nie spotkało judaizmu i lekceważy „nierozerwalną więź” obu religii. I nie jest to pytanie o liczbę Żydów we współczesnej Polsce. To pytanie o nas samych.
Komentarz opublikowany w poznańskim „Przewodniku Katolickim” nr 4/2016