Jesień 2024, nr 3

Zamów

90. urodziny Andrzeja Wajdy

Kobieta […]Wajda z jednej strony jest kontynuatorem tych twórców, którzy z polskimi mitami się wadzili — potrafi więc obchodzić się z nimi bardzo krytycznie. Z drugiej strony docenia wartość narodowych mitów, jednak dobrze też wie, że karmią się one ofiarą. Ból odłączenia od mitu, o którym mówisz, Andrzeju, zdaje się więc rodzić potrzebę ochrony mitu — mimo krytycznego stosunku wobec architektów Powstania Warszawskiego, powstańcy z Kanału to bohaterowie spełniający wezwanie poety: „A kiedy trzeba — na śmierć idą po kolei, / Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!”. Kino Andrzeja Wajdy ma również tę moc, że niektóre z mitów współtworzy, czego dowodem są Człowiek z marmuru, Człowiek z żelaza, Wałęsa. Człowiek z nadziei czy Katyń (który sam reżyser określił jako „post mortem szkoły polskiej”). Trudno nie pamiętać o tym, jaki wpływ dwa pierwsze z tych filmów wywarły na stan świadomości Polaków, jak przyczyniły się do umocnienia więzi nie tylko pomiędzy nimi, ale też z tymi wartościami, które ukształtowały tożsamość pierwszej „Solidarności”.

Ksiądz […]Człowiek z marmuru, który zapoczątkował kino moralnego niepokoju, to jeden z najważniejszych filmów mojego życia. Byłem chyba na dziesięciu seansach, dzień po dniu. Istniała bowiem obawa, że film zaraz zdejmą z ekranów, w niektórych kinach w repertuarze zamiast tytułu filmu zamieszczano informację: „wszystkie seanse zarezerwowane”. Człowiek z marmuru to bodaj jedyny tego rodzaju film w demoludach, który mówi o tym, że robotnik upomina się u robotniczej władzy o swoje. Ten obraz to także rozliczenie się z czasami stalinowskimi, w tamtym momencie odważne i bezkompromisowe. Dobrze pamiętam ataki na Człowieka z marmuru w prasie, a szczególnie w tygodniku „Ekran”, opanowanym wtedy przez grupę narodowych komunistów. Naczelny tygodnika zarzucał mWajdzie, że w jego filmie dochodzi do głosu manicheistyczny dualizm, według którego cały sens ludzkiej egzystencji sprowadza się do walki dobra ze złem. Zło utożsamiane jest w tym przypadku z siłami, które przeciwstawiają się ludziom skazanym — bez względu na to, jak heroiczna byłaby ich walka — z góry na przegraną. Partyjny publicysta pytał: „Czy ten fatalistyczny determinizm pozwala w ogóle, żeby kino było nie tylko aparatem do badania rzeczywistości, ale po prostu żywiołem — jak chce Wajda? Jeśli jest żywiołem, to powinno charakteryzować się spontanicznością wykluczającą manipulację, tak widoczną w Człowieku z marmuru”. W czym przejawiała się owa manipulacja? „W konkluzjach generalnych — pisał krytyk — sprowadza się ona […] do stawiania znaku równości między okresem błędów i wypaczeń (trwającym kilka lat) a ostatnim trzydziestoleciem. […] Wszystko, co jawi się przed naszymi oczyma, jest skarykaturowane. Używając określenia Witkacego, powiedzielibyśmy — przepotwornione”.

Kobieta Nie jest łatwo opisać i ogarnąć twórczość autora Kanału. Jak bowiem znaleźć wspólną miarę dla pełnych nieprzemijającego czaru Niewinnych czarodziei, nagrodzonego Złotą Palmą Człowieka z żelaza i przegranych w oscarowym wyścigu — wizualnie pięknych i egzystencjalnie bolesnych — Panien z Wilka?

Wesprzyj Więź

Ksiądz Cieszę się, że wspominasz Niewinnych czarodziei, z muzyką Krzysztofa Komedy, bo to — według mnie — obok Kanału oraz Popiołu i diamentu, właśnie trzecia część wojennej trylogii Wajdy. Film ten przeżywa obecnie zadziwiający renesans. W Warszawie organizowany jest festiwal jazzowo‑filmowy pod tym właśnie tytułem. To obraz o zbuntowanych dwudziestolatkach, którzy nie chcą już rozpamiętywać powstańczych i akowskich doświadczeń, roztrząsać trudnych spraw — problemów z ZMP, stalinowskich procesów ani nawet Października’56. Czy zatem jest to opowieść o pokoleniu z amputowaną pamięcią? Reżyserowi i scenarzystom, Jerzemu Andrzejewskiemu i Jerzemu Skolimowskiemu, chodziło przede wszystkim o pokazanie buntu młodych przeciw wszechwładnej przemocy pamięci i przeszłości. Oczywiste jest, że bohaterowie Niewinnych czarodziei nie mogli zapomnieć o traumatycznej przeszłości — oni tylko nie chcieli, żeby jej tragiczny cień zdominował teraźniejszość i przyszłość. Czy to było możliwe, to już inna sprawa. Wajda tak opowiada o pierwszym pokoleniu powojennym: „[…]przygniatał ich narodowy patos, ale odrzucali także zdecydowanie system, który narzucono nam po wojnie. […] Dla nich amerykański jazz, język angielski, moda, życie codzienne wyznaczały kierunek, w jakim chcą podążać”. To był naturalny bunt, nie wszystko musi być przecież takie poważne, na serio. Paradoksalnie film był oskarżany przez usłużnych krytyków o nihilizm, a w tamtym czasie był to zarzut niebezpieczny. Nawet jednak te filmy, które były odskocznią Wajdy od wielkich tematów narodowych w świat psychologii, namiętności, nostalgii, przemijania i śmierci, czyli przede wszystkim znakomite ekranizacje filozoficzno‑egzystencjalnych nowel Iwaszkiewicza, zostały również wpisane w polski krajobraz.

Kobieta Nie mogło być inaczej — to, co w filmach Andrzeja Wajdy najoryginalniejsze, artysta czerpie z tego, co polskie, czy wręcz arcypolskie. I co ciekawe, doświadczenia jego bohaterów tak mocno uwikłanych w polską historię, polski los, są czytelne nie tylko dla Polaków. A to dlatego, że Wajda w swoim kinie snuje wielowymiarową opowieść nie tylko o Polaku w Polaku i człowieku w Polaku — pisze o tym w tym numerze również Krzysztof Biedrzycki w eseju Olbrzym i karzeł. Pytania o naród, człowieka i uniwersalizm — ale o człowieku w człowieku, który uwikłany w historię, czy po prostu w swój śmiertelny los, próbuje nie dać się unicestwić ani moralnie, ani fizycznie. I opowiada równocześnie Wajda o człowieku, który pomimo tych wszystkich uwikłań i zapętleń, którym patronują Dostojewski czy Conrad, głodny jest życia.

Powyższa rozmowa jest fragmentem tekstu, który okaże się na łamach kwartalnika „Więź” w numerze 1/2016. Zapraszamy do zakupu już w najbliższych dniach na stronie naszego czasopisma.

Podziel się

Wiadomość