W czasie studiów nikt z nas nie miał w nadmiarze środków płatniczych. Zdarzyło się raz, bodajże wiosną roku 1954, że Andrzej dostał 300 zł jako honorarium za pierwszy opublikowany wiersz, w dodatku do „Słowa Powszechnego” — „W Młodych Oczach”. Chciał sobie za to kupić spodnie. Pamiętam tę wyprawę — z kupna i przymierzania zrobiliśmy „tieatr dla siebja”, w którym Andrzej z radością uczestniczył.
Wśród wierszy Andrzeja zdarzały się wówczas odważne nawiązania do przeżyć miłosnych. Jeden z nich — bardzo śmiały, niemal naturalistyczny Erotyk — wzbudził sprzeciw niektórych kolegów. Zaczynał się od słów:
Byłaś —
twoje usta piersi biodra
złamane w bólu
zostawiły krew
kropelkę szczęścia…
Wiersz ukazał się we „Współczesności” dopiero w roku 1964. W dodatku z zaskakującą dedykacją: „Bohdanowi Królikowskiemu”. Dwa lata później wszedł do tomiku pt. Malowanki. Skąd ta dedykacja dla mnie? Nie wiem.
Cieniem na lata Andrzejowych studiów położyło się posądzenie o agenturalność, ogłoszone przez Wolną Europę. Domyśliliśmy się potem, że tę informację „podrzuciło” UB, mszcząc się na synu za rodziców, a zwłaszcza za ojca, aktywnie działającego podczas wojny w kontrwywiadzie Kedywu AK. Oskarżenie było absurdalne wystarczyło spojrzeć na skrajne ubóstwo Andrzeja. W wierszu Umieranie na raty pisał:
…w pierwszych latach durno-chmurnej młodości
obwołano cię szują
ocalenie dała zgoda na garb…
Nosił ten garb przez wiele lat.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku WIĘŹ jesień 2013 (dostępny także jako e-book).