Jeszcze ćwierć wieku temu wolne polskie media wydawały się nieosiągalnym marzeniem. Przed dwudziestu laty, dzięki odzyskanej wolności, rodziła się nowa jakość komunikacji społecznej. Dziś coraz częściej doświadczamy raczej bylejakości mediów. Ze środków społecznego przekazu przekształcają się w środki społecznego zamętu. Służą już nie wspólnemu dobru, niezależnemu porządkowaniu świata i budowaniu wspólnoty, lecz własnym interesom, wzajemnemu zwalczaniu się, różnym ideologiom, na czele z ideologią zysku i sukcesu za wszelką cenę.
Dziennikarstwo przestało być misją, stało się zawodem jak wiele innych. Sami dziennikarze są coraz mniej ciekawi świata – zarówno w sensie dosłownym, bo rzadko podejmują problematykę zagraniczną, jak i w przenośni, bo nie wnikają w złożoność naszego świata, zadowalając się powierzchownym oglądem zjawisk; nie analizują kontekstu opisywanych wydarzeń, poprzestając na bieżącej informacji; podają newsy bez analizowania ich rzeczywistej treści.
Szerzej o czynnikach, które wpływały na niekorzystną ewolucję „czwartej władzy” w ciągu ostatniej dekady, piszą ks. Andrzej Luter i Stanisław Mocek. Opisując te problemy, zaprosiliśmy czołowych przedstawicieli polskich mediów do swoistego rachunku sumienia. Trudno się dziwić, że dużo trudniejsze okazało się pisanie o błędach własnych niż cudzych…
Najgorzej, że sami dziennikarze wydają się albo pogodzeni z degrengoladą swojej profesji, albo bezradni wobec niej. Michał Komar stwierdził kiedyś trafnie, że dziennikarze są dziś jak kucharze pozbawieni kubków smakowych… Czy jest szansa na powrót mistrzów wysmakowanej medialnej kuchni?