Jesień 2024, nr 3

Zamów

Katolik musi rozmawiać

„Katolik nie musi błądzić” – ogłasza na łamach „Rzeczpospolitej” Jakub Pacan („Rz” 18.07.2013 r.). Aby tak się jednak stało, katolik dbający o swoje zbawienie powinien spełnić dwa warunki: słuchać Kongregacji Doktryny Wiary i nie dyskutować. „Nie warto rozmawiać” – tak można by skonkludować przesłanie tekstu Pacana.

Rozmowa i dialog do niczego bowiem dobrego nie prowadzą, czego koronnym dowodem mają być debaty tzw. Kościoła otwartego z tym, co lewicowe i liberalne. W swoim tekście autor ujawnia niewiedzę przynajmniej w trzech kwestiach: dyskutowalności prawd w Kościele, statusu dialogu Kościoła ze światem i otwartości Kościoła.

Nieprawdziwy obraz

Punktem wyjścia swojego tekstu autor uczynił obronę ks. Wojciecha Lemańskiego, w którą „zaangażował się” Kościół otwarty. Padły tytuły: „Więź”, „Tygodnik Powszechny”, „Znak”. To osoby z tego kręgu „znowu zaczęły wytykać episkopatowi, że nie stać go na ryzykowną debatę, dialog z nowoczesnością i intelektualny ferment”. Niestety, swojej tezy Pacan żadnymi wypowiedziami nie popiera. A wystarczyłoby przeczytać komentarze Zbigniewa Nosowskiego na blogu Laboratorium WIĘZI, tekst Zuzanny Radzik w „Tygodniku Powszechnym” albo obszerny wpis Dominiki Kozłowskiej, naczelnej „Znaku”, na jej profilu na FB.

Zacytuję tę ostatnią (pisane, co ważne, przed apogeum konfliktu): „Posłuszeństwo decyzjom przełożonego nie musi oznaczać rezygnacji z dochodzenia do prawdy, sprawiedliwości, pojednania. […] pokora i posłuszeństwo wobec decyzji, z którymi nie jesteśmy pogodzeni, więcej możliwości otwiera, niż zamyka. Pokazuje, że temu, który poddał się decyzji, nie chodzi jedynie o własne ego, ale o prawdę i dążenie do jedności. Ponadto ma również wymiar czysto pragmatyczny: w konflikcie pozwala na chwilę ułożyć sprawy, tak by obydwie strony odzyskały znów swobodę działania”. Czy to jest utyskiwanie na polski episkopat czy raczej pochwała posłuszeństwa?

Wesprzyj Więź

Niestety, śmiem twierdzić, że autor nie zdobył się na trud lektury wypowiedzi publicystów skupionych w tzw. Kościele otwartym, lecz z góry założył ich stanowisko w tej kwestii. Uważam – choć jestem nieobiektywny – że akurat to środowisko starało się w tym konflikcie zachować umiar w ocenach i rzetelność w opisie, czego przykładem jest tekst Zbigniewa Nosowskiego na łamach ostatniego „Tygodnika Powszechnego”. Nikt z tego środowiska nie rzucał kamieniami ani w ks. Lemańskiego, ani w abp. Hosera, zdając sobie sprawę, że konflikt między nimi ma o wiele więcej warstw niż to, czym karmiły nas media.

Równie „prawdziwy” jest obraz katolików „otwartych” jako grających pod dyktando Lisa, Michnika i Baumana. To już nawet nie jest karykatura, lecz wytwór wyobraźni autora. Wystarczy przywołać ostrą reakcję „Tygodnika Powszechnego” na publikacje „Newsweeka” na temat Rwandy i polemikę redaktora naczelnego „Więzi” z Wojciechem Tochmanem na temat rzekomego milczenia Jana Pawła II w sprawie popełnionego w tym kraju ludobójstwa.

Całą rozmowę można znaleźć na stronach „Rzeczpospolitej”.

Podziel się

Wiadomość