Jesień 2024, nr 3

Zamów

Życie seksualne dzikich publicystów

Przykre to, ale właśnie na poziom plucia, kopania i podwórkowych przepychanek słownych („jesteś głupi”, „nieprawda, to ty jesteś głupi”) schodzi polska prasa katolicka.

Wesprzyj Więź

W ostatnich dniach publicyści pism katolickich tudzież „poświęconych” zaprzątnięci byli życiem seksualnym innych publicystów z tego samego segmentu rynku prasy. Redaktor Tomasz Terlikowski przeanalizował kwestię „Jak po katolicku zrobić dobrze Sierakowskiemu?”. Za wzorcowy w tej materii uznał wywiad Michała Olszewskiego („Tygodnik Powszechny” 22/2012), który podsumował jako: „zrobiony na kolanach, tak żeby Sławkowi było dobrze”. W odpowiedzi Michał Olszewski stwierdził, że Tomasz Terlikowski „uprawia erotyzm żalu”, a „w ostatniej książce «zrobił dobrze» i «na kolanach» ks. Isakowiczowi”(tekst „Terlikowskiego erotyzm żalu”).

Sprawy te doprawdy warte były przeanalizowania, a realizacja tej analizy niepodobna do niczego, co wcześniej czytałam na łamach „Tygodnika Powszechnego” (Tomasz Terlikowski utrzymał się jedynie w swojej zwyżkowej formie). Dramatyczny poziom debaty publicznej nie jest żadną nowością. Pisaliśmy o tym np. w WIĘZI 11-12/2011 „Środki społecznego zamętu”, gdzie pytaliśmy: „Dlaczego media służą już nie wspólnemu dobru, niezależnemu porządkowaniu świata i budowaniu wspólnoty, lecz własnym interesom, wzajemnemu zwalczaniu się, różnym ideologiom”. Przyglądaliśmy się wówczas ogólnie pojętym mediom. Może warto byłoby obecnie skupić się na samych pismach katolickich, których niepokojąco rozrastające się zantagonizowanie przywodzi skojarzenia z poniższym nagraniem z Przeglądu Piosenki Aktorskiej:

 

Wszystkich urażonych tytułem wpisu odsyłam do książki Bronisława Malinowskiego i pojęcia „dzikich” jako „obcych”, „przeciwieństwa nas”. Stan polskiej prasy – i szerzej: polskich mediów, jak widać także katolickich – zdaje się oparty właśnie na poszukiwaniu tak pojętej dzikości. Niedawno w „Tygodniku Powszechnym” ks. Adam Boniecki przywoływał typowy tekst spowiadających się dzieci „szczypię, pluję, kopię, drapię”. Przykre to, ale właśnie na poziom plucia, kopania i podwórkowych przepychanek słownych („jesteś głupi”, „nieprawda, to ty jesteś głupi”) schodzi polska prasa katolicka. Może w tym kontekście także warto postawić pytanie o rachunek sumienia?

Podziel się

Wiadomość