Decyzja zgromadzenia księży marianów o zakazaniu publicznych wypowiedzi ks. Adamowi Bonieckiemu jest w najwyższym stopniu zdumiewająca. Wstydzę się, że jest to możliwe w moim/naszym Kościele. Myślę, że ci, którzy podejmują takie decyzje, będą musieli ciężko za nie odpokutować. Płacić za nie bowiem będziemy wszyscy jako wspólnota katolicka w Polsce. I obawiam się, że będzie to cena wysoka!
Kluczowym problemem dla polskiego katolicyzmu w obecnych czasach jest nie pozwolić na przeciwstawienie wiary i wolności, przezwyciężyć wizerunek Kościoła jako wroga wolności, ukazać Ewangelię i chrześcijaństwo jako najpiękniejszą propozycję dla ludzkiej wolności. W tej sytuacji zamykanie ust cenionemu zakonnikowi-publicyście to gorzej niż gol samobójczy! Zwłaszcza że zarzuty do jego wypowiedzi (jak się można domyślać, bo przecież nikt oficjalnie o sprawie nie poinformuje…) nie dotyczyły spraw doktrynalnych. Z komentarzami Bonieckiego w sprawach społeczno-politycznych nie trzeba się zgadzać, ale po jakie licho i w imię czego administracyjnie go uciszać?
Do rangi symbolu urasta fakt, że w bieżącym numerze „Tygodnika Powszechnego” komentarz pióra ks. Adama (na zupełnie inny temat, ale to nieistotne) nosił tytuł „Tak dalej być nie może”. Rzeczywiście – tak dalej być nie może! Nasz Kościół jest katolicki, czyli powszechny, a nie zaściankowy. Również granice wolności są w nim o wiele szersze niż wydaje się to władzom polskiej prowincji marianów.
W roku 2000 w ramach rachunku sumienia Kościoła bł. Jan Paweł II przepraszał m.in. za posługiwanie się przez ludzi Kościoła metodami nieewangelicznymi w imię wiary i moralności. Modlił się wówczas: „Panie, Boże wszystkich ludzi, w niektórych epokach dziejów chrześcijanie przyzwalali czasem na praktykę nietolerancji, nie kierowali się największym przykazaniem miłości, oszpecając przez to oblicze Kościoła, Twojej Oblubienicy. Okaż miłosierdzie swoim grzesznym synom i wejrzyj na nasze postanowienie, aby szukać prawdy i krzewić ją łagodnie i z miłością, w przekonaniu, że prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko mocą samej prawdy”.
Smutne, że oto piszemy w Polsce ciąg dalszy tej historii. Oszpecamy oblicze Oblubienicy Chrystusa. A potem pewnie będziemy oskarżać o złą wolę tych, co powiedzą, że Kościół nie jest tak piękny jak sam o sobie twierdzi…
W ubiegłym tygodniu gościł w Warszawie kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury. Mądrze, ciekawie i głęboko mówił o konieczności odnajdywania zerwanych dróg porozumienia między Kościołem a współczesną kulturą i sztuką, o podejmowanych przez siebie wysiłkach dialogu z niewierzącymi, humanistami i poszukującymi. W Watykanie burzą mury nieufności, a w Polsce właśnie je wznosimy…