Wiosna 2024, nr 1

Zamów

KIK w samo południe. Kluby Inteligencji Katolickiej w wyborach 1989 roku

Logo „Solidarności” na koszulce z lat 80. Fot. Futureatlas.com/Flickr

Ludzi wszystkich Klubów Inteligencji Katolickiej – od Krakowa i Warszawy po Lubaczów, Nysę i Sanok – można nazwać w pełni zasłużenie współtwórcami tej wielkiej zmiany, jaką przyniosły wybory czerwcowe. W znacznej mierze wygrana „Solidarności” w dniu 4 czerwca 1989 roku była ich dziełem.

Gdy dzisiaj myślimy o wyborach czerwcowych w roku 1989, natychmiast pamięć przywołuje słoneczną niedzielę 4 czerwca, kiedy tysiące Polaków skreślały „listę krajową” i oddawały swe głosy na kandydatów „Solidarności”. Wraca poczucie ówczesnej radości z odniesionego sukcesu, którego nie umniejszała nawet świadomość, że były to wybory tylko częściowo wolne, a niepodległość Polski nawet w marzeniach rysowała się jeszcze bardzo mgliście.

Kiedy natomiast w pierwszych dniach kwietnia 1989 roku rozpoczynała się kampania wyborcza, dominującym uczuciem wśród ludzi opozycji były: z jednej strony, poczucie historyczności zachodzących wydarzeń i wielka gotowość do działania, ale z drugiej – ogromna niepewność. Czas, jaki został narzucony przez komunistyczne władze jako okres na przygotowanie i przeprowadzenie kampanii wyborczej, był krótki – niewiele dłuższy niż sześć tygodni. Było to świadome posunięcie władz, pewnych własnej przewagi pod względem organizacyjnym. Strona rządowa kontrolowała wszystkie środki masowego przekazu i łączność, miała pieniądze, lokale, telefony, drukarnie, była w stanie w jednej chwili – także na rozkaz – uruchomić setki ludzi w całym kraju do wyłonienia kandydatów na posłów i senatorów oraz przeprowadzenia własnej kampanii wyborczej.

Strona opozycyjna była zaś zorganizowana jedynie w wąskim zakresie. Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” skupiał około setki ludzi z całego kraju, a dla potrzeb jego członków i ekspertów w czasie negocjacji Okrągłego Stołu powstało jedynie niewielkie (kilkanaście osób) biuro z sekretariatem i własną poligrafią. Krajowa Komisja Wykonawcza – władza NSZZ „Solidarność” – to było kilkanaście osób, które wspierała nieliczna ekipa współpracowników. Struktury terenowe „Solidarności” pracowniczej i rolniczej były dopiero w trakcie dość mozolnej organizacji.

Któregoś dnia Henryk Wujec, rozejrzawszy się wokół, powiedział: „Myślę, że za dwadzieścia lat nikt nam nie uwierzy, że w takich warunkach mogliśmy robić wybory…”

Udostępnij tekst

Istniało oczywiście dużo środowisk i grup opozycyjnych, kluby polityczne i dyskusyjne, zalążki partii politycznych, działały już licznie powstające w końcu lat osiemdziesiątych XX wieku stowarzyszenia społeczne, poza cenzurą wychodziło wiele gazet i pism. Były to wszakże działania rozproszone, a ze względu na swą różnorodność – trudne do zorganizowania, zwłaszcza w jednolitą, sprawnie działającą maszynę wyborczą. Jak podkreśla Krzysztof Koseła, „żeby wprowadzić opozycyjnych kandydatów do parlamentu, potrzebny był nie tylko program polityczny, ale i kandydaci na posłów i senatorów, promujący ich działacze, pieniądze na kampanię, papier, lokale, plakaty, telefony”.

Pełna mobilizacja

7 kwietnia 1989 r. Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ „S” uchwaliła, że „Solidarność” przystępuje do wyborów, zlecając przeprowadzenie kampanii wyborczej Komitetowi Obywatelskiemu przy Przewodniczącym NSZZ „S” (który na ten okres miał przyjąć, za zgodą KKW, nazwę Komitet Obywatelski „Solidarność”). Na ten cel uchwalono wyasygnowanie 30 tysięcy dolarów (całej posiadanej w tym czasie rezerwy finansowej Związku), powołano Fundusz Wyborczy „S” i jego radę nadzorczą, podjęto też decyzję o zaciągnięciu dla potrzeb wyborów pożyczki bankowej. Następnego dnia, 8 kwietnia, Komitet Obywatelski po burzliwej naradzie podjął się zadania przeprowadzenia kampanii wyborczej, wyznaczając do tych celów odpowiednie zespoły. Czy można zatem ten dzień przyjąć za początek przedwyborczej organizacji?

W rzeczywistości sztab wyborczy funkcjonował od dłuższego czasu, była omawiana już wielokrotnie koncepcja kampanii wyborczej, zbierano chętnych do pracy, odbywały się pierwsze spotkania i szkolenia wolontariuszy w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej, którego lokal przy ul. Kopernika 34 w Warszawie przez kilka pierwszych tygodni pełnił rolę Ogólnopolskiego Biura Wyborczego „S” (21 kwietnia 1989 r. w przeniosło się ono do własnej siedziby przy ul. Fredry 6 w Warszawie).

Organizacją całości (wraz z Bronisławem Geremkiem) kierowali: Henryk Wujec (sekretarz KO „S” i KKW „S”, członek warszawskiego KIK, przed laty organizator wielu górskich wędrówek i dyskusji klubowej młodzieży) oraz Andrzej Wielowieyski (wieloletni sekretarz Warszawskiego KIK, współtwórca Sekcji Rodzin i Żeglarskiej). Udział w tych pracach brał także sam prezes Klubu Andrzej Stelmachowski.

Przy organizacji sztabu wyborczego pracowało wiele osób. W niniejszym tekście wymieniani są przede wszystkim ci spośród organizatorów, którzy zarazem byli działaczami KIK. Należy więc wymienić Stefana Dembińskiego – skarbnika KO „S”, sekretarza Funduszu Wyborczego „S”, którego podpis widnieje na cegiełkach wyborczych „S”, Bożenę Walewską – współorganizatorkę zespołu telewizyjnego (wolontariuszy) dla potrzeb Studia Wyborczego „S”, Andrzeja Sieroszewskiego z Zespołu Promocji Biura Wyborczego „S”, Krzysztofa Śliwińskiego – zastępcę redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, oraz grupę ogromnie zasłużonych łączników warszawskiej centrali z komitetami regionalnymi, wśród których ze środowiska warszawskiego KIK pochodzili: Anna Radziwiłłowa, Ewa Klinger, Tadeusz Żebrowski, Maciej Jakubowski, Bohdan Skaradziński, Maciej Radziwiłł, Janusz Gaworski, Tomasz Wiścicki, Wojciech Onyszkiewicz, Wojciech Borowik. Duże znaczenie odgrywał także – kierowany ponownie przez Tadeusza Mazowieckiego – reaktywowany w 1989 r. „Tygodnik Solidarność”. W redakcji tego pisma byli też Andrzej Friszke i Bogumił Luft.

Ogólnopolska struktura organizacyjna dla potrzeb kampanii wyborczej „Solidarności” powstawała w postaci siatki regionalnych komitetów obywatelskich. W założeniu, przyjętym przez KKW, miały one być powoływane przez regionalne struktury NSZZ „S” i NSZZ „S” Rolników Indywidualnych, wraz z innymi niezależnymi stowarzyszeniami, w tym również z KIK-ami. W niektórych zresztą miastach (jak Szczecin, Stalowa Wola, Łódź czy Radom) komitety takie już powstawały na przełomie 1988 i 1989 roku z inicjatywy lokalnych działaczy, przy czym najczęściej stanowiły szeroką koalicję sił opozycyjnych.

7 kwietnia, na posiedzeniu KKW NSZZ „S”, Henryk Wujec – spiritus movens wszystkich tych poczynań – mówił: „Jeśli chodzi o funkcjonowanie tego sztabu wyborczego. Z tych rzeczy, które już zaczęły jakoś funkcjonować, to wiadomo, że powstają komitety obywatelskie w różnych regionach. I powstało ich wiele i nadal się tworzą. Jest to ruch naturalny i rzeczywiście tutaj mamy pewne poparcie. […] Z tymi komitetami obywatelskimi trzeba mieć stałą łączność. Często jest to oparte o Kluby Inteligencji Katolickiej, mam taką listę wszystkich klubów inteligencji w całej Polsce, ich szefów, itd. To jest do wykorzystania…”.

Kluby Inteligencji Katolickiej – działające wówczas w niemal każdym z 49 ówczesnych miast wojewódzkich, jak i w wielu mniejszych ośrodkach – okazały się jednym z najważniejszych ogniw w strukturze kampanii wyborczej opozycji solidarnościowej.

Jak wspomina Stanisław Iwan, ówczesny prezes KIK w Zielonej Górze, jeszcze przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, na początku lutego 1989 r., w czasie wizyty członków zarządu tego Klubu w Warszawie, zostali oni poproszeni o pomoc w organizacji komitetu obywatelskiego w swoim mieście, do czego natychmiast po powrocie przystąpili. Gdy w Warszawie miało miejsce kolejne spotkanie prezesów KIK-ów, w dniu 1 kwietnia 1989 r., komitety obywatelskie już w niejednym mieście były w trakcie końcowej organizacji. Na tym spotkaniu podjęto ważne postanowienia o pełnym włączeniu się społeczności klubowych w wybory.

Prezesi KIK-ów ustalili, że kluby nie przystępują do wyborów jako osobna siła, lecz włączą się na zasadzie akcji służebnej w całość kampanii wyborczej strony solidarnościowo-opozycyjnej. Przede wszystkim zaś kluby gotowe były dla potrzeb tej kampanii użyczyć całej swej infrastruktury: lokale, biura, telefony, środki łączności, zasoby ludzkie. Trzeba podkreślić mocno, że wszystkie podjęte wtedy decyzje i postanowienia zostały w czasie wyborów przez członków KIK-ów nie tylko zrealizowane, ale i wypełnione z nawiązką.

Spinacze z „Więzi”

W piątek, 7 kwietnia 1989 r. zaczęło działać w warszawskim KIK-u Ogólnopolskie Biuro Wyborcze „Solidarności”, a w poniedziałek, 10 kwietnia, od rana rozpoczął pracę Zespół ds. Kontaktów z Regionami. Kierował nim Jarosław Śleszyński, szef Sekcji Kultury KIK, a pracowali tam wolontariusze, głównie członkowie Klubu: Dorota Mycielska, Inka Słodkowska, Elżbieta Sobolewska, Wiesława Dziewulska, Maciej Radziwiłł, Wojciech Rzewuski, oraz Anna Jakubowska (ze środowiska Batalionu AK „Zośka”) i Bartłomiej Jakóbowski (z NZS).

Jak wspominają członkowie Zespołu, w czasie pierwszego spotkania Henryk Wujec przedstawił im stojące przed nimi zadania, a potem zebrali między sobą trochę pieniędzy i w najbliższym sklepie papierniczym kupili kilkadziesiąt teczek i skoroszytów, ołówki, flamastry i długopisy.

Jedna z osób pracujących od pierwszych dni w Zespole, wspomina dziś: „Dziurkacz pożyczyliśmy z biura Klubu, linijkę, klej i spinacze – z sekretariatu «Więzi». Używaliśmy dwóch kiepsko działających telefonów klubowych i bardzo wysłużonej kserokopiarki. Po papier chodziliśmy na Uniwersytet, gdzie jeszcze działało Biuro Okrągłego Stołu. Mieliśmy jedną elektryczną maszynę do pisania, dwie pozostałe to były prawdziwe antyki. Numery kierunkowe do miast wojewódzkich były nieustannie zajęte, więc uzyskanie każdego połączenia zajmowało dużo czasu i wymagało czasem ogromnej cierpliwości”.

Kluby Inteligencji Katolickiej okazały się jednym z najważniejszych ogniw w strukturze kampanii wyborczej opozycji solidarnościowej

Inka Słodkowska

Udostępnij tekst

Cały czas obok pracującego od świtu do późnej nocy sztabu wyborczego toczyło się normalne klubowe życie, odbywały się przewidziane zebrania i dyskusje, spotykała się młodzież, pracowała redakcja „Więzi”. Zarazem do Klubu, jako siedziby Biura Wyborczego „S”, zjeżdżali przedstawiciele obu „Solidarności” i Komitetów Obywatelskich z całej Polski, by poinformować o tym, co dzieje się w terenie i jednocześnie dowiedzieć się o plany centrali.

Wieczorami, gdy Klub pustoszał, pozostawali w nim dyżurni z Zespołu ds. Kontaktów z Regionami, w bibliotece debatowała wyznaczona przez Komitet Obywatelski Komisja ds. Kandydatów, a w pokojach „Więzi” pracowała Komisja Programowa. Któregoś dnia Henryk Wujec, rozejrzawszy się wokół, powiedział: „Myślę, że za dwadzieścia lat nikt nam nie uwierzy, że w takich warunkach mogliśmy robić wybory…”[1].

Andrzej Wielowieyski udostępnił dla potrzeb Zespołu ds. Kontaktów z Regionami swój niewielki pokój sekretarza Klubu, gdzie na ścianie zawisła mapa administracyjna Polski z naniesionymi granicami diecezji, na której naklejane czarne kropki oznaczały siedziby KIK-ów, zaś czerwone – powstające komitety obywatelskie.

Zebranie pełnej informacji na ten temat stanowiło pierwsze, bardzo ważne zadanie. Jak wspomina jeden z członków Zespołu: „Każde województwo od pierwszego dnia miało swoją teczkę informacyjną. Niektóre z nich na początku przerażały swą pustką, ale szybko postaraliśmy się wypełnić wszystkie «białe plamy» na mapie Polski. Z dnia na dzień mieliśmy coraz lepszy obraz sytuacji w kraju, ilość papierów rosła cały czas”.

W pierwszych dniach kampanii informacje uzyskiwano przede wszystkim mozolnie telefonując po całej Polsce – do KIK-ów, do parafii będących siedzibą np. Duszpasterstw Ludzi Pracy, ewentualnie pod numer prywatny znajomego działacza KIK lub „Solidarności” (później dopiero, w nowej siedzibie Biura Wyborczego „S” przy ul. Fredry wymiana informacji dokonywała się także za pośrednictwem łączników oraz za pomocą teleksu i faksu).

Do Klubu zgłaszali się także z informacjami przedstawiciele organizujących się komitetów obywatelskich z całej Polski. Często byli to jednocześnie działacze miejscowych KIK-ów. 13 kwietnia był już gotowy pierwszy informator o wojewódzkich komitetach obywatelskich, zawierający ich adresy, telefony, nazwiska i funkcje osób z kierownictwa. Następny informator ukazał się 19 kwietnia, a następne – sukcesywnie, mniej więcej co dziesięć dni do końca kampanii wyborczej.

Jak ustalił Krzysztof Koseła, ta dokumentacja pokazuje wyraźnie kilka ważnych faktów. Po pierwsze – że między 6 a 15 kwietniem dzieło konstytuowania się regionalnych komitetów obywatelskich zostało zakończone, a po drugie – że bardzo ważną (niejednokrotnie najważniejszą) rolę w tym procesie odgrywali działacze miejscowych KIK-ów, zaś pomieszczenia klubowe, a nawet prywatne mieszkania działaczy, pełniły w tym pierwszym okresie kampanii funkcję biur wyborczych. Prezesi regionalnych KIK-ów często zostawali przewodniczącymi bądź sekretarzami komitetów obywatelskich, a inni działacze klubowi stanowili liczną grupę wśród ludzi zaangażowanych we wszelkie prace komitetu i lokalnych biur wyborczych.

Ogólnie rzecz biorąc, w co najmniej 39 województwach na 49 wtedy istniejących, powstanie komitetu obywatelskiego było bezpośrednio powiązane z istnieniem KIK-u w mieście wojewódzkim. Dodać należy, że na bazie KIK-ów tworzono także komitety w wielu mniejszych miejscowościach.

Ze względu na to, że byli to ludzie zorganizowani na zasadzie pospolitego ruszenia – przychodzili z różnych środowisk: Tymczasowych Komisji Organizacyjnych „Solidarności” pracowniczej i rolniczej, duszpasterstw twórczych, duszpasterstw ludzi pracy, rozmaitych stowarzyszeń społecznych i politycznych – nieuchronnie w tych gronach pojawiały się konflikty. Trzeba więc podkreślić, że działacze KIK-ów w tego typu sytuacjach spełniali najczęściej rolę mediatorów i – co więcej – umieli ustępować w imię realizacji wspólnych celów.

Miało to zwłaszcza znaczenie w takich trudnych sytuacjach, kiedy w danym województwie powstały niezależnie od siebie dwa albo trzy komitety obywatelskie (zdarzyć się mogło, że np. jeden był zorganizowany przez KIK, inny przez Tymczasowy Zarząd NSZZ „S”, a trzeci na bazie NSZZ „S” RI z udziałem stowarzyszeń lokalnych), jak również w bardzo ważnym momencie kampanii – w czasie typowania i ustalania kandydatur na posłów i senatorów.

Współtwórcy zwycięstwa

Niestety, ze względu na brak dostępnych źródeł nie jest tu możliwe dokonanie szczegółowego opisu, jak wyglądał wkład wszystkich Klubów Inteligencji Katolickiej w wybory roku 1989. Warto wszakże przytoczyć przykłady, ażeby lepiej przybliżyć, na czym polegała wielka rola KIK-ów w tych przełomowych dla Polski i świata wyborach.

Oficjalnie KIK występuje wśród założycieli Komitetu Obywatelskiego „S” w następujących ówczesnych województwach: białostockie, bielskie, bydgoskie, chełmskie, częstochowskie, elbląskie, gdańskie, gorzowskie, jeleniogórskie, olsztyńskie, opolskie, kaliskie, kieleckie, koszalińskie, krakowskie, krośnieńskie, legnickie, leszczyńskie, lubelskie, łódzkie, nowosądeckie, pilskie, płockie, poznańskie, przemyskie, radomskie, rzeszowskie, siedleckie, słupskie, sieradzkie, skierniewickie, szczecińskie, tarnobrzeskie, tarnowskie, toruńskie, wałbrzyskie, włocławskie, zamojskie, zielonogórskie.

Siedziba KIK była zarazem pierwszym lokalem KO „S” w takich miastach wojewódzkich, jak Bielsko-Biała (prezes KIK Zdzisław Greffling był pierwszym przewodniczącym KO „S”); Bydgoszcz (wiceprezes KIK Leon Masiak udostępniał swój numer telefonu jako kontakt do KO „S”); Częstochowa (przewodniczącą KO „S” była Janina Ujma, wieloletnia działaczka KIK); Kalisz; Kielce; Koszalin (wiceprzewodniczącym KO „S” był prezes KIK Roman Tabisz); Kraków (Andrzej Potocki, prezes KIK, był zarazem przewodniczącym krakowskiego KO „S”, sekretarz Klubu Tadeusz Skiba – szefem organizacyjnym Komitetu, który wraz z KO tarnowskim i nowosądeckim tworzył Małopolski KO „S”); Legnica (KO „S” był koordynowany przez prezesa KIK w Głogowie, Stanisława Orzecha); Leszno; Łódź; Piła (działacz NSZZ „S” oraz KIK Justyn Wardalski był zarazem przewodniczącym KO „S”); Płock (wiceprzewodniczącym KO „S” był wiceprezes KIK Kazimierz Cieślik); Przemyśl, Radom; Opole; Sieradz (początkowo KO „S” mieścił się w lokalu KIK w Zduńskiej Woli, którego prezesem był Tarcyzjusz Matusiak, zaś w prezydium KO „S” był Marek Cieślak, wiceprezes KIK); Szczecin (na czele KO „S” stał Mieczysław Ustasiak, prezes Szczecińskiego Klubu Katolików); Wrocław (przewodniczącym KO „S” był Adolf Juzwenko z wrocławskiego KIK); Zielona Góra (tu inicjatorami powstania KO „S” byli działacze KIK). Dodać warto jeszcze, że w gdańskim KO „S” ważną rolę odgrywali Mikołaj Kostecki – współzałożyciel i wiceprezes KIK, oraz działacz Klubu Szymon Pawlicki.

Komitety obywatelskie w oparciu o istniejący KIK powstawały także w mniejszych ośrodkach, jak Olkusz, Głogów, Gliwice, Tychy, Bytom, Lubaczów, Kluczbork, Tczew, Prudnik, Nysa, Lubań Śląski, Sanok, Szczecinek, Myślenice i w innych miejscowościach w całym kraju.

Wśród 260 posłów i senatorów „Solidarności”, wybranych 4 czerwca do Sejmu PRL X kadencji i Senatu I kadencji – jak oceniał w 1994 r. Zbigniew Nosowski – 32 osoby były związane z KIK-ami z całego kraju. Wydaje się, że należałoby tę liczbę podnieść do 36 osób. Symboliczny jest niewątpliwie fakt, że prezes warszawskiego KIK Andrzej Stelmachowski został wybrany marszałkiem odrodzonego Senatu, a sekretarz tego Klubu, Andrzej Wielowieyski – wicemarszałkiem Senatu. Wkrótce potem Tadeusz Mazowiecki został pierwszym od pół wieku niekomunistycznym premierem Polski.

Niezwykłe przemiany, jakie wówczas nastąpiły, zaistniały dzięki wielkiemu udziałowi i pomocy ze strony członków Klubów Inteligencji Katolickiej z całej Polski. Wkład ludzi KIK-ów w wybory czerwcowe nie ograniczał się do udostępnienia infrastruktury – lokale, telefony, ksero, itp. Rzesze członków KIK były zaangażowane na zasadzie wolontariatu w czasie wyborów czerwcowych na każdym poziomie i etapie kampanii, jak:
– organizacja i zaangażowanie w pracę komitetów obywatelskich i biur wyborczych „S” wszystkich szczebli,
– typowanie i ustalanie kandydatur, zbieranie podpisów pod listami kandydatów KO „S”,
– wszelkie działania propagandowe, od rozklejania plakatów czy rozdawania ulotek, po organizację wieców oraz przygotowywanie audycji radiowych i telewizyjnych,
– praca jako członkowie komisji wyborczych wszystkich szczebli, jako mężowie zaufania kandydatów „S, obsługa punktów i stoisk informacyjnych,
– pomoc prawna, medyczna, transportowa i każda inna (chociażby robienie kanapek) w miarę potrzeb w czasie wyborów.

Ludzi wszystkich Klubów Inteligencji Katolickiej – od Krakowa i Warszawy po Lubaczów, Nysę i Sanok – można zatem nazwać w pełni zasłużenie współtwórcami tej wielkiej zmiany, jaką przyniosły wybory czerwcowe. W znacznej mierze wygrana „Solidarności” w dniu 4 czerwca 1989 roku była bowiem ich dziełem.

Złożyły się zaś na to dwie zasadnicze sprawy. Po pierwsze, formacja obywatelska i patriotyczna, realizowana w Klubach przez cały czas ich istnienia w PRL, była – jak wskazuje Zbigniew Nosowski – działalnością prepolityczną: przygotowywała i formowała członków KIK do odpowiedzialnego podjęcia aktywności politycznej. Była to formacja postawy, w której polityka rozumiana jest jako troska o dobro wspólne kraju i narodu.

Zarazem otwarta formacja religijna i duchowa Klubów ułatwiała porozumienie z wieloma innymi ludźmi zaangażowanymi w działania opozycyjne. Było to ważne zwłaszcza w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych, kiedy „Solidarność” działała w konspiracji. Wówczas Kluby Inteligencji Katolickiej w całym kraju pozostawały jedynymi instytucjami niezależnymi od komunistycznych władz, były miejscem spotkań i dyskusji, schronieniem dla ludzi pragnących działać społecznie i obywatelsko poza instytucjami PRL.

Plakatowanie w ostatniej chwili

Na koniec trzeba przypomnieć, że setki – jeśli nie tysiące – KIK-owskich wolontariuszy z okresu wyborów czerwcowych obejmowały też klubową młodzież. Licealiści i studenci z KIK-ów w całej Polsce (często wraz z członkami Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej) niezmordowanie kleili plakaty kandydatów „S”, nieustannie zrywane i zdzierane przez „nieznanych sprawców”. Rozklejanie afiszy było wówczas naprawdę ciężką pracą, gdyż wymagało żmudnego rozrabiania kleju z mąki żytniej i dźwigania ze sobą nie tylko ciężkich zwojów plakatów, ale i kubłów z wciąż zasychającym klejem – a poruszano się zazwyczaj piechotą. Zdarzały się przy tym przypadki pobicia osób plakatujących – oczywiście przez „nieznanych sprawców”, wyskakujących i atakujących nieoczekiwanie z samochodów, przypominających milicyjne, choć pozbawione ich emblematów.

Młodzieży KIK-owskiej zawdzięczamy też ukazanie się w dniu wyborczym na ulicach Warszawy słynnego plakatu „W samo południe”. Plakat ten natychmiast stał się symbolem wyborów 4 czerwca, a przecież niewiele brakowało, żeby w ogóle w nich nie zaistniał. Pierwsza partia tego plakatu przyjechała z zagranicznej drukarni do Ogólnopolskiego Biura Wyborczego „S” w Warszawie dopiero w sobotę 3 czerwca późnym wieczorem. Kilka osób dyżurujących wtedy w Biurze Wyborczym „S” przy teleksie i telefonach, zastanawiało się – wraz z autorem plakatu Tomaszem Sarneckim (wtedy jeszcze studentem ASP) – co robić. O północy zaczynał obowiązywać zakaz rozklejania afiszy wyborczych.

Jak się okazało, wystarczył jeden telefon, aby natychmiast stawiła się kilkuosobowa grupa licealistów z warszawskiego KIK-u (m. in. Andrzej Morstin, Marcin Strzembosz, Kinga Preibisz, Marta de Laurans, Paweł Jakubowski, Janina Jakowska). Ta młodzież – oraz również alarmowo zwołana grupa studentów Uniwersytetu Warszawskiego, zorganizowana przez Agnieszkę Golińską i Łukasza Marczyka – pochwyciła o jedenastej w nocy plakaty z Gary Cooperem, ciężkie kubełki z klajstrem i ruszyła plakatować Warszawę. Pozostała im na to tylko jedna godzina.

Rano jednak wielu mieszkańców stolicy właśnie ten afisz bardzo skutecznie zachęcał do oddania swego głosu na kandydatów „Solidarności”.

Wesprzyj Więź

_______________
[1] Czytelnikom nie pamiętającym czasów PRL warto przypomnieć, że w 1989 r. nie istniały telefony komórkowe ani łączność satelitarna, komputery był luksusem, nie było internetu, e-maili, esemesów, Google’a, cyfrówek, skanerów, kserografy były drogie, rzadkie i nieustannie się psuły, w sklepach nie można było kupić papieru do maszyny do pisania, a tym bardziej do ksero, itd., itp.

Źródła:
Archiwum Henryka Wujca i Archiwum OKP, w zasobach Archiwum Kancelarii Senatu RP.
Michał Białkowski, „Oaza na Mostowej. Klub Inteligencji Katolickiej w Toruniu (1957-2007)”, Oficyna Wydawnicza FINNA, Toruń 2008.
Encyklopedia Solidarności – www.encyklopedia-solidarnosci.pl, Instytut Pamięci Narodowej i Stowarzyszenie „Pokolenie”.
Andrzej Friszke, „Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 1956-1989”, Biblioteka WIĘZI 1997.
Stanisław Iwan, „Powstanie Komitetu Obywatelskiego «Solidarność» w Zielonej Górze i regionalnych komitetów w województwie zielonogórskim”, w: „Studia Zielonogórskie” t. 10, wyd. Muzeum Ziemi Lubuskiej, Zielona Góra 2004.
Krzysztof Koseła, „Polak i katolik. Splątana tożsamość”, Wydawnictwo IFiS PAN 2003.
Zbigniew Nosowski, „Kluby Inteligencji Katolickiej w polskim procesie przemian demokratycznych (1989-1994)”, w: „Po przełomie. Kościół i społeczeństwo w Polsce i Niemczech Wschodnich. Problemy procesów transformacji”, red. Manfred Spieker, Kraków 1998.
W.M.Rz., „W Biurze Wyborczym «Solidarności»”, WIĘŹ 1989 nr 11-12.
Hanna Malarecka-Simbirowicz i in. (oprac.), „Nasi w Sejmie i Senacie. Posłowie i senatorowie wybrani z listy «Solidarności»”, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 1990.
Inka Słodkowska (red.), „Wybory 1989. Dokumenty strony solidarnościowo-opozycyjnej”, ISP PAN, Warszawa 2009.
Inka Słodkowska, „Pospolite ruszenie”, „Przegląd Katolicki” 1989 nr 23.
Grażyna Szlender, „Solidarność Wielkopolski Południowej w latach 1980-2000. Zarys dziejów”, Zarząd Regionu Wielkopolska Południowa NSZZ „Solidarność”, Kalisz 2001.
Krzysztof Zuba, „Komitety Obywatelskie na Śląsku Opolskim (1989-1991)”, Oficyna Wydawnicza Politechniki Opolskiej, Opole 2000.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 5-6/2009

Podziel się

1
Wiadomość