Myśl o Kościele budowanym oddolnie kłóci się z klerykalnym stereotypem, ale nie z Nowym Testamentem. Kościół nie kręci się wokół księży, biskupów, papieża czy charyzmatycznych liderów. Ale również żadna mała wspólnota chrześcijan nie może się kręcić wokół samej siebie.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2024. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.
Każdego dnia trwali zgodnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach,
spożywali posiłek w radości i prostocie serca – wychwalając Boga
i mając życzliwe relacje z całym ludem (Dz 2,46–47) 1.
W sytuacji kryzysowej pożogi, która trawi (i strawić powinna1) dotychczasową postać Kościoła, wierzący mogą spytać: Czego tak naprawdę „nie przemogą bramy Hadesu” (Mt 16,18) – czyli czego nie zatrzaśnie w sobie otchłań zagłady? Co w Kościele naprawdę stanowi Ekklēsię, Gminę Zwołanych, i na czym ta rzeczywistość faktycznie się buduje i opiera?
Jeśli Kościół nie jest dla mnie dotykalny w bezpośrednich relacjach z osobami, z którymi dzielę radości i troski, od których doświadczam wsparcia i którym je daję, to nie jest ciałem, lecz widmem
Zgodnie z myśleniem pierwszych wieków chrześcijaństwa skałą-fundamentem Ekklēsii jest zawsze najpierw Chrystus (por. 1 Kor 3,11; 10,4), a na drugim miejscu rozpoznający Go i wyznający uczeń (por. Mt 16,18). Rzymscy katolicy przywykli do utożsamiania skały z Piotrem, a Piotra z papieżem. Nie porzucając starożytnej intuicji – w myśl której Kościół trwający w miejscu męczeństwa (a więc radykalnego świadectwa) Piotra ma charyzmat „przewodniczenia miłości” (jak to ujął w II wieku Ignacy z Antiochii) – możemy dopowiedzieć za Orygenesem, Chryzostomem, Augustynem, Ambrożym oraz Leonem Wielkim, że skałą-oparciem wspólnoty Chrystusa jest też wiara każdego z nas.
Ambroży z Mediolanu napisał: „szukajcie skały nie na zewnątrz, lecz w was. Wasza skała to wasze działanie, wasz umysł […], to wiara, a wiara jest fundamentem Kościoła. Jeżeli będziecie skałą, to będziecie w Kościele, ponieważ Kościół opiera się na skale”2. Oczywiście nikt z nas (nawet biskup Rzymu) nie jest taką skałą sam z siebie – jest nią o tyle, o ile pozwala w sobie pracować objawieniu Chrystusa przez Ojca (por. Mt 16,17–18). Jeśli wierzący nazwany skałą ulegnie myśleniu „nie po Bożemu, lecz po ludzku”, to okazuje się dla Chrystusa „szatanem (przeciwnikiem) i przeszkodą” oraz słyszy od Niego: „przejdź za mnie” (hypage opisō Mou, Mt 16,23). To znaczy: daj się prowadzić, idź Moim śladem, nie próbuj Mnie poprawiać.
Jeśli już przeżywanie wiary przez jedną osobę daje punkt oparcia dla wspólnoty doświadczania Boga poprzez Chrystusa, to tym bardziej daje go praktykowanie życia wiarą przez „dwoje lub troje” (por. Mt 18,20). Trzymanie się razem przez kilkoro wierzących, wspieranie się nawzajem i wspólna troska o osoby „z sąsiedztwa” kreuje rzeczywistość kościelną we właściwym sensie. Dzięki takim grupkom – którym dobrze zrobi wzajemny kontakt, wymiana doświadczeń i jakieś formy koordynacji, lecz które nie muszą tworzyć prężnych struktur, nowego ruchu – Kościół „powraca do pierwszej miłości i pierwszych czynów” (por. Ap 2,4–5).
Pierwsza miłość chrześcijan to Jezus łagodny i pokorny (por. Mt 11,29), a energię do pierwszych czynów wierni czerpali ze spotkań w niewielkich grupach, „po domach” (por. Dz 2,46). Wspólnotowe Ciało Chrystusa, powszechny Kościół „z każdego plemienia, języka, ludu i narodu” (Ap 5,9), opiera się na takich właśnie skromnych ucieleśnieniach „Chrystusa w nas” (por. Kol 1,27). Jak stwierdził w roku 2003 prawosławny teolog Olivier Clément: „Powinny […] powstawać wspólnoty mniejsze, życzliwsze, wspólnoty umiejące przyjmować, wspólnoty, w których nikt nikogo nie osądza”3.
Być „na obraz Boży”, czyli być w relacjach
Właśnie mała grupa, niewielka wspólnota „podstawowa” (Ekklēsia na poziomie gruntu) – a nie oficjalne struktury kościelne – pozwala naprawdę doświadczać tego, czym jest rzeczywistość zrodzona z życia Chrystusa (a dokładnie z Jego życia, śmierci i zmartwychwstania). Kościół rozumiany w sposób głęboki nie został przez Jezusa założony jako sformalizowana instytucja. Bardziej trafne jest stwierdzenie, że wyłonił się z Jezusowego bycia z nami jako pewien „stan rzeczy”.
Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń
Pakiet Druk+Cyfra
-
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
z bezpłatną dostawą w Polsce - 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.
Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.
Pakiet cyfrowy
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
- Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
w trakcie trwania prenumeraty)
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2024 jako część bloku tematycznego „Kościelna praca u podstaw”.
Pozostałe teksty bloku:
Krzysztof Rogula, „Kościół jak cebula. Latynoamerykańskie wspólnoty podstawowe”
Magdalena Kudełka-Lwowska, „Europejskie sposoby (re)animacji parafii”
Ks. Jacek Kempa, „Parafia bez księdza? Okiem teologa”