Warte odnotowania doświadczenie. Studenci Uniwersytetu Warszawskiego tworzący nową ciekawą inicjatywę – Instytut Aktywności Społecznej – zaprosili mnie wczoraj do udziału w debacie o społecznej roli Kościoła (oto program spotkania). Jako że w „Więzi” wielokrotnie pisaliśmy w ostatnich latach o religijnym kapitale społecznym, bardzo mnie to ucieszyło.
Niestety okazało się, ze prowadzący dyskusję politolog Jarosław Szymanek od początku do końca spotkania wolał rozmawiać o relacjach państwo-Kościół. Temat też ważny i interesujący, ale przecież ludzie przyszli posłuchać o sprawach społecznych, nie o polityce.
W pamięci najbardziej pozostanie mi jednak coś jeszcze innego. Otóż prof. Szymanek szybko przeistoczył się z prowadzącego w zaangażowanego dyskutanta. Wprawił mnie w osłupienie zwłaszcza, gdy wygłosił tezę o schizofreniczności polskiej Konstytucji w kwestii relacji Kościół-państwo. Z zapisem o bezstronności państwa sąsiaduje tam zapis o niezależności i autonomii państwa i wspólnot wyznaniowych. Dokładnie wygląda to tak:
Art. 25.
1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
3. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.
Cóż schizofrenicznego w tych zapisach? – spytają pewnie Państwo przytomnie. Otóż politolog z UW uważa za niedopuszczalne, że treść trzeciego punktu (tę mówiącą o autonomii i niezależności oraz współpracy) zaczerpnięto z dokumentów Kościoła katolickiego. Konkretnie – z konstytucji Gaudium et spes II Soboru Watykańskiego.
Ponieważ wcześniej przedstawiłem polski model konstytucyjny jako bardzo dobry zapis regulujący relacje państwo-Kościół w nowoczesnym, pluralistycznym społeczeństwie – zaoponowałem. Spytałem prof. Szymanka, czy dobrze słyszę, że oto profesor Uniwersytetu Warszawskiego uznaje jakiś zapis konstytucyjny za nieodpowiedni nie dlatego, że jest on merytorycznie zły, lecz z powodu jego niewłaściwego pochodzenia. Odpowiedź była twierdząca. Nieważne, czy to zapis dobry czy zły, ważne że pochodzi z dokumentów jednego z wyznań. Krótko mówiąc – trefne, bo katolickie, a katolickie znaczy partykularne! Odparłem, że w takim razie należałoby zrezygnować również z pojęcia osoby, bo ono ma niewątpliwe korzenie chrześcijańskie. Nie byłoby wszak w kulturze europejskiej pojęcia osoby, gdyby nie spory trynitarne – jak wyrazić trójjedyność Boga.
Ze zdumieniem dowiedziałem się później ze strony internetowej Uniwersytetu, że prof. Szymanek jest przedstawicielem Polski w panelu doradczym do spraw wolności sumienia i wyznania przy OBWE. Możemy czuć się godnie reprezentowani…