rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Wina moja jest bezsporna. Oświadczenie ks. Michała Czajkowskiego (2006)

Ks. Michał Czajkowski

Trudno to 24-letnie uwikłanie tłumaczyć tylko epoką, naiwnością, lękiem, zbytnią swobodą wypowiedzi. Dałem dowód słabości charakteru.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” 2006, nr 7/8, wraz z raportem opracowanym przez redaktorów pisma, dotyczącym współpracy ks. Czajkowskiego ze Służbą Bezpieczeństwa. Omówienie raportu można przeczytać tutaj.

W obciążających mnie aktach SB nie brak informacji całkowicie fałszywych. Jestem przekonany, że do mojej „teczki” dorzucano informacje pochodzące nie ode mnie, lecz z innych źródeł (z podsłuchu lub od informatorów). Czasem – przypuszczam – pracownik przekazujący relacje fantazjował, chcąc się wykazać gorliwością i sukcesem. Niektóre z tych informacji udało się zanegować, innych się nie udało. Niestety, bardzo wiele pozostałych informacji odpowiada jednak prawdzie, nawet jeśli o niektórych nie pamiętałem.

Wyrażałem już skruchę wobec Boga. Teraz czynię to także wobec ludzi. Pragnę przeprosić wszystkich (także moich Najbliższych) i prosić o wybaczenie – zwłaszcza tych, których skrzywdziłem.

Wina moja jest bezsporna. Trudno to 24-letnie uwikłanie tłumaczyć tylko epoką, naiwnością, lękiem, zbytnią swobodą wypowiedzi. Dałem dowód słabości charakteru. To, co się dzieje od kilku tygodni wokół mojej osoby, także interpretacje niesprawiedliwe i obraźliwe, traktuję jako zasłużoną pokutę.

Ale te trudne, bolesne tygodnie to także czas niespodziewanej i niezasłużonej życzliwości ludzkiej. Z całego serca, ze wzruszeniem i zażenowaniem dziękuję wszystkim, którzy na różne sposoby okazywali mi wsparcie, wyrażając wdzięczność, solidarność, szacunek, a także zaufanie, które przecież zawiodłem.

Wesprzyj Więź

„Wspomnij na swe miłosierdzie, Panie, na swoją łaskę, która trwa od wieków” (Ps 25, 6).

Wrocław, 2 czerwca 2006 r.

PS.
Najserdeczniej dziękuję również wszystkim sygnatariuszom listu otwartego z końca czerwca.

Podziel się

Wiadomość