No i wyszło szydło z worka. Żaden ze mnie znawca Kościoła. Przewidywałem konklawe długie, a okazało się krótkie. Sprawdzałem życiorysy licznych kandydatów, ale akurat nie tego. Kard. Bergoglio przegrał już na konklawe w 2005 r., ma zbyt wiele lat – myślałem – a tu chodzi przecież o efekt nowości…
Duch Święty jednak płata figle. Efekt nowości – tak wyraźny od środowego wieczora – można przecież uzyskać, nawet gdy nowy papież nie jest młody. Wystarczy tak znaczący wybór imienia. Wystarczy prostota białej sutanny, pozbawionej dodatkowych ozdób przysługujących papieżowi. Wystarczy pokora biskupa, który zanim pobłogosławi lud, skłania głowę, prosząc wszystkich o modlitwę nad nim – tu i teraz. Wystarczy świadomość, że nieprzypadkowe są tak liczne odwołania do diecezji rzymskiej w pierwszych publicznych zdaniach nowego biskupa Rzymu; tu wyraźnie chodzi o eklezjologię zakorzenioną w lokalności.
Te pierwsze gesty i słowa papieża Franciszka dają powody do przekonania, że wybór kardynałów nastąpił nie na zasadzie bezpiecznego kompromisu, po najmniejszej linii oporu, lecz wedle podpowiedzi z wysoka.
Im bliżej obecnie przyglądam się osobowości kard. Bergoglio, tym więcej znajduję powodów do nadziei. Człowiek, który kocha życie – rozumiane integralnie, bo to także były koszykarz, miłośnik tanga, kibic klubu piłkarskiego San Lorenzo z Buenos Aires. Chrześcijanin, który ma – jak głosi tytuł jego najnowszej książki – otwarty umysł i wierzące serce (Mente abierta, corazón creyente). Biskup, który wybiera ubogi styl życia – bo tego chce, a nie że jest do tego zmuszony. Kardynał, który zachęca rodaków, żeby nie przylatywali do Rzymu na ceremonię, podczas której ma otrzymać purpurę, lecz ofiarowali biednym pieniądze przeznaczone na bilety. Następca św. Piotra, który zapowiada na trzeci dzień po wyborze specjalne spotkanie z dziennikarzami.
Po papieżu profesorze otrzymujemy papieża duszpasterza. W Buenos Aires kard. Bergoglio konsekwentnie zachęcał, by Kościół nie zamykał się w zakrystii, lecz wychodził naprzeciw ludzkim potrzebom – zarówno duchowym, jak i materialnym. Taki papież daje szansę i wyraźnego zbliżenia do ludzi, i zdecydowanego uproszczenia Kurii Rzymskiej, i odbudowania chwiejącej się wiarygodności Kościoła. Przypomina o najważniejszej i najskuteczniejszej metodzie reformy – przez świętość, przez katolicyzm ewangeliczny, a nie ideologiczny.
Zauważalne jest pewne podobieństtwo duszpasterskiego stylu między nowym papieżem a Janem XXIII. Kard. Roncalli został biskupem Rzymu – identycznie jak obecnie kard. Bergoglio – w 77. roku życia. Pełnił swój urząd niecałe pięć lat, ale jakże trwały ślad odcisnął w historii zarówno Kościoła, jak i świata. Odpowiadając na prośbę nowowybranego papieża, modlę się, aby jego pontyfikat był równie owocny, nawet gdyby miał trwać równie krótko. Franciszku, odbuduj mój Kościół…