Benedykt XVI mówił, że „największe prześladowanie Kościoła nie pochodzi od zewnętrznych nieprzyjaciół, ale rodzi się z grzechu w Kościele”. Czy w polskim Kościele pozostaniemy w dobrym samopoczuciu, że to nie nasz problem albo że u nas jest on z wielu powodów niewielki?
19 marca 2010 r. papież Benedykt XVI skierował do katolików w Irlandii bezprecedensowy list pasterski, dotyczący nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodzieży, jakich dopuścili się członkowie irlandzkiego Kościoła oraz sposobu, w jaki potraktowały tę sprawę władze kościelne. List ten, pomimo że ma konkretnego adresata, został odebrany jako wypowiedź do Kościoła powszechnego na temat nadużyć seksualnych wobec małoletnich w Kościele.
11 maja 2010 r. w drodze do Portugalii – odpowiadając na pytania dziennikarzy na pokładzie samolotu – papież powiedział, że „największe prześladowanie Kościoła nie pochodzi od zewnętrznych nieprzyjaciół, ale rodzi się z grzechu w Kościele”. Nie są to jedyne jego wypowiedzi w kontekście nadużyć seksualnych. Świadczą one o głębokiej trosce Benedykta XVI pragnącego poprowadzić Kościół drogą oczyszczenia z nadużyć seksualnych duchownych wobec małoletnich.
Jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, w 2001 r., Joseph Ratzinger doprowadził do wypracowania kanonicznych norm postępowania wobec osób duchownych podejrzanych o kontakt seksualny z nieletnimi poniżej 18 roku życia. W maju 2010 r. ta sama kongregacja uzupełniła te normy, m.in. wydłużając okres przedawnienia skargi dotyczącej tego przestępstwa z 10 do 20 lat. W maju 2011 r. Stolica Apostolska skierowała list okólny do wszystkich konferencji episkopatów, zobowiązujący je do opracowania do końca maja 2012 r. wytycznych odpowiadających sytuacji poszczególnych krajów i uwzględniających obowiązujące normy.
O ile w domu ofiary próbują usprawiedliwić zachowanie rodziców lub też w późniejszym wieku ich odrzucają, o tyle w przypadku wykorzystania seksualnego przez kapłanów, ofiary tracą zaufanie nie do tego konkretnego księdza, ale do całego Kościoła, a co gorsze – do Boga
Fala oskarżeń o nadużycia seksualne wobec duchownych katolickich ruszyła w latach 80. w Stanach Zjednoczonych. Kolejno przetoczyła się przez Kanadę, Australię i niektóre kraje europejskie: Irlandię, Wielką Brytanię, a ostatnio przez Niemcy, Austrię, Belgię i Holandię. Wywoływała, i nadal wywołuje, skrajne emocje i postawy zarówno wśród biskupów, księży, wiernych, jak i ludzi stojących z dala od Kościoła. Jedni oskarżają Kościół o zmowę milczenia; podważają celibat, w nim upatrując przyczyny nadużyć seksualnych wobec niepełnoletnich; oskarżają prawie wszystkich duchownych o sprawstwo (krzywdząc tych, którzy ofiarnie i przykładnie pracują dla innych). Inni zaprzeczają i bronią albo siebie, albo innych nawet wtedy, gdy wina jest wielce prawdopodobna lub oczywista; tłumaczą wszystko atakami na Kościół i oburzają się z tego powodu.
Wiadomo, że za działaniami mediów stoją różne intencje, ale – jak mówi Benedykt XVI – „o ile jest to prawda, musimy być wdzięczni za każde wyjaśnienie […], w końcu media nie mogłyby w ten sposób informować, gdyby w samym Kościele nie było zła. Tylko dlatego, że w Kościele było zło, mogło ono przez innych zostać przeciw Kościołowi wykorzystane”[1]. To, że do tej pory w Polsce ten temat jeszcze nie był przez media podjęty w szerszym zakresie, wydaje się wynikać z tego, że dotychczas media skupiły się na innych sprawach dotyczących Kościoła – lustracji czy Komisji Majątkowej.
Tematyka nadużyć seksualnych duchownych wobec niepełnoletnich nie wywołała jeszcze w Polsce burzy medialnej. Czy mimo to będziemy chcieli skorzystać z doświadczeń innych Kościołów? Czy też raczej pozostaniemy w dobrym samopoczuciu, że to nie nasz problem albo że u nas jest on z wielu powodów niewielki?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mogę jedynie marzyć, że wykonamy odpowiednie kroki, aby w miarę możności poznać dogłębnie skalę problemu nadużyć seksualnych duchownych wobec nieletnich – w przeszłości i obecnie. Marzy mi się również, że podjęte zostaną adekwatne działania tak wobec ofiar, jak i sprawców oraz tych, których w sensie społecznym ten problem dotknął. Chciałabym, aby równolegle został podniesiony temat prewencji oraz dobrej polityki informacyjnej.
Kościół naszym domem
Zdrowy dom jest miejscem bezpiecznym, w którym człowiek wzrasta i dojrzewa, gdzie może się ukryć, gdy doświadczył bólu lub krzywdy, tam może nabrać siły, aby dalej żyć. Dom może być również miejscem, gdzie dzieje się zło i najbardziej bezbronnym, czyli dzieciom, zadawany jest ból. Jak wskazują badania, miejscem, w którym najczęściej dochodzi do wykorzystania seksualnego nieletnich, jest właśnie dom, a „zdrada, której dopuszcza się dorosły, jest tym silniej odczuwana, im większym zaufaniem obdarzało go dziecko”[2], ponieważ „bliski związek ze sprawcą wymaga od dziecka nie tylko wyjaśnienia zdarzenia i ochronienia własnej osoby, lecz także stwarza konieczność usprawiedliwienia i ochrony sprawcy”[3].
Dziecko stosuje nierzadko mechanizmy zaprzeczenia, wyparcia, przywiązuje się do swojego sprawcy, a nawet obdarza go miłością. Sprawca natomiast robi wszystko, aby informacja o czynie lub czynach nie wyszła poza system rodzinny. Niejednokrotnie terapeuci słyszą od pacjentów, że „nie mówi się źle o swoim domu”, że „nie wolno wynosić poza dom tego, co w nim się dzieje”. Należy milczeć. Zdarza się, że ojciec, który wykorzystuje seksualnie swoją córkę, tłumaczy jej, że jest to jej wina, ponieważ prowokuje go seksualnie. Czasem nawet gdy córka odważy się i powie matce o tym, co się dzieje, słyszy to samo: „to twoja wina”, „bądź cicho”, „on odejdzie od nas i co my wtedy zrobimy”. Ofierze trudno później skonfrontować się z prawdą, że nie zawiniła. Niekiedy dziecko, które było ofiarą wykorzystania, jako dorosły człowiek staje się sprawcą.
Podobne mechanizmy można odnaleźć również w Kościele. Jedynie role są inne: kapłan jako sprawca, a przełożony kościelny jako ten, który tuszował sprawę, milczał, był bezradny albo przerzucał winę na ofiarę. Podobne jest także i to, że wśród kapłanów wykorzystujących seksualnie nieletnich jest – jak mówią badania – statystycznie dużo ofiar wykorzystania w przeszłości, także przez księży. W domach zazwyczaj ofiarami są dziewczynki, natomiast ofiarami księży częściej padają nieletni chłopcy[4]. Jedno jest wspólne: i w domach, i w Kościele ofiary są tak samo bezradne, osamotnione w swoim cierpieniu, pozostawione z traumatycznymi doświadczeniami. Różnica polega na tym, że o ile w domu ofiary próbują usprawiedliwić zachowanie rodziców lub też w późniejszym wieku ich odrzucają, o tyle w przypadku wykorzystania seksualnego przez kapłanów, ofiary tracą zaufanie nie do tego konkretnego księdza, ale do całego Kościoła, a co gorsze – do Boga. Odrzucają Boga, którego obraz stał się dla nich karykaturalny. Ks. Charles Scicluna[5] mówi: „Jeśli nadużycia dokonuje kapłan, ślad w ofierze pozostaje dużo większy, bo zniszczone jest zaufanie duchowe, bo została zabita wiara”[6].
Swoim marzeniem o Kościele jako domu wpisuję się w program duszpasterski na kolejny rok pracy w polskim Kościele. Jeśli więc faktycznie chcemy, aby Kościół był prawdziwym domem, to i normy postępowania w nim muszą być klarowne, także te dotyczące karania duchownych za wykorzystanie seksualne oraz te odnoszące się do prewencji i ochrony nieletnich. Jeśli tego zabraknie – będzie to dom patologiczny.
Te normy – zgodnie ze wspomnianym listem okólnym Kongregacji Nauki Wiary – winny być tak sformułowane, aby objęły opieką ofiary nadużyć oraz formowały wspólnotę kościelną w celu ochrony niepełnoletnich. Kongregacja wskazuje nawet na to, że w niektórych krajach kościelne programy prewencyjne chroniące nieletnich stały się wzorem dla innych środowisk. Dalej w liście okólnym jest mowa o tym, że ofiary powinny być wysłuchane przez biskupa lub jego delegata. Wskazano w nim również na konieczność właściwego przygotowania do kapłaństwa – począwszy od dobrej i kompetentnej selekcji, przez formację seminaryjną, na formacji stałej kończąc. Przygotowane przez episkopaty wytyczne powinny uwzględniać zasady prawa kanonicznego w tej kwestii i jednocześnie mieć na względzie ustawodawstwo cywilne danego kraju.
Wiele episkopatów w ostatnich latach sformułowało takie normy i podało je do wiadomości publicznej, także na własnych stronach internetowych. Część z nich realizuje zalecenia listu okólnego.
Warto, żeby w Kościele w Polsce w ciągu najbliższego roku zostały opracowane niezbędne wytyczne, które zostaną podane do wiadomości publicznej i będą stosowane w praktyce.
Konfrontacja z problemem
Wciąż pozostaję pod wrażeniem rozważań kard. Ratzingera podczas drogi krzyżowej w pamiętnym 2005 roku. Przy IX. stacji usłyszeliśmy słowa: „Ile brudu jest w Kościele i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego!”. W kolejnych latach kard. Ratzinger, już jako papież, niejednokrotnie uznawał zaniedbania Kościoła wobec ofiar i jasno nazywał grzech pedofilii. Na stronie watykańskiej mamy dział: „Wykorzystanie nieletnich. Odpowiedź Kościoła”[7], w którym znajdują się wszystkie wypowiedzi papieskie oraz dokumenty Stolicy Apostolskiej dotyczące tego problemu.
Konfrontując się z winą Kościoła, Benedykt XVI może równocześnie wskazywać na słabość społeczeństwa, które nie chroni nieletnich. Mówi on o rozwoju turystyki seksualnej, w tym i pedofilskiej, o ogromnych nakładach na pornografię. O tym trzeba mówić nie po to, aby skryć się za cudzą winą, ale dlatego, żeby chronić wszystkie dzieci zagrożone nadużyciami seksualnymi. Warto więc tu także wspomnieć różne działania po roku 1968, kiedy to próbowano rozróżnić tzw. dobrą pedofilię, która rzekomo miałaby służyć dziecku (jeszcze do tej pory pojawiają się takie strony internetowe), od złej pedofilii związanej z przemocą wobec dziecka. W Belgii w 2006 r. zalegalizowano partię pedofilską, a był to już czas ostrych ataków na Kościół za nadużycia seksualne wobec nieletnich. Zdarza się również (np. w Niemczech), że czasem ci sami urzędnicy publiczni, którzy zasiadają w gremiach badających sprawę nadużyć seksualnych w Kościele, są członkami organizacji, które kilka lat wcześniej głosiły tolerancję wobec pedofilii albo też walczyły o zgodę na wszelkie akty seksualne za zgodą obydwu stron, z nieletnimi włącznie[8].
Konfrontacja z problemem rozpoczyna się od oceny zjawiska, uznania grzechu zaniedbania wewnątrz Kościoła, a potem uczciwego pokazania szerokiego kontekstu zagadnienia wykorzystywania nieletnich.
W Polsce nie dysponujemy opisem psychospołecznym księdza, który w naszych warunkach wykorzystywał seksualnie nieletnich. Brak odpowiednich badań uniemożliwia oczyszczenie przeszłości
Każde środowisko, które zajmuje się nieletnimi, jest miejscem przyciągającym potencjalnych sprawców. Są to szkoły, grupy sportowe, ośrodki wychowawcze, bursy, kolonie, ale również grupy ministranckie, oazy dziecięce i młodzieżowe i inne grupy dla dzieci i młodzieży funkcjonujące przy kościołach. Oczywiście, w żadnym razie nie można sugerować, że każda osoba pracująca z dziećmi czy młodzieżą jest potencjalnym sprawcą. Wśród wychowawców w środowiskach społecznych i kościelnych zdecydowana większość to ludzie oddani dzieciom i młodzieży. Jednakże pomiędzy nimi znajdują się także sprawcy wykorzystania seksualnego wobec niepełnoletnich.
Odkrywanie nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych w odległej przeszłości jest trudne, dopóki nie pojawiają się oskarżenia dotyczącego konkretnego księdza. Warto jednak skonfrontować się z przeszłością, sprawdzić, czy w przeszłości nie było zgłoszeń o nadużycia seksualne popełnione przez księży i jak sprawy zostały potraktowane. Niewątpliwie wzorem takiego działania jest postępowanie archidiecezji monachijskiej[9] czy też niemieckiej prowincji jezuitów, którzy udostępnili zewnętrznym ekspertom akta dotyczące m.in. kolegium w Bad Godesberg w celu zbadania, jak wyglądał tam problem nadużyć seksualnych od 1950 do 2010 r.[10]. Po tej analizie powstały opublikowane raporty, udostępnione opinii publicznej.
Innym przykładem z ostatniego czasu jest praca Konferencji Episkopatu USA, która po opublikowaniu w 2002 r. Karty Ochrony Dzieci i Młodzieży[11] zamówiła w niezależnym John Jay College of Criminal Justice of the City University of New York analizę dotychczasowych przypadków nadużyć seksualnych w USA. Celem badania było wyjaśnienie przyczyn kryzysu. W ten sposób powstał raport, liczący prawie 150 stron, ogłoszony w maju tego roku. Zawiera on pogłębione studia dotyczące zagadnienia nadużyć seksualnych z dziedziny psychologii i psychiatrii oraz wskazuje przyczyny społeczno-kulturowe tego zjawiska. Raport podejmuje również temat formacji kapłańskiej.
W Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 80. poprzedniego stulecia podjęto szeroką analizę zjawiska – początkowo niezależnie od hierarchii kościelnej – by odpowiedzieć na szereg pytań: Jak to możliwe, żeby kapłan mógł wykorzystywać nieletnich? Dlaczego trwało to tak długo? Dlaczego problemu nie rozpoznano wcześniej?[12]. Następnie na podstawie dalszych badań podjęto próbę opisania osobowości księdza, który wykorzystuje nieletnich[13]. Zajęto się również opisem skutków psychicznych, jakie pozostawia w ofierze doświadczenie wykorzystania przez kapłanów[14]; sposobem leczenia sprawców czy wreszcie formacją przyszłych księży. Przeprowadzone studia i analizy pomagają w zapobieganiu nadużyciom seksualnym duchownych wobec małoletnich.
Najnowszym przykładem podjęcia próby konfrontacji z problemem wykorzystania seksualnego niepełnoletnich jest decyzja episkopatu niemieckiego o zleceniu dwóm poważnym instytutom badawczym analizy wydarzeń z punktu widzenia ofiar, analizy działania i osobowości sprawców oraz badania zachowania Kościoła wobec ofiar i sprawców. Decyzję tę podano do wiadomości 13 lipca br. Te szeroko zakrojone badania, które obejmą wszystkie diecezje i zakony w Niemczech – zarówno w wymiarze ilościowym, jak i jakościowym – mają służyć wyciągnięciu wniosków na przyszłość[15].
W Polsce, jak do tej pory, brak podobnych analiz odpowiadających naszym możliwościom i świadczących o aktywnej postawie wobec problemu. Ten brak powoduje, że nie dysponujemy opisem psychospołecznym księdza, który w naszych warunkach wykorzystywał czy też nadal wykorzystuje seksualnie nieletnich. Brak odpowiednich badań uniemożliwia oczyszczenie przeszłości oraz odsłania naszą słabość w mierzeniu się z problemem nadużyć seksualnych wobec nieletnich w Kościele w Polsce, czego dowodem jest chociażby nikły zakres działań prewencyjnych.
Widać to szczególnie w kilku dziedzinach. Nie ma przejrzystych norm przyjmowania do pracy w Kościele ludzi świeckich czy zakonnic. Mało uwagi poświęca się w tym kontekście procesowi przyjmowania do seminariów czy adekwatnej formacji kapłanów. Brakuje ośrodków, do których można by skierować księdza podejrzanego o nadużycia seksualne w celu przeprowadzenia dobrej diagnozy czy poddania takiego księdza terapii przez specjalistę rozumiejącego specyfikę życia w celibacie. Nie ma jasno określonej polityki informacyjnej zarówno względem parafii czy wspólnot, gdzie zaistniały fakty lub poważne podejrzenia wobec jakiegoś kapłana, jak i wobec szerszej opinii publicznej. Brak też współpracy pomiędzy Kościołem a państwem. Wiele do życzenia pozostawia współpraca Kościoła ze specjalistami zajmującymi się ochroną dzieci – psychologami, psychiatrami i seksuologami. Innymi słowy, nie jesteśmy w Kościele w Polsce dobrze przygotowani do skonfrontowania się z tym problemem.
Krokiem do poprawy sytuacji byłoby chociażby powołanie zespołu na płaszczyźnie ogólnopolskiej, który spróbowałby określić poszczególne zagadnienia, jakimi należałoby się zająć. Obok przyjrzenia się przeszłości, ważne jest także jak najszybsze określenie zasad postępowania wobec spraw przeszłych, ale mogących się pojawiać na bieżąco, czyli wypracowanie wytycznych według wskazówek Kongregacji Nauki Wiary. Prewencja musi uwzględnić proces przyjmowania kandydatów do seminariów i adekwatną formację przyszłych księży, współpracę ze specjalistami w dziedzinie psychologii, psychiatrii i seksuologii respektującymi zasady nauczania Kościoła. Nie obejdzie się też bez wypracowana odpowiedniej polityki informacyjnej i szerszej współpracy z fachowcami. Nie wystarczy, że kurie diecezjalne czy zakonne będą miały wyznaczonych urzędników do zajmowania się tymi sprawami. Dobrze byłoby, gdyby zostali powołani wiarygodni pełnomocnicy w diecezjach czy też metropoliach, którzy będą mogli przyjmować konkretne zgłoszenia oskarżeń o wykorzystanie seksualne przez duchownych.
Troska o ofiary i o nieletnich
W Polsce istnieją organizacje pozarządowe zajmujące się szeroko pojętą ochroną dzieci przed przemocą i przed wykorzystaniem seksualnym. Chcę tu wspomnieć o takich inicjatywach jak Krajowe Partnerstwo na rzecz Ochrony Dzieci przed Przemocą[16], Fundacja Kidprotect[17] i inne. Istnieje sporo cennych inicjatyw, jak np. „Stop pedofilom” czy „Bezpieczny internet”. W czerwcu tego roku organizacje zgromadzone wokół Krajowego Partnerstwa zaapelowały do ministra sprawiedliwości o jak najszybsze, kompleksowe dostosowanie polskiego prawa do regulacji Konwencji Rady Europy o ochronie dzieci przed seksualnym wykorzystywaniem i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych. Nie ma sensu ich dublować. Więcej korzyści przyniesie włączenie się w to, co już funkcjonuje, bądź też uzupełnienie istniejących projektów o to, co niosą ze sobą wyzwania wynikające z nadużycia seksualnego w Kościele.
Kościół w Polsce w ostatnich latach podejmuje sporo inicjatyw dotyczących ochrony życia od momentu poczęcia – otwiera „okna życia”, prowadzi domy samotnych matek itp. Ochrona dzieci i ofiar wpisuje się w tę działalność Kościoła. Czasami może być ona trudniejsza, ponieważ dotyczy ochrony nieletnich przed tymi, którzy wewnątrz Kościoła zamiast chronić życie, nadużyli go. Wymaga więc większej odwagi od nas samych, ponieważ wiąże się z uznaniem grzeszności ludzi Kościoła, wymaga zmiany mentalności, szczególnie u przełożonych kościelnych. Zmiana taka – według ks. Scicluny – jest możliwa u tych, „którzy mają odwagę spotkać się z ofiarami wykorzystania, przyjąć je, wysłuchać ich opowieści. Jeśli się tego nie zrobi, można przeczytać wszystko, być najbardziej przygotowanym, ale nie będzie się w stanie zrozumieć dogłębnie dramatu związanego z tymi strasznymi grzechami. Jest pewna reakcja, gniew u ofiar kapłańskich nadużyć, którego się nie spotyka w innych przypadkach, ponieważ dotyka on głębokości duszy”.
Jest pewna reakcja, gniew u ofiar kapłańskich nadużyć, którego się nie spotyka w innych przypadkach, ponieważ dotyka on głębokości duszy
Przedstawiciel Kongregacji Nauki Wiary mówi też dalej: „Jest to doświadczenie traumatyczne, które zmienia życie, tak jak się to stało w moim przypadku”[18]. Myślę, że dopóki przełożeni kościelni, czyli biskupi, wikariusze generalni, kanclerze w kuriach oraz przełożeni zakonni nie usłyszą tego, czego doświadczyły ofiary i nie podejmą odpowiednich kroków, aby uchronić następne możliwe ofiary, dopóty będą dalej zabiegać bardziej o wizerunek zewnętrzny Kościoła niż o człowieka, który jest w tym Kościele głęboko zraniony.
Marzę o tym, aby człowiek zraniony stał się „drogą Kościoła”, aby przedstawiciele hierarchii, do których wpływają informacje o domniemanym wykorzystaniu seksualnym dokonanym przez ich podwładnych, mieli czas i otwarte serce, aby wysłuchać ludzi wnoszących oskarżenia. Wtedy możliwe będą do spełnienia postulaty dotyczące ochrony nieletnich i ofiar wykorzystania seksualnego przez duchownych.
Inne kraje radzą sobie z problemem pedofilii na różne sposoby. Istnieją ponaddiecezjalne komitety ochrony dzieci i młodzieży, w których skład wchodzą świeccy, zakonnicy, zakonnice i księża. Ich zadaniem jest przygotowywanie programów prewencji i monitorowanie realizacji tych działań. Wiele diecezji i prowincji zakonnych wyznaczyło niezależnych pełnomocników czy delegatów, do których mogą się zgłaszać ofiary nadużyć seksualnych przez duchownych, a oni sami rozpoczynają proces badania sprawy bądź przekazują go dalej. Nazwiska tych osób oraz możliwości kontaktu są podane publicznie. W każdej parafii angielskiej musi być wyznaczona taka osoba. W Niemczech jest też podany ogólnokrajowy telefon zaufania i strona internetowa. Każdy kraj ma swoją specyfikę, która wpisuje się albo w program zapobiegawczy przyjęty przez państwo (Anglia), albo w praktykę duszpasterską i możliwości personalne danej diecezji czy Kościoła na szczeblu ogólnokrajowym.
W polskim Kościele potrzebujemy szerszej refleksji na szczeblu krajowym, w jaki sposób możemy radzić sobie z problemem nadużyć seksualnych. Do tej refleksji warto zaprosić różne środowiska, a jednym z jej efektów może być powstanie miejsc, gdzie ofiary będą się mogły bezpiecznie zgłaszać i być wysłuchane przez odpowiednio przygotowany do tego personel.
Wydaje się, że są w Polsce środowiska, które mogłyby podjąć inicjatywy dotyczące ochrony nieletnich i troski o ofiary wykorzystania seksualnego – siostry zakonne, osoby konsekrowane z instytutów świeckich, inni chrześcijanie dobrej woli. Nieodzownym elementem efektywnego działania jest współpraca z istniejącymi już w Polsce organizacjami zajmującymi się tym problemem.Oczywiście, możemy się zastanawiać,czy czekać na inicjatywę odgórną czy też podjąć działania oddolne? Najlepiej byłoby, gdyby jedno z drugim szło w parze.
Nadzieja na zmiany
Nie tracę nadziei, że wszelkie wydarzenia tak bolesne, jak przypadki wykorzystania seksualnego niepełnoletnich przez duchownych, będą okazją do oczyszczenia dla Kościoła w Polsce; że będą wezwaniem do radykalnych działań, aby wyeliminować zło i zapobiegać mu w przeszłości. Moja nadzieja wynika najpierw z zaufania Bogu, a następnie z postawy papieża Benedykta XVI, który u początku swego pontyfikatu prosił: „módlcie się za mnie, abym nie uciekał ze strachem przed wilkami, ale abym był dobrym pasterzem”.
Mam też nadzieję, że również polscy biskupi są i będą „dobrymi pasterzami”. Jeśli jednak zdarzyłby się wyjątek, to dodatkową drogę wskazuje ks. Scicluna z Kongregacji Nauki Wiary, mówiąc, że „każdy wierny ma prawo wyrazić, przez nuncjusza, swoją troskę o diecezję bezpośrednio do Stolicy Apostolskiej”[19].
Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 8-9/2011
[1] Benedykt XVI, „Światłość świata”, Kraków 2011, s. 39.
[2] M. Beisert, „Kazirodztwo. Rodzice w roli sprawcy”, Warszawa 2008, s. 44.
[3] Tamże.
[4] Za: John Jay Report, The Causes and Context of Sexual Abuse of Minors by Catholic Priests in the United States, 1950-2010. By United States Conference of Catholic Bishops. Washington. DC. http://www.usccb.org/comm/archives/2011/11-105.shtml
[5] Promotor sprawiedliwości (odpowiednik oskarżyciela) w Trybunale Apostolskim Kongregacji Nauki Wiary.
[6] A.Tornielli, „Gli abusi dei preti sui bambini uccidono la fede”, „La Stampa” 2.07.2011.
[7] http://www.vatican.va/resources/index_it.htm.
[8] Por. R. Bingener, „Die Lust am Kind – Wofür steht die «Humanische Union»?”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung” 29.03.2010.
[9] O przypadku archidiecezji monachijskiej mówią w tym numerze WIĘZI o. prof. Hans Zollner SJ i Tomasz Kycia.
[10] https://www.jesuiten.org/wo-wir-sind/unsichtbare-menuepunkte/unterseiten/downloads.html
[11] Dostępnej nawet w języku polskim na stronie Konferencji Episkopatu USA.
[12] Tym pytaniom poświęcona jest m.in. praca zbiorowa pod red. M. Gail Frawley-O’Dea i V. Golner, „Predatory Priest, Silenced Victims. The Sexual Abuse Crisis and the Catholic Church”, Taylor & Francis Group LLC, 2007. Por. także: M.Gail Frawley-O’Dea, „Perversion of Power. Sexual Abuse in the Catholic Church”, Vanderbilt University Press, Nashville, 2007.
[13] Np. Len Sperry wyróżnił 6 typów duchownych-pedofilów. Zob. Len Sperry, „Sex, Priestly Ministry and the Church”, Liturgical Press, Collegeville, Minnesota 2003.
[14] Szereg artykułów na ten temat opublikowało jezuickie czasopismo „Human Development”.
[15] http://www.dbk.de/presse/details/?presseid=1876&cHash=795764615f442c50943978e6bfa91c1a.
[16] Zob: http://krajowepartnerstwo.fdn.pl/
[17] Zob. www.kidprotect.pl
[18] Cytaty za: A. Tornielli, „Gli abusi dei preti sui bambini uccidono la fede”, „La Stampa” 2.07.2011.
[19] Ch. Santomiero, „Mons. Scicluna: contrastare gli abusi è un compito da vescovi”, „Zenit”, 18.06.2011