Gdy piszę te słowa, trwa jeszcze Wielki Post. W tym okresie wnętrze kościoła wygląda inaczej niż zazwyczaj. Zgodnie ze starożytną tradycją, obrazy w ołtarzach i krzyże są zasłonięte. Pusty tron Piotrowy po rezygnacji Benedykta XVI i zasłona tajemnicy nad przyszłością Kościoła nadają temu wielkopostnemu doświadczeniu milczenia Boga dziwną atmosferę przynaglenia.
Kościół i religia wyglądają inaczej niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Wiele obrazów, do których przywykliśmy, jest zakrytych. Patrząc na ciemne płótno, jesteśmy w stanie przywołać to, co kiedyś widzieliśmy, a co teraz jest ukryte. Ale możemy również przemienić tę zasłonę w ekran, na którym wyświetlimy nasze fantazje, marzenia lub lęki. Wielokrotnie słyszeliśmy, że religia jest albo wspomnieniem tego, co było i czego już nie ma, albo projekcją naszych złudzeń i fantazji. I z pewnością istnieją formy religii, do których słusznie odnosi się taka krytyka.
Musimy jednak pamiętać, że Bóg nie jest ograniczony naszymi przyzwyczajeniami. Bóg przychodzi także w inności. A może to właśnie i przede wszystkim w różnicy przychodzi Bóg. Powiedziałbym nawet mocniej: Bóg jest innością rzeczywistości. Religia powinna być rozeznawaniem tej inności, tego, co jest odmienne i nowe.
Jedna z prób wyjaśnienia pojęcia religio widzi jego źródłosłów w re-legere: przeczytać na nowo. Przeczytać na nowo i w nowy sposób, głębiej zanurzając się w rozumienie tekstu. Dużo słyszymy ostatnio o „nowej ewangelizacji”. Czy nie powinna ona być nauką sztuki czytania księgi rzeczywistości – toczącej się historii – w inny sposób, bardziej uważny i pogłębiony?
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku WIĘŹ Lato 2013 (dostępny także jako e-book).