Od 20 lat stawiane jest pytanie: dokąd zmierza Ukraina? Jego nieustanne powracanie może świadczyć o amorficzności i ciągłym samo-niedookreśleniu.
W 1993 roku Leonid Kuczma, wówczas premier, a nie prezydent, zapytał w ukraińskim parlamencie: „Co mam budować? Socjalizm czy kapitalizm? Powiedzcie mi, co mam budować – to będę budował”. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Obecny premier mówi: „Jeżeli nie przyjmujecie nas do Unii Europejskiej, to pójdziemy do związku celnego z Rosją”. Dla rządzących wybór nadal wygląda jak zwykły rzut kostką. Nie ma zrozumienia głębi wyboru cywilizacyjnego i wagi tego kroku. Podobnie jak 1993 roku, tak i dziś poraża mnie ta infantylność ukraińskich elit.
Oczywiście, jesteśmy po nowych wyborach parlamentarnych, co skłania do ponownego stawiania pytania: „dokąd zmierza Ukraina?”. Przedstawiono na nie wiele różnych odpowiedzi, nakreślono różne scenariusze. Najbardziej chyba radykalny i pesymistyczny został zaprezentowany przez politologa i niezależnego posła Ołesia Donija, który w artykule na łamach „Ukrajinśkiej Prawdy” prorokuje 28 lat panowania Wiktora Janukowycza: przewiduje zmianę konstytucji i przedłużenie kadencji, co da czternaście kolejnych lat rządów obecnego prezydenta. To mroczny scenariusz. Jest też radykalnie optymistyczny, który przedstawili historyk Jarosław Hrycak czy pisarka Oksana Zabużko. Według nich władza jest chwiejna, a problemem nie jest to, kiedy ona upadnie, lecz co będzie potem, co zaproponuje opozycja i społeczeństwo.
Zgadzam się z drugą częścią tej diagnozy. Problemem jest to, co zostanie zaproponowane po upadku obecnej władzy. Nie uważam jednak, że obecna władza jest słaba. Oczywiście, jeżeli weźmiemy pod uwagę jej legitymizację i prezentowaną przez nią wizję przyszłości oraz pozytywny program, to jeszcze nie mieliśmy do czynienia z władzą tak słabą i beznadziejną. Ma ona jednak to, czym jej poprzednicy dysponowali w mniejszej mierze, a mianowicie twardą siłę. I jest zdecydowana, by tej siły używać. To zmienia sytuację i osłabia optymizm wyrażany przez Hrycaka czy Zabużko.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku WIĘŹ nr 1/2013 (cały magazyn dostępny także jako e-book).