Jesień 2024, nr 3

Zamów

4. Nieumiejętnych pouczać: Jak pouczać, aby wzmacniać

Fot. shutterstock.com

Sukces pouczania będzie widoczny, jeśli zabłyśnie nie ten, kto poucza, ale zabłysnę ja, dotąd nieporadna, teraz skutecznie pouczona – pisze Monika Waluś.

Nieumiejętnych pouczać – to rzeczywiście wspierający gest miłosierdzia, łaski; życzliwy, podnoszący. Wspominam moich dobrodziejów i moje dobrodziejki, którzy miękko, mocno, życzliwie i skutecznie uczyli mnie jeść nożem i widelcem, pisać, szydełkować, prać, czytać Pismo Święte, interpretować dogmaty, hodować cytrusy, melisę i sałatę. Większość moich umiejętności to zasługa skutecznie pouczających, nawet jeśli potem uczyłam się dalej sama. Ktoś natchnął, pokazał, że można, ktoś mnie zainspirował, wskazał, choć mógł nie tracić na mnie czasu, wzruszyć ramionami i pójść dalej albo wyśmiać moją nieudolność. Lista zasłużonych, bo pouczających mnie cierpliwie i skutecznie, jest ogromna.

To wielki prezent – ktoś poświęca mi czas, który mógłby spożytkować dla siebie, a obraca go dla mnie. Ktoś nie tylko zauważył czego mi brak, ale jeszcze ma ochotę mnie podnieść, douczyć, poprawić, polepszyć moją sytuację, wzmocnić mnie. W dodatku to pouczenie podaje mi miłosiernie, czyli tak, bym była w stanie je przyjąć, zastosować, uznać za możliwe, za swoje własne i oswoić. W pouczaniu widać więc wysiłek, chyba także pewne doświadczenie i umiejętność, jak pomóc, aby wzmocnić, a nie osłabić.

Sukces pouczania będzie widoczny, jeśli zabłyśnie nie ten, kto poucza, ale zabłysnę ja, dotąd nieporadna, teraz skutecznie pouczona. Ktoś pomaga mi zdobyć umiejętność, której nie miałam, a która będzie moja – to ja będę się nią cieszyć, to ja będę w własnych oczach ważniejsza, mądrzejsza i mocniejsza.

W skutecznych pouczeniach słowa nie są najważniejsze. Św. Franciszek mawiał, że bracia mogą nauczać także słowami. Właśnie – „także”. Jacy byli moi mistrzowie pouczeń? Moja Babcia pouczała rzadko i słuchając jej, człowiek pouczany rozkwitał. Mistrzynią pouczania była także dyrektorka szkoły moich dzieci. Zawsze elegancka i pogodna, pouczała całą sobą, także sposobem słuchania. Gdy szła korytarzem, poprzedzał ją ledwie słyszalny szept uczennic: „Dobrochna idzie”. Większość z nich uśmiechała się, odruchowo prostowała i poprawiała coś w swoim wyglądzie. Mistrzem pouczania jest mój promotor, słuchający zawsze z wielką uwagą i spokojem nieporadnych prezentacji i wywodów studentów na seminarium magisterskim. Wymagał, by na temat prezentowanego planu pracy wypowiadali się najpierw inni studenci. Jedni uczyli się pouczać, inni – słuchać pouczeń. Sam profesor mówił na końcu. Jeśli nawet z pierwszego planu pracy nie zostało już nic, student widział nowe możliwości, cel swych badań i wychodził z poczuciem, że wie, co ma robić.

Wesprzyj Więź

Tu tkwi istota miłosiernego pouczenia: pouczony wychodzi wzmocniony, pokrzepiony – postawiono mu wymagania i wskazano, że jest w stanie wyjść im naprzeciw. Jego nieumiejętność i słabość staje przed drzwiami, które pouczenie otwiera, ukazując nową, ciekawą przestrzeń. Mistrzowie pouczania pociągają, porywają, inspirują, w wyniku ich pouczeń słabi i nieumiejętni zaczynają próbować, uwierzyć, że też mogą, a przynajmniej że chcą spróbować.

Czy perspektywa konfrontacji naszej nieumiejętności i czyjegoś pouczania nas cieszy? To możliwe, tak mówi Jezus. Zapewnia, że przyjdzie Pocieszyciel, który wszystkiego nas nauczy, nieumiejętnych pouczy i pocieszy. A niektórzy są już teraz Jego pośrednikami i pocieszając, miłosiernie pouczają.

Monika Waluś – żona, matka i gospodyni domowa, doktor teologii. Studiowała na KUL, UKSW i w Eischstät. Wykłada dogmatykę na UKSW oraz w wyższych seminariach duchownych. Współautorka książek „Dzieci Soboru zadają pytania” i „Puzzle małżeńskie”, stała felietonistka „Przewodnika Katolickiego”, członkini Laboratorium „Więzi”. Mieszka w Józefowie pod Warszawą.

Podziel się

Wiadomość