Zima 2024, nr 4

Zamów

O manifestowaniu

Polska siostra zakonna o wdzięcznym imieniu Zuzanna miała trudności w pewnej szwajcarskiej szkole, gdzie przybyła z polskimi uczniami. Powiedziano jej, że w szkole szwajcarskiej nie wolno manifestować swojej wiary, a chodziło o strój zakonny (habit) i krzyżyk. Informacja ta, zamieszczona na Facebooku, spotkała się z ostrą krytyką ze strony osób wierzących. Do dyskusji włączył się też pewien prawnik, który wyraził swoje zrozumienie dla decyzji dyrekcji szkoły szwajcarskiej, która pierwotnie zakazała siostrze obecności w budynku szkolnym w stroju zakonnym. Oto komentarz wspomnianego prawnika: „A co w tym dziwnego świeckie państwo, świecka szkoła, świeckie warsztaty. Dyrektor szkoły katolickiej na prawdę nie musi chodzić w habicie z krzyżem i manifestować swojego przywiązania do religii, czy tak trudno to zrozumieć…”. Pod komentarzem wywiązała się dyskusja, której przedmiotem była przede wszystkim kwestia odmiennego rozumienia „manifestowania swojego przywiązania do religii”.

Jak stwierdził mój dyskutant, człowiek może manifestować swoja religię „tylko w miejscu do tego przeznaczonym…”. Zaproponowane przez niego rozwiązanie niesie w sobie wyraźną dyskryminację. U podstaw takiej propozycji jest założenie, że religijność człowieka jest cechą, którą można wyrażać (zostawmy na razie słowo „manifestować”) jedynie w określonych miejscach. Nie bardzo wiadomo, dlaczego akurat wolność wyrażania tego elementu ludzkiej tożsamości miałaby być ograniczona. Przecież nie ograniczamy możliwości wyrażania innych aspektów tożsamości osoby: płci, narodowości, wykształcenia, przekonań światopoglądowych czy przynależności do organizacji. Wiele z tych i innych elementów wyrażać się będzie także na zewnętrz, na przykład przez ubiór czy mundur. Logiczne jest to, że dzieci w szkole – gdy zapraszają policjanta – chcą go widzieć w mundurze, nie?

Istotne jest także zdefiniowanie tego, czym jest manifestowanie. Czy mężczyzna ubierający się stosownie do tradycyjnego sposobu „manifestuje” swoją płeć czy też może raczej wyraża ją w zwyczajny dla niego sposób? Dlaczego więc osoba będąca w habicie czy nosząca krzyżyk ma być traktowana jako ta, która „manifestuje”, a nie jako ta, która „wyraża” jedynie swoją tożsamość? Manifestowanie sugeruje jakieś działanie intencjonalne, umyślność. Czy tak jest na pewno w przypadku habitu czy czegoś innego? Może należało zmusić papieża, by zdjął sutannę przed wejściem do parlamentu, by nie „manifestował”? Akurat biała sutanna papieża jest zwyczajnym, zewnętrznym wyrazem sprawowanego przez niego urzędu.

Wesprzyj Więź

W toku toczącej się dyskusji wspomniany prawnik napisał: „Oczywiście, że jest to umyślny sygnał do świata zewnętrznego, że jestem katolikiem bo noszę krzyżyk, t-shirt z krzyżem, habit itp., intencja nie budzi tu wątpliwości…”. Ano budzi i to zasadnicze wątpliwości. Interpretacja zaproponowana przez mojego rozmówcę wyrasta wprost z mentalności człowieka żyjącego w społeczeństwie pluralistycznym. Trzeba jednak pamiętać, iż habit, sutanna czy kobiecy ubiór muzułmański typu hidżab nie biorą się ze społeczeństwa pluralistycznego i multikulturowego, a wręcz przeciwnie – zrodziły się w społecznościach i wspólnotach monokulturowych. Kiedy widzimy kobietę muzułmańską w Paryżu czy Montrealu, możemy zakładać, że ubiera się tak, gdyż chce się wyróżnić – zamanifestować siebie – w społeczeństwie multikulturowym. Trzeba jednak pamiętać, że tak samo chodzą ubrane kobiety w krajach muzułmańskich, gdzie nie potrzebują hidżabu, by się od kogokolwiek odróżniać. Jak wiadomo, zakonnica nie ubiera habitu „na wynos”, ale jest jej normalnym ubiorem także w domu, także wtedy, gdy mieszka za ścisłą klauzurą i nikomu niczego swoim ubiorem nie manifestuje. Także zwyczaj noszenia krzyżyka na szyi zrodził się w społeczeństwie chrześcijańskim, a nie w diasporze, by tam manifestować swoją inność czy przynależność do Kościoła.

Znaki religijne – czego nie rozumie świat pluralistyczny i zlaicyzowany – należą do tego samego zbioru znaków, co inne – ich pierwszorzędnym zadaniem jest wyrażać tożsamość tego, kto je nosi. Podobnie jest z tatuażem, ozdobami, a także sposobem ubierania się czy noszenia fryzury. Wszystkie one mają pierwotnie znaczenie ekspresyjne, tzn. pozwalające wyrazić się osobie, która je nosi. Dopiero wtórnie odbierane są te znaki jako impresywne – mające odnieść jakiś skutek, coś zamanifestować. To jednak, że tak je widzi świat, to nie wina chrześcijan, ale świata.

Siostra Zuzanna nie miała zamiaru niczego manifestować. Jej habit jest naturalnym i zwyczajnym wyrazem konsekracji i zakonnej tożsamości. To dopiero w oczach pana dyrektora szwajcarskiej szkoły jej habit został uznany za religijną manifestację. Każdy widzi to, co chce zobaczyć. Aż przypomina się historia o Zuzannie i starcach…

Podziel się

Wiadomość