To politycy partii Zbigniewa Ziobry stworzyli warunki, w których osoby aresztowane i więzione spotykały się z nieludzkim traktowaniem, a nadużywanie aresztu tymczasowego stało się znakiem rozpoznawczym Polski. Nie powinni więc dziś kreować się na obrońców księdza Olszewskiego, ponieważ bliżej im do roli oprawców.
Wychudzony duchowny w kajdankach, błogosławiący zebranym wokół zwolennikom, przechodzi z aresztu śledczego do policyjnego wozu, którym zostanie odwieziony do sądu, gdzie czeka go przesłuchanie w sprawie zażalenia na okoliczności zatrzymania. Taki obrazek obiegł polskie media 6 września, a jego głównym bohaterem był ks. Michał Olszewski. Sercanin oskarżony jest o nieuprawnione ubieganie się o publiczne środki na budowę centrum pomocy ofiarom przemocy, a także pranie pieniędzy zdobytych z państwowej dotacji.
Zwolennicy ks. Olszewskiego, zwłaszcza politycy związani z Suwerenną Polską i Zbigniewem Ziobrą, oskarżają obecną koalicję rządzącą o nieludzkie traktowanie księdza, pogardzanie nim i rozpętywanie antykościelnej nagonki. Michała Olszewskiego kreują niemal na męczennika.
Wiele wskazuje, że duchowny może być faktycznie ofiarą pogardy i manipulacji. Ale jego głównymi wrogami wcale nie są obecni rządzący, tylko właśnie ekipa Suwerennej Polski.
Fundusz czy worek z pieniędzmi?
Żeby tę tezę wyjaśnić, należy najpierw zrozumieć prawno-polityczne podłoże sprawy. Po pierwsze trzeba jasno powiedzieć: nie da się dziś rozstrzygnąć o winie oskarżonego lub jej braku.
Pisał o tym na łamach Więź.pl prof. Michał Królikowski: „ze strony wymiaru sprawiedliwości, zgodnie z zapominaną przez lata w Polsce dyrektywą unijną o domniemaniu niewinności, poinformowano opinię publiczną wyłącznie o treści zarzutów i to w sposób nieprzesądzający o winie. To naprawdę nowe standardy, jeżeli będziemy mierzyć je praktyką ostatniej dekady”.
O ile zgadzam się, że trzymanie człowieka pół roku w areszcie jest poważnym nadużyciem wymiaru sprawiedliwości – o tyle trzeba wyraźnie powiedzieć: winni takiemu stanowi rzeczy są przede wszystkim liderzy Solidarnej Polski
Nie wyrokujemy zatem o winie ks. Olszewskiego. Wiemy jednak, że prowadzona przez niego organizacja otrzymała najwyższą dotację w historii istnienia Funduszu Sprawiedliwości, którego pierwotną intencją była pomoc ofiarom przestępstw. Coraz więcej świadczy jednak o tym, że ów Fundusz w latach rządów Zjednoczonej Prawicy służył za uznaniowo rozdysponowany worek ze środkami dla Suwerennej Polski, która rządziła wymiarem sprawiedliwości i kontrolowała Fundusz. Prokuratura uważa, że politycy partii Zbigniewa Ziobry tworzyli w ten sposób zorganizowaną grupę przestępczą, i na tym tle stawia im zarzuty.
W ocenie obecnej wiceministry sprawiedliwości, Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, która dziś czuwa nad Funduszem i rozlicza jego realizację w poprzednich latach, „40 procent umów budzi wątpliwości”. Problemem było też przeznaczenie specjalnie dedykowanych programów z Funduszu na kupno np. garnków dla kół gospodyń wiejskich – przyznawanych uznaniowo i nierzadko poza konkursami. A z innej strony, z tych samych środków sfinansowano zakup oprogramowania inwigilacyjnego Pegasus.
Co budzi wątpliwości w sprawie Profeto?
Z doniesień medialnych – sprawę dotacji dla kierowanej przez ks. Olszewskiego Fundacji Profeto obszernie relacjonowało Oko.press – i informacji, jakie do nas docierają, wynika, że:
– organizacja miała dostać ponad dwukrotnie większe środki publiczne (98,8 mln zł) niż pierwotnie przyznane z Funduszu Sprawiedliwości (43,3 mln zł),
– istnieją wątpliwości formalne co do prawa Profeto do ubiegania się o te pieniądze,
– do sposobu realizacji konkursu i realizacji grantu przed Profeto uwagi zgłaszała Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z 2021 r.,
– między ks. Olszewskim i jego rodziną a ekipą Zbigniewa Ziobry istniały nieformalne więzi, a jak wiemy m.in. z nagrań i od byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, Tomasza Mraza, to na takim poziomie zażyłości podejmowano w ministerstwie istotne decyzje,
– obieg pieniędzy z dotacji między Profeto, głównym wykonawcą budowy a zakonem sercanów (założycielem Profeto) mógł służyć do wyprowadzania pieniędzy na cele niezwiązane z realizacją grantu.
Oznaki nieludzkiego traktowania?
Druga kontrowersja związana z ks. Olszewskim dotyczy jego zatrzymania. W sądzie wciąż toczy się postępowanie ws. zażalenia na okoliczności zatrzymania duchownego. Wiemy, że początkowo nikt nie zgłaszał do tego zastrzeżeń. Dopiero po kilku tygodniach obrońcy sercanina ogłosili, że na tym tle miało dojść do nieprawidłowości. Tygodnik „Sieci” opublikował list, w którym ksiądz miał skarżyć się na warunki traktowania przez Służbę Więzienną. Niedługo potem okazało się jednak, że… to nie on był autorem dramatycznego listu. Podobno był to ktoś z jego bliskich.
Trudno w tych okolicznościach ocenić zasadność zarzutów o nieludzkie traktowanie. Zmieniające się wersje wydarzeń każą jednak przynajmniej postawić pytanie, czy opinia publiczna nie jest po prostu konfrontowana z tworzoną na bieżąco linią obrony adwokatów ks. Olszewskiego.
Służba Więzienna zaprzecza zarzutom i zwraca uwagę, że wszelkie środki stosowane wobec księdza mają na celu zapewnić mu bezpieczeństwo w areszcie. Takich oświadczeń również nie należy brać za dobrą monetę, gdyż w ostatnich latach dochodziło do licznych nadużyć wobec zatrzymywanych. Zwracał na to uwagę m.in. Krajowy Mechanizm Prewencji i opiekujący się nim Rzecznik Praw Obywatelskich.
Więzienie to nie sanatorium?
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. To właśnie w ostatnich latach stosowanie przemocy przez służby wobec osób zatrzymywanych było istotnym problemem debaty o stanie sprawiedliwości w Polsce. Już w 2018 r. ówczesny RPO, Adam Bodnar, pisał w tej sprawie do ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, z apelem o prawne zdefiniowanie tortur i określenia kar za nie, zgodnie z wymaganiami konwencji ONZ. W tym czasie byliśmy świadkami kolejnych śmierci na komisariatach, przemocy policjantów wobec obywateli podczas demonstracji, a także nadużyć w systemie zatrzymań i aresztowania. W tym kontekście Zbigniew Ziobro zasłynął jedynie z cynicznego stwierdzenia: „więzienie to nie sanatorium”.
Co kluczowe – za te problemy odpowiada kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości pod rządami Zjednoczonej Prawicy. To również ono proponowało i wprowadzało zmiany w prawie, które spowodowały, że aresztowanie obywateli jest tak nadużywane. Jak pisał Michał Królikowski w cytowanym już tekście: „Dlaczego tak łatwo w Polsce aresztować obywatela i dlaczego na tak długo? Odpowiedź jest niestety prosta: dlatego, że takie prawo uchwalono w latach 2016–2023”.
O ile więc zgadzam się, że trzymanie człowieka pół roku w areszcie jest poważnym nadużyciem wymiaru sprawiedliwości – o tyle trzeba wyraźnie powiedzieć: winni takiemu stanowi rzeczy są przede wszystkim liderzy Solidarnej Polski. Ci sami, którzy dziś najgłośniej krzyczą w „obronie” ks. Olszewskiego.
Obecne kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości o tyle ma w tym swój udział, że wciąż tych praktyk nie ukróciło. I jako obywatele powinniśmy oczekiwać od ministra Adama Bodnara i jego ekipy szybkich działań w tym temacie. Zwłaszcza, że sam jeszcze nie zrealizował swojego apelu z 2018 roku – którego dziś jest niejako… adresatem – ws. karnego zdefiniowania tortur. Wiemy jednak, że 30 sierpnia Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że kwestia ta znajduje się na jego liście priorytetów.
Warto przy tym zauważyć, że interes obrońcy praw człowieka, jakim z urzędu jest Rzecznik Praw Obywatelskich, może być sprzeczny z interesem prokuratora generalnego, któremu zależy na domykaniu śledztw i stawianiu zarzutów. To kolejny argument za tym, by jak najprędzej rozdzielić urząd ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Niedobrze, gdy polityk ma zbyt wiele możliwości korzystania z wątpliwych z perspektywy prawoczłowieczej praktyk prokuratorskich.
Wróg, który kreuje się na obrońcę
Dopiero na tym tle możemy zrozumieć pełen dramatyzm sprawy ks. Michała Olszewskiego. To politycy Suwerennej Polski odpowiadają za upartyjnienie funduszu, który miał wspierać ofiary przestępstw, a zamiast tego stał się uznaniowym workiem z pieniędzmi dla polityków. To członkowie tego ugrupowania przyznali największą dotację w historii Funduszu Sprawiedliwości na rzecz Fundacji Profeto, która nie miała doświadczenia w realizacji podobnych zadań. Ponadto w kilka lat kwota przekazana fundacji więcej niż się podwoiła.
To także politycy partii Zbigniewa Ziobry stworzyli warunki, w których tortury na osobach aresztowanych i więzionych były bagatelizowane, a nadużywanie aresztu tymczasowego stało się znakiem rozpoznawczym Polski, co dostrzegał m.in. Europejski Trybunał Praw Człowieka.
I dziś to ci sami politycy… kreują się na największych obrońców ks. Michała Olszewskiego. Tymczasem to oni wpędzili go na bagno mętnych środków publicznych, to oni ignorowali wyroki ETPCz, odpowiadali za deformowanie wymiaru sprawiedliwości w Polsce i zaprojektowali obecne warunki ścigania przestępstw, a także przetrzymywania aresztowanych.
Politycy Suwerennej Polski nie powinni więc dziś kreować się na obrońców księdza, ponieważ bliżej im do roli oprawców. I to takich, którzy zbijają kapitał polityczny na swoich ofiarach.
Jeśli rzeczywiście zależy im na losie aresztowanego sercanina – jak zapewnia np. słynny sejmowy „alpinista” Dariusz Matecki, nagrywający przejmujące filmiki z załamaną matką ks. Olszewskiego – powinni opowiedzieć prokuraturze i opinii publicznej, jak rzeczywiście postępowali ze środkami z Funduszu Sprawiedliwości. A następnie poczekać na wyroki sądów i opinii publicznej.
Tak jak czeka na nie dziś – choć chyba zbyt długo w areszcie – ks. Michał Olszewski. Człowiek, przypomnijmy, wciąż w świetle prawa niewinny.
Przeczytaj również: Tymczasowe aresztowanie w źle zaprojektowanym wymiarze sprawiedliwości