Jesień 2024, nr 3

Zamów

W gaju minionego czasu. Podróż śladami powstańca warszawskiego

Groby więźniów obozu NKWD, utworzonego na terenie obozu Stalag IV-B Mühlberg, sierpień 2024. Fot. Adam Świeżyński

Mój dziadek, Czesław Świeżyński, trafił do obozu w Zeithain w październiku 1944 r., po upadku powstania. 80 lat później odwiedziłem miejsce, gdzie przebywał.

Przyjechałem do Zeithain, aby odnaleźć informacje na temat mojego dziadka, Czesława Świeżyńskiego (ur. 1911 w majątku Starosiele koło Pińska), uczestnika kampanii wrześniowej 1939 r. w grupie generała Kleberga, podporucznika Armii Krajowej o pseudonimie „Dyzma”, uczestnika powstania warszawskiego, który po jego zakończeniu w październiku 1944 r. trafił tu z transportem powstańców. Bo obóz w Zeithain to miejsce, w którym przebywało przez kilka miesięcy blisko 1500 powstańców, lekarzy i członków ich rodzin, wywiezionych przez Niemców z Warszawy. A Zeithain znaczy dosłownie „gaj czasu”.

Prolog

14 października 1944. Godziny przedpołudniowe. Stacja kolejowa Jacobsthal. Przyjazd drugiego transportu, około 700 rannych i chorych uczestników powstania warszawskiego, który wyruszył spod Warszawy 7 października (pierwszy transport dotarł poprzedniego dnia). Rozładunek na stacji i przejście na teren pobliskiego obozu.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Chorych z dworca do obozu pomagają nosić włoscy jeńcy. Pada deszcz. Przed wejściem do obozu wszystkie bagaże są dokładnie rewidowane, a każdą osobę wstępnie przesłuchuje kapitan Abwehry Stachel.

Ponoć komendant obozu, oberstarzt (pułkownik-doktor) Lücke, oglądał rozładowanie pociągu. Był typowym pruskim oficerem armii, szczupłym, wyprostowanym, ubranym w nienaganny mundur, miał lśniące buty do jazdy konnej. Podobno kiedy zobaczył rodziny lekarzy, kobiety wysiadające z pociągu wraz z dziećmi i zwierzętami domowymi, odwrócił się i odszedł z obrzydzeniem. Widocznie to było za wiele dla porządnego, niemieckiego zawodowego oficera.

Zbiorowy cmentarz

1 sierpnia 2024. Godzina 10:10. Miejsce Pamięci Ehrenhain Zeithain.

Do Miejsca Pamięci dojeżdża się wąską drogą, prowadzącą z małej miejscowości Zeithain, leżącej w Saksonii, między Dreznem a Lipskiem. Osoby wchodzące na teren Ehrenhain Zeithain przechodzą przez masywną, kamienną bramę, zbudowaną jeszcze w 1949 r., na której szczycie znajduje się radziecka gwiazda oraz wyryte sierp i młot.

Cały teren to zbiorowy cmentarz tysięcy radzieckich żołnierzy z okresu II wojny światowej, jeńców tutejszego obozu. Ich nazwiska zostały umieszczone na żelaznych tablicach ustawionych w kilkunastu miejscach na idealnie przystrzyżonym trawniku. Na końcu ścieżki prowadzącej między tablicami znajduje się wysoki monument z napisem w języku niemieckim: „Chwała i cześć ofiarom faszyzmu”. Tuż obok stoi niewielki, biały, parterowy budynek, w którym mieści się muzeum. Po prawej zaś stronie jeden z obozowych baraków, w którym znajdują się między innymi pamiątki po jeńcach, przedmioty codziennego użytku oraz zbiór akcesoriów lekarskich używanych w obozie.

W budynku muzeum Miejsca Pamięci powstańcom warszawskim i zarazem jeńcom tutejszego obozu poświęcono osobną część wystawy. Składają się na nią nie tylko opisy dotyczące ich pobytu, ale także zdjęcia, karty obozowe, spisane wspomnienia. Napotkaną w sekretariacie muzeum panią pytam o możliwość uzyskania dodatkowych informacji na temat obecności polskich powstańców w obozie. Wyjaśniam, że jestem wnukiem jednego z nich. W odpowiedzi pani prosi, żebym poczekał, a ona zawoła kustosza muzeum, z którym będę mógł porozmawiać. Po chwili pojawia się Jens Nagel, dyrektor Miejsca Pamięci Ehrenhain Zeithain.

To, że w obozie liczba zmarłych powstańców była tak niska w stosunku do ogólnej liczby przebywających w nim uczestników powstania, wynika ze szczególnej troski o higienę oraz z wybitnych umiejętności polskich lekarzy, którzy tam trafili

ks. Adam Świeżyński

Udostępnij tekst

W odpowiedzi na moją prośbę wyszukuje w archiwum stosowne dokumenty, między innymi listę obozową, na której znajduje się imię i nazwisko dziadka oraz inne jego dane. Szczegółowo opowiada o historii obozu, zwłaszcza związanej z powstańcami warszawskimi. Pokazuje mapę i wyjaśnia, jak dotrzeć na teren dawnego obozu. Wskazuje dokładne miejsce, gdzie stały baraki, w których mieszkali powstańcy. Opowiada także o historii i działalności Miejsca Pamięci, które jest nie tylko punktem kontaktowym dla rodzin byłych jeńców wojennych, ale służy również jako ośrodek naukowo-badawczy i edukacyjny dla młodzieży niemieckiej.

Jestem mu niezmiernie wdzięczny za pomoc i wszystkie informacje. Żegnamy się serdecznie. Dopiero wracając do samochodu, dostrzegam trzy kamienne tablice, umieszczone obok pomnika, z wyrytymi napisami: „MIR”, „POKÓJ”, „FRIEDEN” – właśnie w tych trzech językach.

Obóz-szpital w Zeithain

1 sierpnia 2024. Godzina 11:30. Teren obozu jeńców wojennych w Zeithain – oddział Stalagu IV-B Mühlberg.

Do miejsca, w którym znajdował się obóz, można dotrzeć jedynie dojeżdżając żwirową drogą samochodem, a następnie przechodząc pieszo kilkaset metrów. Stacja kolejowa Jacobsthal, znajdująca się tuż obok, od dawna jest już nieczynna. Pozostały tylko zarastające zielenią, zaniedbane, rozpadające się budynki stacji. Droga prowadzi obrzeżami dawnego obozu, ale do jego środka można dojść ścieżką wytyczoną i oznaczoną czerwonymi słupkami przez opiekujących się tym miejscem pracowników Miejsca Pamięci.

Oznaczyli także kilka zbadanych przez siebie miejsc. Jednym z nich jest teren, na którym stała dawna kuchnia obozowa, jedyny murowany budynek w całym obozie. Udało się zlokalizować jego położenie i odkryć betonową posadzkę, a także fragmenty podmurówki i zburzonych ścian. Inne miejsca w obozie są już całkowicie zarośnięte i trudno byłoby domyśleć się, co się w nich znajdowało. Dla mnie oznaczone miejsce po kuchni jest szczególnie ważne, bo ta część obozu została przydzielona przywiezionym z Warszawy powstańcom, wśród których był mój dziadek.

Oddział Stalagu IV-B Mühlberg został założony w 1941 r. i był jego podobozem, czasami identyfikowanym jako Stalag IV-B/Z , Stalag 304 lub Stalag IV-H, przeznaczonym głównie dla jeńców chorych, których należało odseparować od pozostałych.

Stanowił więc wielki obozowy lazaret, który ze względu na panujące w nim warunki faktycznie był obozem śmierci, w szczególności dla żołnierzy radzieckich. W późniejszym okresie część obozu, położona najbliżej stacji kolejowej, wykorzystywano do zakwaterowania chorych więźniów innych narodowości, w tym przywiezionych powstańców warszawskich, którym przydzielono 25 baraków po jeńcach włoskich.

W każdym baraku mieściło się ok. 60–70 osób. W szpitalu przebywało łącznie 1572 jeńców i osób internowanych (rodziny lekarskie z dziećmi), w tym 862 mężczyzn i 710 kobiet przywiezionych w dwóch transportach.

Według Głównej Księgi Chorych w szpitalu leczono 1029 rannych i chorych. Pracowało w nim 60 lekarzy wszystkich specjalności, 5 farmaceutów, 55 pielęgniarek dyplomowanych, 110 sanitariuszek i 9 studentów medycyny oraz kilkudziesięciu pracowników administracyjnych: kuchni, pralni, warsztatów naprawczych itp.

Szpital miał własną salę operacyjną, pracownię Rtg, laboratorium analityczne, aptekę, warsztat techniki medycznej, krawiecki, szewski, kuchnię i pralnię. Wszystkie urządzenia przywieziono z Warszawy. W szpitalu działało duszpasterstwo. Kapelanem był ksiądz Albin Jakubczak, po wojnie represjonowany przez władze komunistyczne, który udzielił kilku ślubów, ochrzcił narodzone dzieci i odprowadził na wieczny spoczynek wszystkich zmarłych powstańców.

Od pierwszych dni działał chór mieszany, chór rewelersów i teatrzyk kabaretowy. Z przemyconego do obozu radia (jego kopia znajduje się w muzeum Miejsca Pamięci) pochodziły codzienne wiadomości o sytuacji na frontach. Przemycono nawet kilka psów, ale po pewnym czasie wszystkie zostały zabrane i zapewne uśmiercone.

Mój dziadek trafił do obozu-szpitala w Zeithain wraz z drugim transportem uczestników powstania warszawskiego. W czasie powstania należał do Dywizjonu Motorowego Obszaru Warszawskiego AK w Zgrupowaniu „Kuba”/„Sosna” w ramach Grupy „Północ”. Walczył na Starówce, na ulicy Długiej. 3 sierpnia został ranny – postrzelenie w nogę.

Po upadku Starówki wraz z innymi powstańcami przeszedł kanałami do Śródmieścia. Walczył przy Alejach Ujazdowskich od strony Parku Ujazdowskiego. Przebywał w szpitalu przy ul. Poznańskiej. Jak wynika z dokumentów obozowych, większość czasu spędził w baraku nr 6. O szczegółach jego pobytu w obozie prawie nic nie wiem, z wyjątkiem informacji z zachowanej karty leczenia, w której szczegółowo opisano przebieg choroby i stosowanych kuracji.

Gdy jeszcze żył, byłem zbyt mały, aby móc o to zapytać, a inni członkowie rodziny także jakoś nie dowiadywali się o tamte sprawy. Pozostał tylko zegarek kieszonkowy marki Cyma, który dziadek miał ze sobą w powstaniu i zapewne także w obozie oraz obozowy nieśmiertelnik z wygrawerowanym numerem jenieckim: Stalag IV-B 299964.

Z miejsca polskiej części obozu, wskazanej mi przez dyrektora muzeum, zabrałem na pamiątkę fragment cegły, znalezionej tam, gdzie była wspomniana obozowa kuchnia. Według zachowanej mapy obozu barak nr 6 znajdował się w jej pobliżu. Na zdjęciach jeńców-powstańców, które są dostępne w archiwum Miejsca Pamięci, dziadka nie odnalazłem.

Stalag IV-B

1 sierpnia 2024. Godzina 13:20. Teren głównego obozu jeńców wojennych Stalag IV-B Mühlberg (Kriegsgefangenen-Mannschaftsstammlager VI-B – obóz jeniecki dla szeregowców i podoficerów).

Szeroka aleja idąca od głównej szosy doprowadza do drogi przechodzącej przez środek terenu dawnego obozu jenieckiego. Na jej początku znajduje się poglądowy plan obozu oraz zdjęcie głównej bramy. Wzdłuż drogi po obu stronach ustawione zostały granitowe kamienie z numerami kolejnych, nieistniejących już baraków lub opisem ich funkcji: magazyn, piekarnia, kuchnia 1, kuchnia 2, … 10, …, 24… W sumie ponad 50 zabudowań rozmaitego przeznaczenia. Gdzieniegdzie pozostały wyłaniające się z wysokiej trawy podmurówki. Przejście aleją zajmuje około kwadransa.

Obóz znajdował się 8 km na północny wschód od miasta Mühlberg w Saksonii, na wschód od rzeki Łaby i ok. 50 km na północ od Drezna. Zajmował obszar ok. 30 hektarów. Pierwszymi mieszkańcami obozu byli polscy jeńcy wojenni z 1939 r. w liczbie ok. 17 tysięcy. Później przeniesiono ich do innych obozów, ale zanim to nastąpiło, kilkudziesięciu z nich zmarło.

W 1940 r. zjawili się Belgowie i Francuzi, a w 1941, po upadku Tobruku – Brytyjczycy i Australijczycy. Byli też Holendrzy, Jugosłowianie (głównie Serbowie), po walkach w Ardenach – Amerykanie, a po upadku państwa Mussoliniego także Włosi.

Z Pawłem Ukielskim rozmawia Karol Grabias

Jednak ogromną większość stanowili jeńcy radzieccy. Więźniem obozu był przez pewien czas Konstanty Ildefons Gałczyński. Łącznie przez obóz przeszło ok. 300 tysięcy żołnierzy blisko 40 narodowości, z czego zmarło co najmniej 36 tysięcy. W ogromnej większości byli to jeńcy radzieccy.

Po wyzwoleniu obozu przez Armię Czerwoną 23 kwietnia 1945 r. został przemianowany na specjalny obóz NKWD, gdzie w latach 1945–1948 więziono blisko 22 tysiące osób (Niemców z radzieckiej strefy okupacyjnej i żołnierzy radzieckickich oskarżonych o zdradę), z których ponad 6700 nie przeżyło. Ich cmentarz znajduje się na terenie obozu. Na bramie nowego, specjalnego obozu NKWD niemiecki napis z nazwą identyfikacyjną obozu zastąpiono czerwoną gwiazdą.

Tablica
Tablica poświęcona polskim jeńcom wojennym obozu Mühlberg i powstańcom warszawskim z obozu-szpitala Zeithain na cmentarzu w Neuburxdorf, sierpień 2024. Fot. Adam Świeżyński

Ranni i chorzy jeńcy polscy z powstania warszawskiego byli sukcesywnie, w miarę odzyskiwania zdrowia, wywożeni do pracy lub przenoszeni z lazaretu-obozu w Zeithain do obozu głównego Stalag IV-B. Mój dziadek trafił tam 14 lutego 1945 r. wraz z trzema innymi oficerami oraz 32 innymi żołnierzami z powstania.

Po wyzwoleniu obozu jako żołnierz podlegający rządowi polskiemu w Londynie przedostał się do brytyjskiej strefy okupacyjnej i znalazł się w Polskim Ośrodku Wojskowym nr 138 w Getyndze. Tam przebywał do grudnia 1946 roku. W trakcie tego pobytu odnalazł swojego brata-bliźniaka Stanisława, który po przegranej kampanii wrześniowej cały okres wojny spędził w obozie jenieckim na terenie Niemiec.

Dziadek po powrocie do Polski zamieszkał w Sopocie. Przywiózł ze sobą maszynę do pisania, którą, jak potwierdzono w wystawionym mu przed powrotem zaświadczeniu, nabył drogą kupna. Jako dziecko wystukiwałem na niej moje pierwsze słowa.

Pokrzywy

1 sierpnia 2024. Godzina 14:15. Cmentarz jeńców wojennych obozu Stalag IV-B Mühlberg w Neuburxdorf.

W głębi cmentarza w Neuburxdorf, oddalonym od Stalagu IV-B o kilka minut jazdy samochodem, znajduje się rozległa, zadbana kwatera, w której złożono szczątki jeńców wojennych m.in. z Francji, Jugosławii, Holandii, USA oraz żołnierzy polskich z kampanii wrześniowej i 44 uczestników powstania warszawskiego – kobiet i mężczyzn, którzy byli więźniami obozu w Zeithain.

Nazwiska wszystkich pogrzebanych tam jeńców uwieczniono na płytach okalających pomnik im poświęcony, na którym umieszczono symboliczne płaskorzeźby z napisami w języku łaciński: „Patria”, „Fides”, „Familia” (Ojczyzna, Wiara, Rodzina).

Więźniem obozu był przez pewien czas Konstanty Ildefons Gałczyński. Łącznie przez obóz przeszło ok. 300 tysięcy żołnierzy blisko 40 narodowości, z czego zmarło co najmniej 36 tysięcy. W ogromnej większości byli to jeńcy radzieccy

ks. Adam Świeżyński

Udostępnij tekst

Osobna tablica zawiera nazwiska oraz daty urodzin i śmierci wspomnianych uczestników powstania. Większość z nich zmarła wskutek ran odniesionych jeszcze w czasie walk. Ale jedna z sanitariuszek z obozu-szpitala w Zeithain, Krystyna Nogaj (Zenkteller), została zastrzelona przez strażnika obozowego, który dostrzegł w nocy światło wyzierające z niezasłoniętego okna baraku w czasie obowiązkowego zaciemnienia i strzelił w nie. Jej mąż przebywający wówczas w Stalagu IV-B, oddalonym zaledwie o kilkanaście kilometrów, sądził, że teraz w szpitalu jenieckim już nic jej nie grozi.

To, że w obozie liczba zmarłych powstańców była tak niska w stosunku do ogólnej liczby przebywających w nim uczestników powstania, wynika ze szczególnej troski o higienę oraz z wybitnych umiejętności polskich lekarzy, którzy tam trafili. Personel pielęgniarski i pomocniczy składający się z blisko 400 kobiet i dziewcząt pracował z wielkim zaangażowaniem, co na Niemcach robiło ogromne wrażenie.

Duża liczba kobiet wśród jeńców wojennych była wydarzeniem szczególnym, wręcz wyjątkowym, którego akceptacja znalazła swoje odzwierciedlenie między innymi w założeniu oddziału ginekologicznego. W czasie pobytu powstańców w obozie urodziło się jedenaścioro dzieci, które także stawały się jeńcami wojennymi.

Polaków, na mocy warunków kapitulacji powstania warszawskiego, traktowano zgodnie z międzynarodowymi postanowieniami ochrony jeńców wojennych. Otrzymywali oni (w przeciwieństwie do internowanych żołnierzy włoskich i radzieckich) paczki z Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, który dokonał kilkakrotnie inspekcji polskiego lazaretu. Respektowano też korespondencję tych jeńców z ojczyzną i zakaz przymusowej pracy dla oficerów i podoficerów.

Jeńcy włoscy, a zwłaszcza radzieccy, przebywający w tym samym obozie, nie mieli tyle szczęścia. Umierali masowo, jak wskazują daty śmierci nawet po dwudziestu dziennie, wskutek czerwonki, tyfusu, gruźlicy i innych chorób. Ciała zmarłych były grzebane na cmentarzach w pobliżu obozu. Po zakończeniu wojny cmentarze te, a także cmentarz włoski i polski, znalazły się w obrębie utworzonego tam poligonu wojskowego stacjonujących wojsk radzieckich i nie było do nich dostępu.

W sprawie cmentarzy jeńców radzieckich władze okupacyjne zarządziły ich przeniesienie i uporządkowanie, ale jednocześnie nakazały zlikwidowanie indywidualnych grobów i napisów informujących o imionach i nazwiskach pogrzebanych (tzw. bezimienne ofiary faszyzmu). W rozumieniu władz radzieckich byli bowiem zdrajcami ojczyzny, którzy zamiast zginąć, pozwolili wziąć się do niewoli.

Dopiero po odejściu wojsk radzieckich w latach 90. można było objąć zakresem opieki i renowacji wszystkie cztery cmentarze. Zrekonstruowano tablice z nazwiskami i datami oraz odnowiono zachowane groby indywidualne. Włoski cmentarz żołnierski i cmentarz polski, a także jugosłowiański zostały całkowicie zdewastowane wskutek działania poligonu. Odnalezione miejsca pochówku są obecnie oznaczone pomnikami, a prochy przeniesiono w 2004 r. na wspomniany cmentarz w Neuburxdorf (prochy jeńców włoskich przewieziono do ojczyzny).

Mój dziadek od momentu przybycia do obozu, jak wynika z zachowanych dokumentów obozowych, ciężko chorował na zapalenie jelit. Być może był to efekt wędrówki kanałami ze Starówki do Śródmieścia w trakcie walk powstańczych. W obozowej karcie chorobowej, którą po wojnie otrzymał za pośrednictwem Polskiego Czerwonego Krzyża, odnotowano utrzymujące się bóle w nadbrzuszu, wymioty, częste korzystanie z latryny. Ponadto mierne odżywienie.

Z notatek w karcie wynika również, że przeprowadzono cały szereg badań krwi i przewodu pokarmowego. Zaaplikowano szereg lekarstw, skrupulatnie odnotowanych w karcie. Waga ciała stopniowo ulegała zwiększeniu (początkowo ważył zaledwie 60 kilogramów). Jednak mimo leczenia bóle i inne objawy długo nie ustępowały. Dopiero w notatce datowanej na 12 lutego 1945 r. stwierdza się: „Chory przestrzega zalecaną kurację. Chory stwierdza ogólną poprawę. Bóle żołądkowe złagodniały. Ostatnio apetyt zaostrzył się. Leczenie szpitalne nie jest już konieczne”.

13 lutego został wypisany z lazaretu w Zeithain do obozu głównego ze wskazaniem leczenia ambulatoryjnego. Dziadek twierdził później, że wyleczył się sam, głównie dzięki piciu wywaru z pokrzyw, które porastały okolice obozu. Zmarł w 1981 r. na zawał serca, ale sekcja zwłok wykazała także rozwijający się nowotwór żołądka. Oglądając miejsce, na którym znajdował się obóz oraz jego okolice, żadnych pokrzyw nie dostrzegłem.

Wesprzyj Więź

2 sierpnia 2024. Godzina 10:30. Przyjazd do Lipska (ok. 100 km od terenu obozu Stalag IV-B Mühlberg). Zwiedzanie miasta. Zabytkowy ewangelicki kościół św. Mikołaja przy ul. Nikolaikirchhof 3. W przedsionku kościoła duża wystawa w języku niemieckim, poświęcona powstaniu warszawskiemu. Dziesiątki fotografii z powstańczych walk i twarze powstańców. Obszerny opis przebiegu powstania. Wypowiedzi uczestników. Zwiedzający kościół przystają, patrzą, czytają.

W tekście wykorzystano informacje zawarte w: S. Iwankiewicz, „Polski Szpital Wojskowy w Zeithain, Akademia Medyczna im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, Wrocław 2006; „Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego”, Tom 4: „Jeńcy wojenni – żołnierze Powstania Warszawskiego”, oprac. T. Łabuszewski, red. A. K. Kunert, ARS Print Production, Warszawa 1997.

Przeczytaj też: Wybrać kształt katastrofy. Powstanie Warszawskie – próba bilansu

Podziel się

1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.