Jej nazwisko kojarzy się wszystkim – tym, którzy czytają – z poezją. I słusznie. Była poetką wielką i osobną. Taka osobność związana jest nieraz z charakterystycznym zjawiskiem, które można nazwać „brakiem naprzykładowości”. Chodzi o to, że kiedy chcemy powiedzieć coś generalnie o literaturze, dla zaznaczenia, co mamy na myśli, używamy nieraz pobieżnego wyliczenia, często, choć nie zawsze, poprzedzonego frazą „na przykład”. Zatem: „literatura polska zawsze związana była z życiem zbiorowości” – piszemy i dorzucamy: „(np. Konwicki, Kazimierz. Brandys, Andrzejewski)”. Albo stwierdzamy: „poezja polska nie wyzbyła się nigdy korzeni romantycznych, nawet jeśli przywoływane są one polemicznie” – i tu znów otwieramy nawias: „(np. Grochowiak, Miłosz, Herbert)”.
Laboratorium im. Richarda Pipesa zaprasza na debatę online wokół książki Jana Olaszka i Martyny Grądzkiej-Rejak „Holokaust, pamięć, powielacz. Zagłada Żydów i okupacyjne stosunki polsko-żydowskie w publikacjach drugiego obiegu w PRL”.
Więcej