Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Wierni chcą Kościoła misji, a nie Kościoła konserwacji. Po etapie kontynentalnym synodu

Papież Franciszek podczas synodu biskupów o rodzinie. Watykan, październik 2015 r. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Kościół potrafiący odpowiedzieć na wyzwania współczesnego świata, ofiarujący ludziom „raczej doświadczenie zbawienia niż doktrynę”, będący „schronieniem dla osób zranionych i złamanych, a nie instytucją dla doskonałych” – to niektóre z postulatów z dokumentu roboczego etapu kontynentalnego synodu o synodalności, ogłoszonego 27 października w Watykanie.

We wprowadzeniu do dokumentu czytamy, że w fazę konsultacji w diecezjach włączyły się miliony ludzi. Są oni „prawdziwymi protagonistami synodu”. Synodalność przestała być dla nich „abstrakcyjnym pojęciem”, a stała się „konkretnym doświadczeniem”, które zostało „ujęte w słowa” w sporządzonych syntezach, przekazanych diecezjom.

Z kolei z syntez diecezjalnych konferencje episkopatu stworzyły syntezy krajowe. Sekretariat Synodu otrzymał 112 syntez ze 114 konferencji episkopatu, 15 ze wszystkich katolickich Kościołów wschodnich, refleksje 17 z 23 dykasterii Kurii Rzymskiej, a także od wyższych przełożonych instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego, stowarzyszeń i ruchów grupujących katolików świeckich. Zebrano też ponad tysiąc opinii od osób i grup, jak również informacje z mediów społecznościowych dzięki inicjatywie „synodu cyfrowego”.

Na tej podstawie ekipa redakcyjna Sekretariatu Synodu przy wsparciu ekspertów wypracowała dokument roboczy dla etapu kontynentalnego (DEC), który „pozwala wybrzmieć głosowi ludu Bożego ze wszystkich części świata”, a także umożliwi Kościołom lokalnym słuchanie się nawzajem. Zadaniem etapu kontynentalnego będzie stworzenie „listy priorytetów”, których „rozeznaniem” zajmie się pierwsza sesja XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów w dniach 4-29 października 2023 roku, przebiegającego pod hasłem: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo, misja”. Sesja druga odbędzie się rok później.

„Jeśli Kościół nie będzie synodalny, nikt nie będzie się czuł w nim u siebie” – czytamy w dokumencie

Udostępnij tekst

DEC nie jest więc dokumentem końcowym synodu. Nie jest to także dokument Magisterium Kościoła, ani też rezultat badania socjologicznego. Ukierunkowany jest natomiast „na służenie misji Kościoła: głoszenie Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla zbawienia świata”. Rozdział pierwszy opisuje doświadczenia zdobyte dzięki synodalności przeżytej w fazie konsultacji ludu Bożego i ich rozeznania dokonanego przez biskupów w ramach konferencji episkopatów. Rozdział drugi daje biblijną podbudowę treści DEC. Rozdział trzeci, największy objętościowo, omawia kluczowe „nadzieje i troski ludu Bożego”, zgrupowane wokół kilku pól tematycznych. Rozdział czwarty stanowi spojrzenie w przyszłość, skupione wokół synodalnego nawrócenia misyjnego.

Rozdział I: Doświadczenie procesu synodalnego

DEC cytuje otrzymane syntezy ze świata, z których wynika, że doświadczenie synodalne było jednym z najbardziej wzbogacających w życiu chrześcijańskim jego uczestników. Wzmocniło ich poczucie przynależności do Kościoła i praktyczną świadomość tego, że Kościół nie ogranicza się do księży i biskupów. Niektórzy katolicy, zranieni i żyjący z dala od Kościoła, wrócili do niego w fazie konsultacji. Wielu podkreślało, że po raz pierwszy się zdarzyło, iż Kościół pytał ich o zdanie. Postulowali, że ten rodzaj współpracy powinien stać się „niepisanym prawem”.

Dokument odnotowuje też trudności i obawy związane z procesem synodalnym. Nie wszyscy rozumieli, na czym polega synodalność. Niektórzy bali się, że służy ona „wprowadzeniu kolejnych zmian w nauczaniu Chrystusa i zadaniu nowych ran Kościołowi” albo, że kładzenie akcentu na nią może doprowadzić do przyjęcia w Kościele „mechanizmów i procedur opartych na demokratycznej zasadzie większości”. Byli też tacy, którzy podejrzewali, że wyniki synodu są już z góry ustalone.

Wiele syntez mówiło o słabym zaangażowaniu, a nawet oporze części duchowieństwa wobec konsultacji synodalnych, a jednocześnie o pasywności niektórych świeckich, bojących się otwarcie wypowiedzieć. Dawało też wyraz „rozpowszechnionemu przekonaniu o separacji między kapłanami a resztą ludu Bożego”.

Za jedną z głównych przeszkód w „podążaniu razem” uznano skandale nadużyć (duchowych, seksualnych, finansowych, władzy, sumienia), jakich dopuścili się niektórzy duchowni i inne osoby zaangażowane w życie Kościoła. Podkreślano konieczność uznania tych nadużyć i zadośćuczynienia za nie, a także „kulturowej zmiany w Kościele w kierunku większej przejrzystości, rozliczania i współodpowiedzialności”. Innym priorytetem powinno być „duszpasterstwo jedności i pojednania” w krajach, gdzie toczą się wojny.

Z syntez wyłania się przekonanie, że „jeśli Kościół nie będzie synodalny, nikt nie będzie się w nim czuł naprawdę u siebie”.

Rozdział II: Słuchanie Pisma Świętego

Najkrótszy, zaledwie czteropunktowy rozdział DEC, odwołuje się do słów z Księgi Izajasza: „Rozszerz przestrzeń twego namiotu, rozciągnij płótna twego mieszkania, nie krępuj się, wydłuż twe sznury, wbij mocno twe paliki!” (Iz 54,2). Dostrzega w nich uwydatnienie tego, do czego Bóg wzywa nas poprzez doświadczenie synodalności.

Słowa te zapraszają do wyobrażenia sobie Kościoła jako „namiotu spotkania” Boga z ludźmi. Solidnymi palikami są „fundamenty wiary, które się nie zmieniają”, ale które można przemieścić na nowy teren, by towarzyszyć ludowi Bożemu w marszu przez historię. Aby się nie zapaść, struktura namiotu musi zachować równowagę między podmuchami i napięciami, którym podlega – ta metafora z kolei wyraża potrzebę rozeznawania. Wiele syntez tak właśnie opisywało Kościół: jako przestronne mieszkanie, w którym wszyscy mogą się schronić, ale otwarte, by każdy mógł wchodzić i wychodzić – ku Bogu i innym ludziom.

Aby ten namiot poszerzyć, trzeba przyjąć innych, robiąc miejsce dla ich różnorodności. Wymaga to gotowości do tego, by umrzeć dla samego siebie z miłości. Płodność Kościoła zależy od tej śmierci, która nie jest unicestwieniem, gdyż otrzymuje się wówczas w darze najbogatszą relację i najgłębsze więzi z Bogiem i bliźnimi. Tylko wtedy „członkowie Kościoła, każdy osobiście i wszyscy razem, staną się zdolni do współpracy z Duchem Świętym w wypełnianiu misji powierzonej przez Jezusa Chrystusa swemu Kościołowi”.

Rozdział III: Ku synodalnemu Kościołowi misyjnemu

Ten najobszerniejszy rozdział DEC nawiązuje do przedstawionego powyżej obrazu biblijnego. Stwierdza, że „ Kościół-dom nie ma drzwi, które się zamykają, ale granice, które się stale poszerzają”. A „ci, którzy czują się w Kościele u siebie żałują nieobecności tych”, którzy nie mają tego poczucia. W centrum procesu synodalnego jest wizja Kościoła zdolnego do „całkowitej integracji, wspólnej przynależności i rzeczywistej gościnności, zgodnie z nauczaniem Jezusa”. Nie mamy zachowywać się jak strażnicy, niedopuszczający innych do stołu, ale zapewniać, by każdy znalazł przy nim miejsce.

1. Słuchanie, które staje się przyjmowaniem

Poszerzanie namiotu wymaga „szerszego i głębszego nawrócenia postaw i struktur, jak również nowego podejścia do duszpasterskiego towarzyszenia” oraz „woli uznania tego, że peryferie mogą być miejscem, w którym rozbrzmiewa wezwanie do nawrócenia i bardziej zdecydowanego wcielania Ewangelii w życie”.

Słuchanie z kolei wymaga uznania, że inni są twórcami swej drogi życia. Wówczas będą się czuli przyjęci, a nie osądzeni. Proces synodalny może być właśnie odczytywany jako droga uznania tych, którzy nie czują się dostatecznie uznani przez Kościół, szczególnie osób, które mają poczucie, iż „Kościół instytucjonalny nie interesował się ich doświadczeniem wiary albo ich opiniami”.

Syntezy wskazują przeszkody strukturalne, uniemożliwiające słuchanie, „zwłaszcza struktury hierarchiczne, sprzyjające tendencjom autokratycznym, kulturze klerykalnej i indywidualistycznej, która izoluje jednostki i atomizuje relacje między księżmi i świeckimi”.

W tym kontekście DEC cytuje syntezę Konferencji Episkopatu Polski: „Niesłuchanie prowadzi do niezrozumienia, wykluczania, marginalizowania. W dalszej konsekwencji skutkuje to zamknięciem, uproszczeniami, brakiem zaufania i lękiem, które niszczą wspólnotę. Gdy księża nie chcą słuchać, znajdując wymówkę na przykład w dużej liczbie zajęć, albo gdy pytania pozostają bez odpowiedzi, rodzi się w sercu wiernych świeckich poczucie smutku i obcości.

Bez słuchania, odpowiedzi na trudności wiernych są wyrwane z kontekstu i nie dotyczą istoty przeżywanych przez nich problemów, stając się pustym moralizatorstwem. Świeccy mają odczucie, że ucieczka od szczerego słuchania wynika z lęku przed koniecznością duszpasterskiego zaangażowania. Podobne odczucie narasta wówczas, gdy na rozmowę i wysłuchanie wiernych nie mają czasu biskupi”.

Słuchanie należy zapewnić także księżom, którzy czują się osamotnieni, szczególnie gdy chodzi o „uczuciowy i seksualny wymiar ich życia”. Trzeba również „przewidzieć formy przyjęcia ochrony kobiet i ewentualnych dzieci kapłanów, którzy złamali ślub celibatu”.

Niepokój redaktorów DEC wzbudza niewielka obecność ludzi młodych w procesie synodalnym i, coraz bardziej, również w życiu Kościoła. Dlatego naglącą koniecznością jest zwrócenie uwagi na młodzież i jej formację. Podobnie jak na osoby z niepełnosprawnościami, które czują się w Kościele mniej wartościowe. Równie ważna jest obrona zagrożonego życia ludzkiego na wszystkich jego etapach, w tym otoczenie opieką kobiet w ciąży, będących w trudnej sytuacji materialnej lub rodzinnej, aby zapobiec uciekaniu się przez nie do aborcji, a także kobietami cierpiącymi na syndrom poaborcyjny.

Wśród osób nieczujących się w Kościele u siebie i niezrozumianych, które należy wysłuchać, dokument wymienia m.in. tych, którym nie podobają się zmiany liturgiczne po Soborze Watykańskim II. Odnosi się również do sytuacji osób, które z różnych powodów odczuwają napięcie między przynależnością do Kościoła a własnymi relacjami uczuciowymi, „jak na przykład: osoby rozwiedzione, które zawarły nowe związki małżeńskie, rodziny z jednym rodzicem, osoby żyjące w małżeństwie poligamicznym, osoby LGBT”.

Ludzie „proszą, by Kościół był schronieniem dla osób zranionych i złamanych, a nie instytucją dla doskonałych” i by „spotykał ludzi tam, gdzie są, by podążał z nimi, zamiast ich osądzać, i by ustanowił prawdziwe relacje oparte na życzliwości i autentyczności, a nie na poczuciu wyższości”. Jednocześnie DEC daje wyraz zaniepokojeniu katolików tym, że „osoby homoseksualne domagają się, by Kościół zaakceptował ich grzeszny sposób życia”.

Niezależnie od różnic kulturowych, spośród „wykluczonych”, którzy wymagają solidarności, dialogu, towarzyszenia i przyjęcia, najczęściej wymieniani byli w syntezach krajowych: ubodzy, samotne osoby starsze, rdzenna ludność, migranci, dzieci ulicy, alkoholicy, narkomani, osoby, które weszły na drogę przestępstw i prostytucji, widząc w tym jedyny sposób na przeżycie, więźniowie, grupy doświadczające dyskryminacji z powodu rasy, pochodzenia etnicznego, płci, kultury lub seksualności.

2. Siostry i bracia dla misji

Syntezy wyrażają marzenie o Kościele umiejącym odpowiadać na wyzwania współczesnego świata, odrzucającym podział na wierzących i niewierzących, ofiarującym światu „raczej doświadczenie zbawienia niż doktrynę czy strategię”. Synodalność jest wezwaniem Bożym do wspólnego podążania z całą rodziną ludzką. Tam, gdzie żyją pośród wyznawców innych religii lub niewierzących, chrześcijanie podejmują dialog wspierany codziennym życiem. Syntezy wskazują na współzależność wyzwań społecznych i ekologicznych. Aby im stawić czoła, potrzebna jest współpraca z chrześcijanami innych wyznań, wierzącymi z innych religii i ludźmi dobrej woli.

Wymaga to m.in. „ożywienia” ekumenizmu, by dawać z innymi chrześcijanami „bardziej zjednoczone świadectwo”. Nie ma bowiem „kompletnej synodalności bez jedności chrześcijan”. Wzrasta też liczba rodzin międzywyznaniowych i międzyreligijnych. Jednak zaangażowanie ekumeniczne dotyczy jedynie „wąskich elit”, nie staje się „masowym ruchem” oraz „dialogiem życia, miłości i działania” osób różnych wyznań.

Niektóre syntezy podkreślają rolę Kościoła w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w staraniach o pojednanie w społeczeństwach silnie spolaryzowanych, inne zaś apelują o jego większe zaangażowanie w debatach publicznych i działaniach na rzecz sprawiedliwości. Wskazują, że Kościół pełni swą misję w różnych kontekstach kulturowych i narodowych, które czasem ograniczają wyrażanie katolickości Kościoła, a niekiedy prowadzą do złożenia świadectwa poprzez męczeńską śmierć.

Pogłębienia wymaga międzykulturowy wymiar synodalności. Docenianie różnorodności kulturowej i traktowanie jej jako bogactwa jest świadectwem dla świata, gdy niekatolików traktujemy jak „towarzyszy drogi”. „Kościół powszechny musi pozostać gwarantem jedności, ale diecezje mogą inkulturować wiarę lokalnie” – przekonuje synteza z Luksemburga. Wiele syntez domaga się łączenia lokalnych kultur z wiarą i włączania ich w liturgię.

3. Komunia, uczestnictwo i współodpowiedzialność

Misja Kościoła dokonuje się poprzez życie wszystkich ochrzczonych. Na tym zasadza się wartość wszystkich powołań w Kościele. Władza w Kościele jest sposobem ofiarowania, na wzór Jezusa, „uzdrowienia, pojednania i wyzwolenia”. Dlatego – jak wskazuje synteza z Argentyny – „ważne jest tworzenie synodalnego modelu instytucjonalnego jako kościelnego paradygmatu dekonstrukcji władzy piramidalnej, która uprzywilejowuje jednoosobowe zarządzanie. Jedyną uprawnioną władzą w Kościele winna być władza miłości i służby, za przykładem Jezusa”.

Jednak „ton syntez nie jest antyklerykalny (przeciwko księżom i kapłaństwu służebnemu)”. Podkreślają one natomiast znaczenie uwolnienia się w Kościele od klerykalizmu, aby wszyscy wierni, duchowni i świeccy, mogli pełnić wspólną misję. Klerykalizm jest „formą duchowego zubożenia”, „kulturą izolującą duchowieństwo i szkodzącą świeckim”, która „separuje od żywego doświadczenia Boga i psuje braterskie relacje, rodząc surowość, przywiązanie do władzy w sensie prawnym”, zamiast służyć. Syntezy proponują „relacyjne i współpracujące” formy przywództwa kościelnego, zdolne zrodzić współodpowiedzialność. Sprawowanie władzy polega bowiem m.in. na zachęcaniu, angażowaniu, przewodzeniu, ułatwianiu uczestnictwa w życiu Kościoła, a także delegowaniu części odpowiedzialności osobom kompetentnym.

Nawrócenie „kultury kościelnej dla zbawienia świata” wymaga „nowej kultury z nowymi praktykami, strukturami i nawykami”. Kluczowym punktem jest tu przemyślenie roli kobiet w życiu Kościoła, w którym decydentami są mężczyźni. Dotychczas charyzmaty kobiet nieczęsto są doceniane. Są one wykluczone z procesów decyzyjnych w Kościele, choć stanowią większość uczestników liturgii i działań kościelnych. „Brak równości kobiet w łonie Kościoła jest uważany za przeszkodę dla Kościoła we współczesnym świecie” – napisano w syntezie z Nowej Zelandii.

Z kolei żeńskie przełożone zakonne zwróciły uwagę na „dominujący w Kościele seksizm”, także w używanym języku. Siostry zakonne są uważane za „tanią siłę roboczą”, a życie konsekrowane bezhabitowe pozostaje niedoceniane. Nie bierze się tu pod uwagę „fundamentalnej równości i godności” wszystkich ochrzczonych – kobiet i mężczyzn.

Syntezy nie są zgodne w kwestii, jak tej nierówności zaradzić. Niektóre proponują włączenie kobiet do organów decyzyjnych, inne – głoszenie przez nie kazań w parafiach (po otrzymaniu odpowiedniej formacji) czy diakonat kobiet. Są też propozycje święcenia kobiet na księży, choć inne syntezy są wobec tego sceptyczne. Tymczasem kobiety, a zwłaszcza siostry zakonne, są już w awangardzie praktyk synodalnych, które stosują w swej działalności, dobierając sobie współpracownice.

Synteza z Papui-Nowej Gwinei cytuje jedno z doświadczeń lokalnych: „Kiedy chcemy zrobić coś w naszej parafii, zbieramy się, słuchamy sugestii wszystkich członków wspólnoty, wspólnie decydujemy i wspólnie wprowadzamy podjęte decyzje w życie”. To pragnienie współodpowiedzialności przekłada się na kwestię posług w Kościele, który jest „komunią różnych charyzmatów i posług”. Konsultacje pokazały, że temat posług kościelnych dla świeckich jest tematem o centralnym znaczeniu dla życia Kościoła. Swoimi doświadczeniami pod tym względem podzieliły się Kościoły z Afryki, gdzie do danego zadania po prostu wybiera się wiernych posiadających potrzebne kompetencje. Szczególny status mają tam katechiści, którzy czasem stają się „głowami wspólnoty”, zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie rzadko docierają księża.

Różne charyzmaty i posługi rodzą się także w łonie stowarzyszeń, ruchów grupujących świeckich i nowych wspólnot. Trzeba brać pod uwagę ich specyfikę, ale gdy dążą do instytucjonalizacji, należy dbać o harmonię w Kościele lokalnym. Darów charyzmatycznych nie można bowiem przeciwstawiać darom hierarchicznym, związanym z sakramentem święceń. Należy te dary zharmonizować, co należy do zadań biskupów.

4. Synodalność nabiera kształtów

Kościół powinien nadać synodalny kształt i sposób działania swoim instytucjom i strukturom, szczególnie tym, które są związane z zarządzaniem. Odnowie struktur powinny towarzyszyć zmiany w prawie kanonicznym. Aby jednak funkcjonowały w sposób synodalny, struktury muszą zatrudniać osoby, które mają nową wizję wspólnej misji i kompetencje, wspierane duchowością, gdyż inaczej praktyka synodalności ograniczy się do kwestii techniczno-organizacyjnych. Potrzebna jest więc zmiana mentalności ludzi.

W relacjach między Kościołem powszechnym i Kościołami lokalnymi etap kontynentalny synodalności jest czymś nowym. Jednak ze względu na wspólne korzenie historyczne, tendencje społeczno-kulturowe i te same wyzwania dla misji ewangelizacyjnej Kościoła na danym kontynencie etap ten stanowi uprzywilejowaną ramę dla dynamiki synodalnej, która wzmocni więzi między Kościołami lokalnymi, będzie sprzyjać dzieleniu się doświadczeniami i wymianie darów, pomoże wymyślić nowe opcje duszpasterskie.

Dynamika synodalna dotyczy również Kurii Rzymskiej, zgodnie ze wskazaniami konstytucji apostolskiej „Praedicate Evangelium”, a także konferencji biskupich, które – według refleksji nadesłanych przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej – powinny włączać w swe dyskusje przedstawicieli kleru i świeckich z różnych diecezji.

Dokument podkreśla, że ta „dynamika współodpowiedzialności” powinna być cały czas rozpatrywana pod kątem „służenia wspólnej misji”, a nie „podziału ról i władzy”, przenikając wszystkie poziomy życia Kościoła: rady parafialne, diecezjalne i parafialne rady gospodarcze, rady kapłańskie przy osobie biskupa. Istnieje potrzeba, by te organy nie miały tylko charakteru konsultacyjnego, ale by podejmowano w nich decyzje na bazie wspólnotowego rozeznawania, a nie na zasadzie większości głosów.

Za istotną dla synodalności uznano przejrzystość działań Kościoła. Tymczasem często „wszystko dzieje się w tajemnicy”. Nie są ujawniane protokoły z zebrań rad parafialnych, nie mówiąc już o stanie kont bankowych. Przejrzystość pozwoliłaby na zdanie sobie sprawy z procesów decyzyjnych i z kryteriów rozeznawania. Styl przywództwa zakorzeniony w synodalnym sposobie działania zrodziłby „zaufanie i wiarygodność”, zastępując autorytaryzm niektórych biskupów, księży, katechistów.

Większość syntez podkreślała konieczność prowadzenia stałej formacji do synodalności, obejmującej wszystkie wymiary życia chrześcijańskiego, dostosowanej do kontekstu lokalnego, a skierowanej do całego ludu Bożego poprzez katechezę i duszpasterstwo. Zrozumienie synodalności jest niezbędne dla „podążania razem” w Kościołach lokalnych. Potrzebna jest też bardziej specyficzna formacja do słuchania i dialogu. Mogłyby się tym zająć osoby lub grupy wyznaczone w diecezjach do wspierania synodalności. W seminariach zaś trzeba przygotowywać przyszłych duchownych nie tylko do kapłańskiego stylu życia, ale również do „koordynacji duszpasterskiej” poprzez teoretyczną i praktyczną formację do współpracy, wzajemnego słuchania i uczestnictwa w misji.

Oprócz formacji potrzebna jest duchowość, ożywiana bliskością z Chrystusem i otwartością na słuchanie głosu Ducha Świętego. Ta „synodalna duchowość” musi przesunąć akcent z wymiaru indywidualnego na kolektywny, stając się „duchowością «my», która potrafi docenić wkład każdego”. Konieczne jest włączenie duchowości w funkcjonowanie kościelnych instytucji i ich organów kierowniczych, podkreślając rozeznanie w procesie decyzyjnym. Kościół synodalny tworzy się wokół różnorodności, dlatego spotkanie różnych tradycji duchowych Wschodu i Zachodu „może stać się szkołą formacji synodalnej, o ile będzie w stanie wspierać komunię i harmonię, przyczyniając się do przezwyciężenia polaryzacji, jakiej doświadczają liczne Kościoły”.

5. Życie synodalne i liturgia

Syntezy podkreślają, że udział w liturgii wspiera „poczucie przynależności” do Kościoła. „Źródłem i szczytem” dynamiki synodalnej jest Eucharystia, ale „wspólny marsz” obejmuje także wielkie zgromadzenia liturgiczne, takie jak pielgrzymki, i pobożność ludową, która dla wielu ochrzczonych jest ich łącznikiem z Kościołem. Synodalny styl celebracji liturgicznej umożliwia aktywne uczestnictwo wszystkich wiernych.

Bywa jednak, że sprawowanie Eucharystii jest powodem podziałów w łonie Kościoła. Powraca tu temat Mszy przedsoborowej, wokół którego narósł taki poziom animozji, że ludzie „z obu stron mówią, iż czują się osądzani przez tych, którzy mają inne zdanie”. Przyczyną podziału okazuje się też kwestia jednej Eucharystii dla chrześcijan z różnych Kościołów, kolejnym zaś – inkulturacja form celebracji i modlitwy.

Wśród praktyk przeciwnych dynamice synodalnej DEC wymienia również „protagonizm liturgiczny kapłana i pasywność uczestników”, a także „oddalenie kazań od piękna wiary i konkretu życia”. Jakość kaznodziejstwa jest niemal powszechnie podnoszona jako problem. Wierni domagają się „głębszych homilii, skupionych na Ewangelii i czytaniach z dnia, a nie na polityce”, głoszonych „w przystępnym i przyciągającym języku”.

Syntezy zwracają uwagę na osoby, których sytuacja z różnych względów uniemożliwia przyjmowanie Komunii świętej i innych sakramentów. Chodzi zarówno o wspólnoty żyjące na odludnych terenach, jak i o ubogich, których nie stać na płacenie za posługę sakramentalną według ustalonych taryf. Nie ma jednomyślności w sprawie dostępu do Eucharystii osób rozwiedzionych, które zawarły nowe związki małżeńskie. Jedni są za tym, by Kościół był „bardziej elastyczny” w tej kwestii, inni zaś uważają, że dotychczasowa praktyka powinna być zachowana.

DEC zauważa, że proces synodalny był okazją do odkrycia różnorodności form modlitwy w Kościele. Dlatego pojawiły się propozycje ich dywersyfikacji na korzyść liturgii Słowa czy medytacji Pisma Świętego. Proponowano także, by liturgie kończyły się czasem braterskiego dzielenia się przy stole.

Rozdział IV: Następne etapy

Rozważając przyszłość procesu synodalnego zwrócono uwagę, że synodalność „przybiera kształt stałego wezwania do osobistego nawrócenia i reformy Kościoła”. W syntezach „lud Boży wyraża pragnienie, by mniej być Kościołem konserwacji i ochrony, a bardziej Kościołem, który wyrusza z misją”. Synodalność prowadzi do „misyjnej odnowy”, do „permanentnego stanu misji”. Dopiero jednak uczymy się, jak sprawić, by cały lud Boży „podążał razem”. Potrzebne jest tu stałe rozeznawanie, które pomaga odczytywać jednocześnie słowo Boże i znaki czasu, by iść w kierunku, jaki wskazuje Duch Święty.

„Przesłanie drogi synodalnej jest proste: uczymy się podążać razem i razem usiąść, by łamać ten sam chleb, aby każdy mógł znaleźć swe miejsce. Każdy jest powołany do wzięcia udziału w tej podróży, nikt nie jest wykluczony. Czujemy się do tego wezwani, aby móc w sposób wiarygodny głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa wszystkim ludom. Taką drogą chcemy pójść na etapie kontynentalnym” – wyjaśnili redaktorzy DEC.

Zaznaczyli, że dokument ten jest narzędziem, z którego pomocą Kościoły lokalne mogą prowadzić dialog ze sobą nawzajem i z Kościołem powszechnym na szczeblu kontynentalnym. Ich refleksja dotyczyć będzie trzech pytań. Pierwsze brzmi: jakie intuicje zawarte w DEC wywołały najmocniejszy oddźwięk i jakie doświadczenia wydają się nowe i pouczające? Drugie dotyczy problemów, jakie powinny zostać poruszone podczas kolejnego etapu procesu synodalnego. Z dwóch poprzednich wynika trzecie: jakie są priorytety, powracające tematy i wezwania do działania, którymi warto się podzielić z Kościołami lokalnymi na całym świecie podczas zgromadzenia synodu biskupów w październiku 2023 roku?

Wesprzyj Więź

Każde z siedmiu zgromadzeń kontynentalnych przygotuje dokument końcowy. Spotkania te będą miały charakter zgromadzeń kościelnych, a nie tylko biskupich. Wezmą w nich udział: biskupi, księża, diakoni, osoby konsekrowane, świeccy mężczyźni i kobiety. Szczególną uwagę należy zwrócić na obecność kobiet i młodzieży, osób ubogich i zmarginalizowanych, nie zapominając o delegatach innych wyznań chrześcijańskich, innych religii i osobach bez przynależności religijnej. Biskupi spotkają się po zakończeniu zgromadzenia, aby kolegialnie zatwierdzić dokument końcowy.

Na podstawie siedmiu dokumentów kontynentalnych do czerwca 2023 roku powstanie dokument roboczy (Instrumentum laboris) na październikowe zgromadzenie synodu biskupów.

Przeczytaj też: Kościół, który ma problem z synodalnością

Podziel się

4
1
Wiadomość

@ Marek2: Cieszmy sie, ze chociaz pewne sprawy zostaja wyrazone slowami. Ale czesto czuje zenade, czytajac takie slowa jak: “Trzeba również „przewidzieć formy przyjęcia ochrony kobiet i ewentualnych dzieci kapłanów, którzy złamali ślub celibatu”. Albo: “Dotychczas charyzmaty kobiet nieczęsto są doceniane”. Przeciez George Orwell w grobie sie przewraca, gdy slyszy taka nowomowe!

Brałem udział w synodzie na szczebli parafialnym i diecezjalnym i po przeczytaniu powyższej syntezy mam poczucie niedosytu. Konserwatyści nie uważają mnie za swojego, „otwarci” też nie. Oba bieguny są “reprezentowane” “podmiotowo” w syntezie. Trzecia droga nie. Należę do jednej z mniejszości, która jest w Kościele marginalizowana. Nie ma miejsca by szczegółowo się odnosić do każdego akapitu. Są takie, które bardzo mi się podobają (np. że brak równości kobiet w łonie Kościoła jest przeszkodą dla Kościoła we współczesnym świecie), ale generalnie w tym, czego byłem uczestnikiem antagonizmy nie dominowały, jak to jest wyeksponowane już na wstępie artykułu. To bardzo przykre, że Sekretariat Synodu piętnuje jakąś część katolików (nie mnie akurat, nie o siebie się troszczę) uznając ich de facto za gorszych. I to w oparciu o stereotypy. Nie jestem tradycjonalistą, uważam że chociaż ostatni sobór nie spełnił wielu pokładanych w nim nadziei, Trydent nie ma już wiele do powiedzenia Kościołowi współczesnemu – ale znam rodzinę tradycjonalistów, dla której doświadczenie zbawienia jest ważniejsza niż bardzo ważna doktryna i dla której Kościół nie jest instytucją doskonałych w rozumieniu faryzejskim. Przeciwstawienie w tytule misji Kościoła konserwatyzmowi jest importem techniki z życia politycznego wykluczającym ze wspólnoty. Mało katolickie.
Ale metafora z Kościołem jako namiotem spotkania przenoszonym razem z wędrówką ludu naprawdę piękna! Różni mnie to, że nie zgadzam się na wpuszczanie do niego tych, którzy chcą pod siebie wymusić zmianę kierunku naszej wędrówki.

Piotr, piętnowanie tradycjonalizmu jest wynikiem praktyki okresu pontyfikatu Franciszka. Opozycję, w dodatku tę “tępą”, nie nastawioną na konstruktywną krytykę, tylko tę spod znaku “Bergoglio heretyk” firmowali właśnie tradsi. Doprowadziło to do sytuacji, gdzie msze trydenckie stały się osią rozbijania Kościoła. To, że istnieją jednostki, które traktują tradycjonalizm jako wartość nie sprawi, że ruch sam w sobie przestanie być toksyczny.

Widać cały czas pewien schemat.
Związki nieregularne, LGBT, etyka seksualna, kapłaństwo kobiet, udział świeckich.
Zaskakująco zbieżne nie tylko z niemiecką “Drogą Synodalną”, ale też stojące okoniem wobec Jana Pawła II.

Kompletnie pomijam kwestię skandali i zagadnienie “wiedział, czy nie wiedział”. Bardziej chodzi o całościową wizję Kościoła i kierunek, jaki wyznaczył. Sam wybór Franciszka był już pewną refleksją i przyznaniem, że Jan Paweł II swoimi decyzjami “stracił” kontynent południowoamerykański, dlatego trzeba kogoś, kto będzie w stanie zebrać resztki.